Z czystym sumieniem mogę Wam polecić serial na podstawie książki Kinga (Dallas 63) "22.11.63". Zarówno książka, jak i serial są świetne choć serial nie pokrywa się całkowicie z powieścią to jest to bardziej zaletą niż wadą ponieważ bardziej trzyma w napięciu gdyż nie jest się całkowicie pewnym czy wątki potoczą się tak samo, jak w "Dallas 63". Książkę oczywiście również polecam!
Kolejny świetny serial, który ostatnio udało mi się zobaczyć to "Stranger Things". Dużo się o nim ostatnio mówi i myślałem, że będzie to coś przereklamowanego ale nie - świetna zabawa.
Obejrzałem Transporter 2. Lepszy niż jedynka, ale gorszy niż Mechanik (ale lepszy niż Mechanik 2). Jestem zauroczony choreografią walk w jaką wkomponowano Jasona. Do tego dość ciekawy scenariusz jak na film akcji. Trochę wybajerowane sceny stworzone z efektów specjalnych i przedobrzona końcówka (wiecie, odrzutowiec spada w morze, własciwie prawie wcale się nie robija, a ci co mieli przeżyć oczywiście przeżyli).
Ale dobry film.
Jutro obejrzę trzecią część tej trylogii
a więc co najmniej dwójka normalnych osòb na tej przedpremierze była
Po ostatniej scenie, w której duchy ofiar katastrofy spotykają się z oficerami zamordowanymi w Katyniu, panowie ponownie się roześmieli.
Ta scena była niepełna. Brakowało jeszcze przeskoku na pogrążonego we śnie Władimira Władimirowicza, czule głaskanego po główce przez duchy Stalina i Berii, które na koniec przypinają mu do piżamy widmową gwiazdę "Bohatera Związku Radzieckiego". Co do reszty filmu, czytałem, że to straszne dziadostwo. Oglądać nie zamierzam, bo szkoda mi czasu na takie bzdety, ale jeśli jest naprawdę tak kiepski, jak piszą w recenzjach, to nic tylko się cieszyć.
Bo gdyby był dobry, to za kilka miesięcy mielibyśmy wysyp rozmaitych namolnych propagandówek z udziałem całego "światka artystycznego", zawsze łasego na kasę. Jeśli dodatkowo można by ją połączyć z przypodobaniem się władzy, to zaraz w kinach dowiedzielibyśmy się, kto tak naprawdę obalił komunę a później, zza kulis, rozdawał karty w światowej polityce. Poziom "Smoleńska" nas przed takimi arcydziełami skutecznie obronił, gdyż teraz każdy w tym środowisku dobrze się zastanowi, zanim weźmie udział w czymś recenzowanym gorzej niż "Kac Wawa"...