Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Fajne filmy, które polecacie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Niezła akcja. Jakaś kobitka wzięła nie tę kopertę, wyczytała La la Land, wszyscy z ekipy filmu mokro w majtkach, a tutaj nagle nie nie nie, pomyłka, to Moonlight wygrał Smile
Logan: Wolverine.
Dopełnienie trylogii po X-Men:Geneza i Wolverine, filmach innych od reszty ekranizacji o X-menach.
I tak jak Wolverine różni się od Przeszłości, która nadejdzie, tak Logan różni się od Wolverine'a.

Film, który mieści się w moim osobistym zbiorze filmów "tak dobrych, by je znów obejrzeć i tak męczących, że sił na powtórne oglądanie brak".
Film jest ciężki, smutny, zakurzony. Cierpienie fizyczne i psychiczne bohaterów wylewa się z ekranów litrami. Patrzenie na to, aż boli.
Jest brutalnie - poprzednie filmy przy tym to kaszka z mleczkiem, najwyższa kategoria wiekowa w USA w pełni zrozumiała.
Ogółem widać, że reżyser nie musiał się niczym przejmować: żadnego myślenia i wiązania filmu z poprzednimi czy przyszłymi, żadnego rozmyślania o rekordach sprzedaży.

Co do fabuły: mutanty wymierają. Mamy 2029 rok. Styrany i zniszczony życiem Logan dorabiający sobie jako taksówkarz limuzyny opiekuje się chorym Xavierem i zbiera na wymarzony jacht. W ich losy wplata się postać małej Laury, która staje się powodem do odbycia długiej, męczącej, brutalnej podróży.
Mamy więc kino drogi: podróż przepleciona postojami. I o ile w pewnym momencie myślałem, że już styknie tych przystanków i zbliżamy się do końca, to historia nabrała jeszcze mocniejszego rozpędu, dała kopa i popędziła dalej.

Jackman jest super. Chyba ucieszył się, że nie musiał się golić. Stewart jest super - Xavier dostał od życia po tyłku i to widać. Dafne Keen to perła i mam nadzieje, że przedwczesna sława jej nie zaszkodzi. Holbrook i Merchant - tak samo, znaleźli się tam gdzie mieli się znaleźć.
Jedynie rola dr Rice'a granego przez Richarda Granta była stereotypowa.

Moje odczucia i porównanie tego filmu do innych X-menów dobrze oddaje cytat Wolverine'a, który widzi małą Laurę czytającą komiksy właśnie o grupie mutantów: "było inaczej i nieprzyjemnie".

9,5/10
Wspominał ktoś o całkiem świeżej produkcji: ,,Autopsja Jane Doe"? Moim zdaniem pozycja bardzo ciekawa i trzymająca przez cały czas w napięciu. Tylko niektóre sceny są dla osób o mocnych nerwach Big Grin
Dużo tu się pojawia tytułów. Dużo też rozmów o Oscarach. Mógłby ktoś polecić jakiś fajny, może trochę śmieszny film? Chciałem obejrzeć z koleżanką, bo zawsze zastanawiamy się po 30 minut co obejrzeć. Nie historyczny, nie sci-fi. Wink
Holiday?
Ja wspominałem o "Autopsji Jane Doe". Znakomity horror, patrząc na te bezsensowne papki, jakie dzisiaj nam serwują w tym gatunku, to dzieło prawie wybitne.
"Logan" zdecydowanie najlepszy ze wszystkich spin offów X-mena. Mnie to jednak brakuje duszy w tych nowych filmach o superbohaterach. Nie potrafię tego uzasadnić, ale oglądając dużo słabszą i dziecinną pierwszą część właściwej trylogii, czuję się tak jakoś przyjemnie i miło, zapominam o trudnym świecie.

W sumie ja to jeszcze chyba nie dorosłem. Wczoraj byłem w kinie na "Barbie w świecie gier"... i dawno się tak dobrze nie bawiłem. Czy jest coś ze mną nie tak?

A "Logan" 7.5/10, może nawet 8.
A kto się wybiera na "Ghost in the Shell"? Nota na portalach taka sobie. Też się obawiam, ze się zawiodę, choć oczywiście obejrzę, jak będę miał okazję. Podobnie, jak drugą odsłonę mojego ulubionego filmu "Łowca androidów"

W końcu obejrzałem "Arrival". Uważam, że pomysł na film o wiele lepszy niż scenariusz. Czegoś w tym filmie mi zabrakło aby go wprowadzić do ligi królewskiej. Ocena to 7/10. Bardzo mnie urzekła ścieżka dźwiękowa w tym filmie. Może dlatego, że te odgłosy przypominały mi śpiew wielorybów? Cool Wkurzyła mnie oczywiście końcówka końcówki. Ten wątek romantyczny. Co za shit. Ale odczekam kilka miesięcy i zobaczymy czy film będzie za mną chodził. Tak było w przypadku "Interstellar". Film za mną chodzi choć nie wiem do tej pory, co było w nim takiego niezwykłego. Wink
Marsjanin bije na głowę Interstellar, Arrival i Grawitacje razem wzięte.
Ja na "Ghost in the shell" jakoś specjalnie nie czekam. Trochę nie moja tematyka, ale zwiastun niezły, a i Scarlett w takich rolach zazwyczaj wypada bardzo dobrze ("Ona", "Pod skórą"). Pewnie zobaczę, ale tak bez emocji.

O nowego "Łowcę androidów" jestem spokojny. Każdy film Villeneuve to do tej pory małe arcydziełko.

Co do "Interstellar" to na pewno nie jest to film wybitny, natomiast chyba żaden tytuł nie zrobił na mnie większego wrażenia, jeśli chodzi ogólnie mówiąc o czas i jego upływ. Do dziś mam w głowie scenę, jak ojciec siedział przy łóżku starej, umierającej córki. Cała fabuła i jej nieścisłości to oczywiście inny temat.

A no i jeszcze ostrzegam wszystkich przed nowymi "Power rangersami".
Przekierowanie