Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Tyson Fury
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
13 maja ma być niby powrót Fury'ego w który mi bardzo ciężko uwierzyć. Raz to jego mało sportowa sylwetka, a dwa trzeba pozałatwiać wiele formalności od wytłumaczenia się z dopingu po uzyskanie licencji bokserskiej. Jednakże gdyby to wszystko przezwyciężono to jego rywalem ma być Ustinow. Ciężko mi w to uwierzyć, że po takiej przerwie, niewiadomej formie rywalem dla Fury'ego miałby być ktoś tak bardzo wymagający. Dlatego tym bardziej nie wierzę w ten majowy powrót Tysona na ring.
Fury ma teraz kapitalne warunki fizyczne by uprawiać sumo więc na 13 maja powinien być gotowy. Na początek z jakimś mało wymagającym Japończykiem...byłoby w sam raz.
Jeżeli obecny wygląd Fury'ego nie jest jakąś zmyłką, stworzoną przez jego zespół w celu uśpienia czujności potencjalnych przeciwników, to całe gadanie o powrocie na ring 13 maja są wyłącznie bełkotem chorego człowieka, rozpaczliwie usiłującego utrzymać resztki uwagi dawnych kibiców. Z kolei zawodnicy pokroju Ustinowa, których rozpoznawalność i wartość marketingowa oscyluje w okolicach zera, ochoczo podchwytują te brednie i cieszą się, że ich nic nikomu nie mówiące nazwisko zaczyna pojawiać się obok nazwiska kogoś tak znanego jak Fury.

Podsumowując, jeśli Fury naprawdę wygląda tak, jak wygląda, to w maju mógłby próbować swoich sił co najwyżej z jakimś Arnoldem Bezjajem albo innym Tomasem Mrazkem, gdyż ktoś taki jak Ustinow zamiótłby nim ring, co definitywnie złamałoby legendę pyskatego cygana.
Tyson Fury to doskonały przykład bokserskiego Nikodema Dyzmy.

Historia nie będzie go pamiętała ani jako boksera ani jak mistrza świata.

Tyson Fury to jest "nikt"
Mimo wszystko Dyzmą bym go nie nazwał. Dyzma był zerem, który swoją pozycję zawdzięczał wyłącznie cwaniactwu, szczęśliwym zbiegom okoliczności oraz próżności środowiska, w którym dzięki szczęściu zaczął się obracać. Podręcznikowym Dyzmą był Charles Martin, który w normalnych okolicznościach mógłby zostać co najwyżej pretendentem do tytułu, szybko odprawionym przez aktualnego mistrza albo kandydatem na szesnastą dobrowolną obronę Wildera. A Fury, cokolwiek by o nim nie mówić, pod względem umiejętności i pokonanych przeciwników niczym nie odbiegał od aktualnie panujących mistrzów.

Anglika można więc podciągnąć do kategorii "gwiazdy jednego sezonu" i porównać na przykład z McCulley'em Culkinem z "Kewin sam w domu" albo tym chłopakiem, który grał syna głównej bohaterki w Terminatorze. Scenariusz był taki sam, wielki hit, potem sława, pompowanie balonika alkoholem i narkotykami, brutalne zderzenie z rzeczywistością i gleba. W przypadku Fury'ego sytuację dodatkowo komplikuje jego choroba dwubiegunowa, która najwyraźniej nasiliła się pod wpływem emocji związanych ze zdobyciem mistrzowskich pasów. W efekcie mamy to, co mamy.
(09-03-2017 01:51 PM)fext napisał(a): [ -> ]Fury, cokolwiek by o nim nie mówić, pod względem umiejętności i pokonanych przeciwników niczym nie odbiegał od aktualnie panujących mistrzów.


Mam inne zdanie na ten temat.

Facet który "leży" z Cunninghamem nie może umiejętnościami nie odbiegać od aktualnych mistrzów hw.

Aktualny mistrz pozamiatałby Cunninghamem ring w pierwszej rundzie.

A przeciwnicy których pokonał to jeszcze nie jest aktualna "górna półka"
Moim zdaniem te deski z Cunninghamem są wyolbrzymione. Fury nadział się na dobrze wycelowany strzał i klapnął. Podejrzewam, że gdyby identyczne uderzenie przyjęli Joshua albo Parker, to też by leżeli. A przyjęcie czegoś niespodziewanego może zdarzyć się każdemu, o czym bardzo boleśnie przekonał się ostatnio na przykład Edzio Trojanowski, który po celnym strzale podnosił się ładnych parę minut. Tymczasem taki Fury wstał, otrząsnął się i wygrał walkę. Jego pozostali przeciwnicy też nie odbiegają klasą od facetów, z którymi mierzyli się Wilder, Parker albo Joshua. Bo czym taki Hammer różni się od Moliny? Ta sama półka. Podobnie jak Whyte i Chisora, którzy dali ostatnio bardzo ładną i moim zdaniem remisową walkę. Pozostali mistrzowie też bardzo pilnują, żeby ich przeciwnicy nie reprezentowali "górnej półki", przy czym taki Wilder powinien dostać za to jakiś oddzielny pas mistrza uników Smile

Z drugiej strony Anglik ma bardzo interesujący, niewygodny styl, potrafi swobodnie boksować z obu pozycji, co jest cholernie trudne i ze znanych mi bokserów dobrze wychodzi tylko Crawfordowi. Do tego jak na swoje warunki był ponadprzeciętnie szybki i ruchliwy. Podsumowując, według mnie Fury mimo wszystko nie był jakąś przypadkową efemerydą w stylu Martina i gdyby nie kontuzja psychiczna, na dłuższy czas zadomowiłby się w ścisłym topie wagi ciężkiej Smile
A ja uważam dokładnie odwrotnie.

Fury zdawał sobie sprawę ,że każda następna jego konfrontacja z "konkretnym" przeciwnikiem będzie dla niego klęską.


Ja jestem przekonany ,że w rewanżu z Kliczką nie wytrzymałby pełnego dystansu.

Fury zdawał sobie sprawę i dlatego zachorował na świra.

Według mnie to symulant , kombinator , w pewnym sensie farciarz.

Tylko kombinuje jak tu zarobić aby się narobić.

Według mnie może on jedynie walczyć na galach jako support przed prawdziwymi mistrzami.
Zdjęcie z dzisiaj

[Obrazek: 17361871_10154682408616743_5038951695029...e=597186C9]
Hahaha tyson wygląda jak janusz po 40
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Przekierowanie