(09-10-2014 05:06 PM)Sander napisał(a): [ -> ]@saliman1
Jak już dałeś ranking, to mam nadzieję nie obrazisz się na polemikę
A więc tak:
- Dlaczego Chisora przed Powietkinem? Rosjanin ma jedno z najlepszych resume w całej HW, wrócił po dźwiganiu Kliczki nokautując Charra, na rozkładzie ma już kilku dobrych pięściarzy, a jedyna porażka to żaden powód do wstydu, w dodatku przegrał z absolutnym numerem 1, który faulował. Dereck (bardzo go lubię, ale fakty są brutalne nieco dla niego) dostał wyraźnie od Vita, nokaut od Haye'a, porażka z Fury'm (argument o słabej formie nie tłumaczy Del Boya), a jego zwycięstwa nad Palą czy Scottem to zdecydowanie za mało na numer 6 i to jeszcze przed Powietkinem.
- Arreola przegrał wszystkie poważne walki jakie miał, a jest 14 - nie wiem z jakiej okazji Adamek też powinien być. Przegrał z Cunnem i Głazkovem na punkty - a masz ich wysoko więc to żadna kompromitacja. Pokonał Arreolę w super stylu, równa, wygrana walka z Chambersem - to więcej niż to co Arreola osiągnął
- Andy Ruiz Jr - wyżej niż jego wygrane cenię choćby zwycięstwa Szpilki z Mollo i McCline'm. I skoro jest Ruiz, to czemu nie ma Parkera?
- Brak Luisa Ortiza też się rzuca w oczy. Jest Scott po dwóch czasówkach, Arreola bez żadnego dużego zwycięstwa, a nie ma niepokonanego byka Ortiza
Wytłumaczę to tak.
Walki Powietkina nie robią na mnie wrażenia od paru dobrych lat. Charr? Gość ma nazwisko, ale moim zdaniem przegrał z Page'm i Johnsonem, a jego największym osiągnięciem jest pokonanie...Bachtowa, który wycofał się z powodu kontuzji.
Wawrzyk? Myślę, że tu nie trzeba komentować.
Rahman? Cień samego siebie.
Huck? Tu wyglądało to bardzo źle. Wszyscy pamiętamy.
Chisora pokonał natomiast Scotta (bokser wysokiej klasy, a to co czasem wyczynia to inna bajka), wyraźnie wypunktował Johnsona co nie jest takie łatwe oraz dopisał sobie średnich Gerbera i Palę. Ma też na koncie zwycięstwo (w moich rankingach nie zwracam uwagi na oficjalne werdykty) nad Heleniusem, który był wtedy topowym prospektem. Porażki z Kliczką, Haye'm i Furym według mnie nie niwelują dobrych osiągnięć Derecka.
Arreola robił miazgę z bokserów, którzy różnym prospektom stwarzali spore problemy ( Molina, Aguilera, Minto) oraz znokautował w pierwszej rundzie Mitchella (okoliczności były jakie były, ale oficjalnie powrócił do czołówki po rewanżu na Banksie). Walka z Adamkiem była już dawno i wątpię, że przy ewentualnym rewanżu Góral by to wygrał. Arreoli jakaś siła została, a Adamek to obecnie już nie tak szybki bokser ze słabym ciosem i tragiczną obroną ( za szczękę można go pochwalić). Chris pewnego poziomu już nie przeskoczy, ale praktycznie z każdym jest w stanie dać twardą walkę, a w Adamka po pojedynkach z Głązkowem i Cunninghamem nie wierzę już w walkach z czołówką.
Dla mnie kariera Szpilki to mistrzowski marketing Wasyla. Dawał mu rywali z nazwiskiem lecz bez wartości sportowej. Walki z Mollo to jeden wielki kit. On już został zweryfikowany przez Gołotę. W pojedynkach ze Szpilą był otłuszczonym cepiarzem z kondycją na 4 rundy. To, ze Polak tam był na deskach to kompromitacja, a nie osiągnięcie. McCline ostatni raz odniósł wartościowe zwycięstwo 6 lat temu. Ta walka to zwyczajne dopisanie sobie nazwiska do rekordu, a i tak było ciężko. To już chyba najbardziej cenię pokonanie Minto, ale bez przesady. Taki Parker zrobił to w lepszym stylu.
Dlaczego Ruiz Jr? Pokonał bardzo twardego Quezadę przed czasem. Ma w rekordzie przyzwoitych średniaków Hamera i Hanksa. Dla mnie wystarczy.
Bycie niepokonanym bykiem mało się dla mnie liczy. Arreola ma na pewno bardziej wartościowe zwycięstwa niż Ortiz. W Scotta natomiast cały czas wierzę mając w pamięci walkę z Głazkowem. Jak coś odwali z Leapaiem to na pewno wyleci.