Mam problem z tą walką. Nie potrafię wskazać faworyta tego pojedynku. Niby większość argumentów ma Makabu, jednakże... Bellew przed własną publicznością i to dosłownie przed własną, na stadionie ukochanego klubu Evertonu da z siebie dosłownie wszystko. Wydaje mi się, że ten zadziora nawet jak padnie niczym trup to i tak zmartwychwstanie i będzie się bił dalej... Muszę jeszcze trochę pomyśleć...
Dla mnie faworytem dość wyraźnym Makabu gdzieś w stosunku 80/20. Przede wszystkim układ stylów będzie promował boksera z Konga, który jako swarmer ze świetną szybkością, mocnym ciosem i dużą ruchliwością popartą świetną kondycją (to nie Kalenga który się wystrzeliwuje obszernymi cepami) będzie koszmarem dla Bellowa. Anglik nie jest żadnym puncherem (pompowany półciężki) i nie będzie wstanie stopować ataków Makabu, nie jest też na tyle lotny na nogach i zwinny aby go obskakiwać. Przewiduje, że nie przetrwa kulminacji ciosów i przegra przed czasem w drugiej fazie pojedynku. Zmartwychpowstania żadnego nie będzie ani sędziowie nie będą mogli mu pomóc.
W sumie racja. Poległ przecież w pierwszej walce z Nathanem Cleverly - rewanż również był dosyć wyrównany. W 6 rundzie przegrał z Adonisem Stevensonem a przecież to wszystko kategoria niżej.
Ja bym stawiał zdecydowanie na Makabu, gdyby nie jego słabiutka postawa z Johnsonem. Glen coś potrafił i Ilunga już nadzwyczajnie nie wyglądał. Nie wiem, wciąż faworytem oczywiście Afrykanin, ale Tony w sumie może się postawić.
Ktoś kto pokonał w ostatniej walce Mchunu, najlepszego technika w CW, który był wtedy w gazie, tym bardziej nie powinien mieć problemów z Bellow. Swoją drogą szkoda, że nagranie z tej walki wciąż pozostaje białym krukiem.
Właśnie. To jest dziwne. Nie było transmisji? Przecież to była walka na szczycie Republiki Południowej Afryki i nikt nie transmitował? Musiało coś być.
Wow. Cała 11 runda od początku do zakończenia, dotychczas z tej walki widziałem tylko sam KO. Widać, że to niezła wojna musiała być obaj bokserzy mocno zmęczeni w dodatku Makabu zapuchnięty i zakrwawiony pod prawym okiem.
Też uważam, że nie ma co jechać po Makabu za jakiegoś tam Glena skoro na świeżo jesteśmy po walce z Mchunu, który nie ukrywam był dla mnie faworytem tego pojedynku i uważałem że da radę obskoczyć Makabu. Ilunga jednak zajechał rywala i koniec końców z nim skończył - Bellew nawet tyle nie wytrzyma.