Forum - BOKSER.ORG

Pełna wersja: Cotto-Martinez
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
No nie podliczałem, 10-6 w pierwszej, 10-8 w 9-tej -> reszta dla Cotto. Martinez ugrał 1-2 rundy.

Siła Cotto jednak ma przełożenie w średniej - kij z kolanami Martineza. Jego raz powalił Julio -> czyżby Cotto miał cios w średniej na miarę Chaveza, który przecież bije bardzo mocno? Martinez już po pierwszym nokdaunie nie doszedł do siebie - tak rzekł po walce.

Walka Cotto to po prostu poezja:

- praca nóg, no jak na sprężynkach, doskok, odskok, seria unik - mistrzostwo świata
- przedłużone serie, pierwszy cios pudłował, leciały dwa kolejne - celne! - bajka
- lewy prosty "z zaskoczenia", Martinez się szykuje do akcji, Cotto błyskawiczny celny lewy prosty i odskok - ciosy Maravilli biją w powietrze
- GARDA! Niech mi ktoś tu jeszcze napisze, że Roach nie daje nic zawodnikom w defensywie. Tak broniącego się Cotto to ja nie widziałem, mało co dochodziło przez gardę + to że fantastycznie zwiększał dystans i Martinez pruł powietrze

Siła, szybkość, refleks, ŻELAZNA KONSEKWENCJA w taktyce, zero podpalania się (wyszła Portorykańczykowi seria 3-4 mocnych, celnych ciosów ale nie leciał "na hura" tylko cierpliwie czekał) - taki Cotto może wygrać z każdym.

Jedynym mankamentem na tym obrazku jest... Martinez. Wyraźnie past-prime, wyraźnie wolniejszy, sztywny na nogach. Dwa dni temu odświeżyłem sobie walkę z Chavezem - niebo a ziemia.

Podobały mi się dwie rzeczy u Maravilli - reakcja na nokdauny. Raczej wkurzenie i irytacja niż zwątpienie. Serducho ma po właściwej stronie. Tak jak Fonfara. Druga rzecz to tekst po walce: że nie szuka usprawiedliwień, że przegrał, że nie ma żalu do trenera itd.

Myślę, że o decyzji o przerwaniu walki zadecydował nokdaun w 9. rundzie - narożnik wiedział dwie rzeczy:
- Maravilla na punkty tego nie ma prawa wygrać
- Cotto nie da się znoakutować będąc tak dysponowanym przez tak dysponowanego Sergio
Wniosek: Martinez już tę walkę przegrał.

Stawiałem 55:45 dla Cotto, kibicowałem mu, Martineza niespecjalnie lubię (choć jak padał trzeci raz to myślałem "sędzio nie przerywaj, przecież ten facet chce bronić tego pasa, jak chce to daj mu powalczyć!) ale to co się stało w ringu (pozytywnie) mnie zszokowało.
Wyśmienity Cotto przyćmił past-prime'owatość Maravilli.

Dodam jeszcze, że dwie pierwsze transmitowane walki na gali były bardzo fajne, a Maciel to bokser, który zdobył dziś moją sympatię Big Grin
Gogolius
No i po co tyle czekałem? Big Grin No wstałbym przeczytał taką analizę, i wiedziałbym jak walka wyglądała, i bym się wyspał, same plusy Tongue
Tak na poważnie. Ja z ostateczną oceną Cotto poczekam do następnej walki. Oczywiście ze wszystkimi punktami się zgadzam, walczył dziś nieziemsko, ale jednak z pół inwalidą. Gdyby postawić takiego Malujdę na przeciwko mnie też prawdopodobnie wyglądałby jak przyszły mistrz świata Tongue
Była to pierwsza walką Martineza, którą widziałem live, szkoda, że skończyła się w taki a nie inny sposób, bo właśnie tą walką go zapamiętam najbardziej. Ciekawe co dalej z Cotto, kto rywalem? Czyżby Gołovkin? Smile

Sander będzie szczęśliwy, bo uwielbia Miguela.
Oj nie, nie, nie kolego. Pewne elementy owszem, biorą się z indolencji Martineza - ale pracy nóg, taktyki, ciosu, skracania ringu, konsekwencji - tego Miguelowi nie odbierzesz Wink
Jesteś tak dobry jak twoja ostatnia walka - póki co za wcześnie gdybać co pokaże Cotto w przyszłości.
A co do Sandera to coś czuję edycję top10 najlepszych walk Cotto Big Grin
Czy to się na prawdę wydarzyło? Co ja właśnie zobaczyłem? Na razie nic nie piszę bo muszę się najpierw upewnić czy mi się to wszystko nie śni. Cotto forma życia, Martinez rozsypka życia. Inaczej to się mogło skończyć. Cotto był świetnie przygotowany kondycyjnie, nie opadał z sił, nawet w 9 rundzie podkręcił tempo. Wykorzystywał każdy błąd Martineza. Nie wiem jak to jest możliwe, że zawodnik o parametrach 170/170 trafia bez najmniejszego problemu zawodnika o parametrach 178/185 a ten nie potrafi nawet sięgnąć tego mniejszego. Gdzie Martinez miał nogi? No ale wymówek nie ma co szukać, Martinez podpisał kontrakt, chciał walczyć i zarobić mimo tego, że nie był w stanie ani się przygotować ani walczyć, więc ma to czego chciał. Mało kto zostałby na emeryturze mając ofertę "od zaraz" na wielkiej gali PPV. Z Murrayami takie kontuzje mogą przejść ale Cotto to już jest jednak ten najwyższy poziom boksu. Niestety wszystkie obawy co do dyspozycji Martineza się potwierdziły. Już nie mówiąc o tym, że chwiał się po obcierkach, które nawet nie były blisko szczęki. Cotto natomiast zawalczył walkę życia, świetny przegląd, para nóg, zachował dobrą obronę z pracy z Diazem i dołożył do tego ulepszoną ofensywę Roacha. To był najlepszy Cotto w karierze. Zmienianie trenerów co 2 walki wydaje się być złym rozwiązaniem ale on jednak w swojej karierze "liznął" już wszystkiego pracując z wieloma trenerami i wczoraj zobaczyliśmy te wszystkie elementy grające razem. Kosmiczny występ. Rewanż z Floydem? Catchweight zapewne 155, bo Cotto i tak nie zrobi więcej.
Martinez przegrał z samym sobą. Odporność, praca nóg, wyczucie dystansu wszystko się posypało. Z takim Martinezem to myślę, że nasz Grzesiu Proksa mógłby ''powalczyć''. Niestety, był świetnym pięściarzem, zapisał się w historii boksu, ale to już jest koniec. W końcu ciało musiało się posypać.
Cóż, gdy ulubiony bokser stacza tak kapitalną walkę to trzeba być szczęśliwym i ja po tej walce Miguela szczęśliwy jestem Smile
Ruchliwość, balans, spokój, szybkość, kombinacje i zróznicowane serie ciosów - Miguel dał pokaz boksu i naprawdę wzniósł się na wyżyny prezentując się o niebo lepiej niż w walce z Troutem. Kapitalna lewa ręka - bił nią bardzo swobodnie i często ciosy które dochodziły głowy Martineza były kompletnie niesygnalizowane, cięzkie do wyłapania. Cotto przy Roachu naprawdę przeżywa rozkwit kariery - jest mistrzem świata kategorii średniej, niesamowita sprawa.

Co do Sergio - powinien zakończyć karierę lub stoczyć jakąś łatwiejszą walkę na pożegnanie w ojczyźnie. Nie trzyma ciosu, praca nóg to już u niego nie istnieje - praktycznie utyka zamiast płynnie sie przemieszczać, refleks również zawodzi. Wielki fighter, ale z kontuzjami i wiekiem ciężko wygrać.
Byli tacy co widzieli Martineza w ew. starciu z GGG w roli faworyta. No comments...

Oglądałem to na streamie, ale przewaga Cotto była bardzo wyraźna, jest w stanie walczyć z najlepszymi na świecie. Z drugiej strony to był cień Martineza więc aż tak może nie ma co popadać w zachwyty. Liczyłem na wyrównany pojedynek a był jednostronny, więc w tym kontekście ta walka to klapa.

Pora by Sergio przeszedł na zasłużoną emeryturę.
[Obrazek: 11hs5rn.png]
Tak na poprawę humoru.
@Martin
Dobrze, że o tym wspomniałeś. Martinez był w tej walce wrakiem, jego obrona nie istniała, był ociężały. Teraz zaczną się teksty ''Cotto w życiowej formie, teraz zniszczy Mayweathera, dajcie mu Kliczko'' itd.

@Krychu
To nie jest czasem blog tego Hugo?
RedHawk
Fajnie prawdziwy znafco,widzę bul dupy !!!Jak to możliwe że tak wielki znafca nie uwzględnił wieku i kontuzji Martineza?
I nie pisze tego by cię obraźić bo jesteś spoko chłopakiem ale obrażałeś wszystkich tych którzy dawali szanse Cotto.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Przekierowanie