29-12-2011, 12:12 PM
Jak wiadomo, rankingi poszczególnych federacji rządzą się dziwnymi i niezrozumiałymi dla ogółu społeczeństwa prawami. Jaśnie oświeceni szefowie federacji, oraz zatrudniani przez nich "układacze" rankingów z niczego tłumaczyć się bezrozumnemu motłochowi nie muszą, więc raz za razem zaskakują nas swoimi dziwacznymi decyzjami.
Temat ten ma służyć ukazywaniu największych dziwactw w rankingach i polityce federacji na czele z WBC, WBA, IBF i WBO.
Pierwsze przykłady:
-Generalnie zostawię w spokoju nieszczęsną WBA, bo ich ostatni ranking jest z ... października (tak, tak!), więc jest już siłą rzeczy bardzo mocno zdezaktualizowany.
Jednak sam fakt braku publikacji rankingu przez ponad 2 miesiące zasługuje na nagłośnienie.
-IBF uważana jest za najuczciwszą z federacji, opierającą się na czystych zasadach itd. Jednak spójrzcie na jeden tylko przykład na to, jak dobierani są pretendenci do walki mistrzowskiej w IBF.
Oto mamy kategorię junior średnią, wiadomo, bardzo mocno obsadzoną, pełną dużych nazwisk. Mistrzem IBF jest Cornelius Bundrage, zawodnik całkiem przyzwoity, który poprzedniego mistrza, Cory Spinksa, pokonał przez KO. Jednak od tego czasu (sierpnia 2010), tytułu bronił... tylko raz. Pokonał zdecydowanie na punkty Sechew Powella (czerwiec 2011).
I co? I nie ma nawet wyznaczonego obowiązkowego pretendenta.
Jest nawet lepiej - pretendent będzie wyznaczony po walce, która ma się odbyć 28 stycznia 2012, a w której zmierzą się ... Cory Spinks z Sechew Powellem.
Czy ktoś tu nie jest za bardzo stronniczy? Mi to wygląda na całkowite blokowanie szansy dla innych bokserów.
Dodam tylko, że Powell od porażki z Bundrage nie stoczył żadnej walki, a Spinks jedną, z gościem o rekordzie 16-10. Zasłużyli na eliminator?
Mamy w IBF takich przypadków całkiem sporo - np. nachalne promowanie zawodników z RPA (promotor Branco Milenkovic na pewno macza w tym palce) w najniższych kategoriach wagowych (Takalani Ndlovu dostał 3 eliminatory z rzędu!)
EDIT:
Jeszcze coś z działki WBC - Hirofumi Mukai (rekord: 5-1, 0 KO), został dopuszczony do walki o tytuł WBC w Muszej z Pongsaklekiem, pomimo tego, że poprzednią walkę przegrał bardzo wysoko na punkty z mistrzem OPBF Rocky Fuentesem, na dodatek wrzucili go do pierwszej piętnastki rankingu, w której po walce (zakończonej technicznym remisem) jest nadal i czeka na rewanż.
Bez komentarza.
Proszę o nagłaśnianie i zbieranie tutaj innych podobnych przypadków.
Temat ten ma służyć ukazywaniu największych dziwactw w rankingach i polityce federacji na czele z WBC, WBA, IBF i WBO.
Pierwsze przykłady:
-Generalnie zostawię w spokoju nieszczęsną WBA, bo ich ostatni ranking jest z ... października (tak, tak!), więc jest już siłą rzeczy bardzo mocno zdezaktualizowany.
Jednak sam fakt braku publikacji rankingu przez ponad 2 miesiące zasługuje na nagłośnienie.
-IBF uważana jest za najuczciwszą z federacji, opierającą się na czystych zasadach itd. Jednak spójrzcie na jeden tylko przykład na to, jak dobierani są pretendenci do walki mistrzowskiej w IBF.
Oto mamy kategorię junior średnią, wiadomo, bardzo mocno obsadzoną, pełną dużych nazwisk. Mistrzem IBF jest Cornelius Bundrage, zawodnik całkiem przyzwoity, który poprzedniego mistrza, Cory Spinksa, pokonał przez KO. Jednak od tego czasu (sierpnia 2010), tytułu bronił... tylko raz. Pokonał zdecydowanie na punkty Sechew Powella (czerwiec 2011).
I co? I nie ma nawet wyznaczonego obowiązkowego pretendenta.
Jest nawet lepiej - pretendent będzie wyznaczony po walce, która ma się odbyć 28 stycznia 2012, a w której zmierzą się ... Cory Spinks z Sechew Powellem.
Czy ktoś tu nie jest za bardzo stronniczy? Mi to wygląda na całkowite blokowanie szansy dla innych bokserów.
Dodam tylko, że Powell od porażki z Bundrage nie stoczył żadnej walki, a Spinks jedną, z gościem o rekordzie 16-10. Zasłużyli na eliminator?
Mamy w IBF takich przypadków całkiem sporo - np. nachalne promowanie zawodników z RPA (promotor Branco Milenkovic na pewno macza w tym palce) w najniższych kategoriach wagowych (Takalani Ndlovu dostał 3 eliminatory z rzędu!)
EDIT:
Jeszcze coś z działki WBC - Hirofumi Mukai (rekord: 5-1, 0 KO), został dopuszczony do walki o tytuł WBC w Muszej z Pongsaklekiem, pomimo tego, że poprzednią walkę przegrał bardzo wysoko na punkty z mistrzem OPBF Rocky Fuentesem, na dodatek wrzucili go do pierwszej piętnastki rankingu, w której po walce (zakończonej technicznym remisem) jest nadal i czeka na rewanż.
Bez komentarza.
Proszę o nagłaśnianie i zbieranie tutaj innych podobnych przypadków.