Deontay Wilder
|
21-12-2016, 03:33 PM
Post: #671
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Ja bardzo cenię Wawrzyka jako boksera, bo umiejętności ma naprawdę na wysokim poziomie. Wszyscy mają w pamięci jego nieudany podbój Rosji i szybki nokaut z rąk Powietkina, ale nie zapominajmy, że oprócz tego stoczył kilka walk (może nie z najmocniejszymi rywalami), gdzie pokazał się z bardzo dobrej strony. Nie będę oczywiście wszystkim wmawiał, że Andrzej jest faworytem, ale on naprawdę może dać dobrą walkę. Po pierwsze, Wilder nie zaboksuje tak agresywnie jak Powietkin. Inny typ pięściarza, a do tego dochodzi fakt, że ostatnio lubi trochę pobyć w ringu (założę się, że takiego Szpilkę czy Arreolę wyłączyłby dużo wcześniej, gdyby chciał). Po drugie, Andrzej potrafi fajnie poruszać się na nogach i boksować. Dużo rzeczy by musiało zagrać, aby Wawrzyk dał potencjalnie równą walkę. Przede wszystkim sam musiałby nie wyjść spękany do walki. Jestem pewny, że pod tym względem będzie dobrze, ale pozostaje dużym znakiem zapytania, jak zareaguje na pierwszy cios Wildera i to, kiedy on padnie. Wawrzyk z Rekowskim walczył rewelacyjnie, bo nie otrzymał żadnego uderzenia, ale już z Sosnowskim zdenerwował się i z rundy na rundę oglądało się go coraz gorzej. Walka na pewno skończy się nokautem na Wawrzyku, ale ryzykuję typ, że jest w stanie przeboksować w dobrym tempie te 6-7 rund i pozostawić po sobie dobre wrażenie, które zaowocuje kolejnymi dobrze płatnymi walkami. Na miejscu Wawrzyka brałbym tę walkę w ciemno, pewno przegra, ale ma szansę zaprezentować się dużo lepiej na tle Deontaya niż np. Powietkina czy Joshuy.
Sam wybór rywala przez mistrza? Jest jaki jest, ale jak spojrzałem na ranking zrobiony przez @fexta, jestem w stanie go zaakceptować. Z naprawdę dostępnych opcji nie widzę lepszego boksersko pięściarza niż Wawrzyk. |
|||
21-12-2016, 03:41 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-12-2016 03:41 PM przez Wit.)
Post: #672
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
A mi to zestawienie właśnie kompletnie nie pasuje. Missmatch. Wilder lubi się pobawić ze swoimi rywalami, ale Szpilka, Duhaupas, a nawet Molina to przecież półka wyżej niż Wawrzyk. Przecież Andrew się wywróci od jaba jak Scott, z tym, że przy okazji zrobi nam jakiegoś fajnego pirueta. XD
|
|||
21-12-2016, 03:57 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-12-2016 03:58 PM przez fext.)
Post: #673
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Trochę pomyślałem i dochodzę do wniosku, że tak naprawdę Wawrzyk jest tu właściwie jedyną możliwą opcją, dlatego na miejscu jego promotorów próbowałbym wręcz podkręcić honorarium. Gdyż prawda jest taka, że ta walka jest dla Wildera "przetarciem". Facet wraca po kontuzji, z wyleczonym złamaniem i chce sprawdzić, czy wszystko działa jak trzeba. W związku z tym nie może wziąć ani Ortiza ani nawet Whyte'a, bo z nimi musiałby od razu wykorzystywać pełną siłę swojego arsenału, żeby samemu nie zostać przypadkiem ustrzelony. I znów się potencjalnie połamać. roszkę podobna sytuacja jest z Pricem, chociaż tutaj większą rolę odgrywa marketing. Price miałby czym oddać, dlatego Wilder musiałby udupić go jak najwcześniej. I udupiłby, wśród gwizdów publiczności, rozczarowanej, że walka wieczoru trwała trzydzieści sekund.
I tutaj, niczym ratujący czarną księżniczkę rycerz na białym koniu pojawia się Cyc. Gość, którego można trochę nastraszyć jednym lub dwoma strzałami, potem spokojnie poholować, wypróbowując przy okazji, czy ze zdrowiem wszystko gra a potem pyknąć, poprawić i buńczucznie cieszyć się z wygranej. Wawrzyk ma ładny rekord, odpowiednie gabaryty, stosownie słabą psychikę i odbytą walkę o mistrzostwo. Na papierze cud miód. Wilder byłby głupkiem, gdyby go nie wziął, skoro może |
|||
21-12-2016, 04:46 PM
Post: #674
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Po co pytam się, ale co tam Janusze i tak będą podnieceni, i wmawiać sobie że to jest Boks i Wawrzyk ma szansę. ....
no coment...no coment. ...... no coment |
|||
21-12-2016, 05:06 PM
Post: #675
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Już czekam aż zaczną się te wywiady na YT, że Wawrzyk tak naprawdę ma szansę i trenuje najciężej w życiu... Że już Szpilka pokazał, że nie taki Wilder straszny itd. Ja przyznam, że nabrałem się na słowa Wacha przed walką z Povetkinem.
|
|||
21-12-2016, 05:08 PM
Post: #676
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Dobra Cycu obiecał, że nie zje nic z 6 kg ciasta którego zamówił na święta. Ja mu wierze, rip Wilder.
"Miałem już cztery operacje, w dalszym ciągu ją czuję, nigdy już nie będzie jak wcześniej. W boksie ten problem mnie eliminuje, mam jedną rękę, jak mam wygrać z takim Adamem Kownackim." - Artur Szpilka |
|||
21-12-2016, 06:28 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-12-2016 06:33 PM przez Wietnam.)
Post: #677
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Rekowksiego zabrał do szkoły to tym bardziej (po Cycowatemu) z Ła Ła Ła Jderem sobie da rade
W kategorii ciężkiej wiele spraw jest już załatwione lata do przodu ..xd |
|||
21-12-2016, 07:20 PM
Post: #678
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Kubala tu właśnie nie chodzi o umiejętności bokserskie Cyca ale o jego psychikę. On przez cały okres przygotowań, jak i już w ringu będzie miał przed oczami te piękne ułożenie do snu Artura Szpilki z 9 rundy. Nie zdziwię się, jak zemdleje podczas grania hymnów.
"Non clamor sed amor sonat in aure Dei" |
|||
21-12-2016, 09:05 PM
Post: #679
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
(21-12-2016 07:20 PM)Wilczekstepowy napisał(a): Kubala tu właśnie nie chodzi o umiejętności bokserskie Cyca ale o jego psychikę. On przez cały okres przygotowań, jak i już w ringu będzie miał przed oczami te piękne ułożenie do snu Artura Szpilki z 9 rundy. Nie zdziwię się, jak zemdleje podczas grania hymnów. Właśnie, cały nawet najbardziej misterny plan Wawrzyka, zostanie bardzo szybko zatrzymany z pierwszym "Gongiem" i nie mam tu oczywiście na myśli dźwięku kończącego runde Pierwszy mocny cross Wildera i trzeba będzie odliczać , Cyc nie ma szczęki na takiego gościa jak Dźikus, nawet jakby poruszał się po ringu jak Ali. |
|||
22-12-2016, 05:47 PM
Post: #680
|
|||
|
|||
RE: Deontay Wilder
Jako że Andrzej nie ma swojego tematu, to wkleję wywiad z nim tutaj, gdyż dotyczy pojedynku z Wilderem:
Już parafował pan kontrakt na walkę z Wilderem? - Jeszcze nie, dlatego pojedynek nie jest "klepnięty". W ostatnich dwóch latach miałem, wydawało się, pewnych z dziesięć walk, ale ostatecznie z nikim, z tego grona, nie zaboksowałem. Jest pan w stu procentach zdecydowany na pojedynek z Wilderem? - Oczywiście, że tak. To jest moje marzenie, tym bardziej, że chodzi o walkę o najbardziej prestiżowy pas federacji WBC. Chcę pokazać wszystkimi, że mogę boksować z topowymi zawodnikami i dawać dobre walki. Naprawdę, wierzę w siebie. Miał pan ból głowy przy podejmowaniu decyzji? - Ból głowy to za dużo powiedziane, niemniej są to decyzje trudne, życiowe, których nie podejmuje się w jeden dzień. Rozmowy o tym pojedynku toczą się ze Stanami Zjednoczonymi od dwóch tygodni. Były do ustalenia różnego rodzaju warunki oraz dogrywanie tych rzeczy, które nas interesują. Walka walką, ale do tego dochodzą dziesiątki podpunktów, takich jak np. to, z jakim wyprzedzeniem możemy wylecieć za oceanem. Wszystko to musi być zaakceptowane w kontrakcie, który zostanie podpisany dopiero w pełnej formie. Mówiąc, że dla pana to decyzja życiowa, coś bardzo osobistego ma pan na myśli? - W tym sensie życiowa, że stanę do walki o mistrzostwo świata z aktualnym czempionem, obdarzonym niesamowicie silnym ciosem. Wszystko trzeba było przemyśleć, dlatego nie decydowałem "na gorąco". Otrzymałem czas, bo rozmowy toczyły się w spokojnym tempie. Oczywiście chciałem mieć spełnione swoje warunki i tak się stało, więc jestem w stu procentach na "tak". Teraz tylko czekamy, aż strona amerykańska przyśle kontrakt. W tym czasie zasuwam, żeby przygotować mega życiową formę. Pojedynek z Wilderem to dla pana olbrzymia szansa, ale jeszcze większe ryzyko, właśnie z racji tego, jaką amunicją w rękach dysponuje Wilder. - Oczywiście, w wadze ciężkiej nie ma żadnych żartów. Tutaj padają najsilniejsze ciosy, ważące bardzo dużo, dlatego do takiej walki nie można wyjść niezdecydowanym. W związku z tym wszystko musiałem przeanalizować i nie mam najmniejszych wątpliwości. Będę miał dobranych silnych sparingpartnerów i postaramy się szybko zmienić wszystko to, co tylko się da. Wejdę do ringu bardzo pewny siebie. Kibice nie mają litości, w internecie... - Ja tego nie czytam, mam to głęboko w d..., dlatego mnie to nie drażni. Uśmiecham się, gdy inni poświęcają swój cenny czas na takie głupoty. Wszyscy znajomi znają moje zdanie, więc mówienie tego do mnie, jest gadaniem do siebie. W każdym razie przypomina się panu, że skoro w pojedynku z kimś takim, jak Denis Bachtow, po jednym z ciosów zatańczył pan w ringu, to co się stanie, jak wyceluje w pana Wilder. - Obecnie jestem dużo bardziej dojrzałym facetem. Wtedy miałem niecałe 25 lat. Teraz mam dużo większą masę mięśniową oraz, według mnie, większą wytrzymałość, dlatego chętnie przetestuję to w walce z takim pięściarzem. Na pewno czuję się nieporównywalnie lepszy niż kilka lat temu. Wiemy, co spotkało Artura Szpilkę w pojedynku z Wilderem. Zresztą sam był pan przejęty widokiem przyjaciela po ciężkim nokaucie, bo przez chwilę widok był dramatyczny. - Oczywiście, było trochę strachu, ale to jest boks. Nie bez powodu mówi się, że jeden cios potrafi w wadze ciężkiej zakończyć pojedynek. Jednak trzeba przyznać, że Artur radził sobie w tej walce bardzo dobrze. Walczył na równi z mistrzem i nie dawał mu za dużo pola do popisu, dlatego, mimo takiego zakończenia, zebrał bardzo dobre recenzje. Byłem blisko, siedziałem w jednym z pierwszych rzędów i byłem dumny z Artura, że tak mocno przeciwstawił się Amerykaninowi. Cóż, pod koniec pojedynku otrzymał mega celny cios, dokładnie na szczękę. Na to nie ma mocnych, tym bardziej, że Artur już był zmęczony, więc taka bomba miała dodatkową siłę rażenia. Pamięć o tym nokaucie, w kontekście swojej walki z Wilderem, w pewien sposób jest deprymująca? Towarzyszy panu myśl, że taka historia może się powtórzyć? - W ogóle mnie to nie deprymuje. Przecież nie zajmuję się boksem rok, dwa, ani pięć, tylko jestem już bardzo doświadczonym sportowcem. W związku z tym wiem, że w walce bokserskiej mogą zdarzyć się wszystkie scenariusze, a pojedynki kończą się jeszcze gorzej niż w przypadku Artura. Trzeba wiedzieć, po co wchodzimy do ringu i zdawać sobie sprawę z wszelkich konsekwencji. Co może być pana atutem w walce z Wilderem? - Na pewno moja ruchliwość, a do tego szybkość, która musi być bardzo wysoka. Ponadto nie bezmyślne, ale precyzyjne ciosy. A przy tym nieustanne zważanie na prawy prosty Wildera, który jest zabójczą bronią. - To przede wszystkim, będę musiał uważać na ciosy rywala. Wiadomo, że jeśli Wilderowi da się pole do popisu, to już wielokrotnie udowodnił, że jest całkowicie wyluzowany, bije mega bomby i kończy przeciwników przed czasem. Muszę być skoncentrowany i wyprzedzać jego ciosy silnym lewym, żeby czuł zagrożenie z mojej strony. Jeśli Wilder czuje zagrożenie, co pokazali Eric Molina, Chris Arreola i Johann Duhaupas, to wtedy nie do końca pewnie boksuje. A co było w pojedynku z Arturem? Przez sześć rund w ogóle walczył niepewnie, do kiedy "Szpila" boksował na dużej intensywności. Oczywiście jest wspaniałym zawodnikiem, ma wielką siłę, ale też ma swoje słabości. Stuprocentowo idzie do przodu dopiero wtedy, gdy wyczuwa swoją ogromną przewagę. Jest pan przekonany, że uda się utrzymać nerwy na wodzy i nie wejść zdeprymowanym do ringu? Wszyscy wiedzą, że nie można przegrać walki już w szatni, ale wielu później nie potrafi tego opanować, gdy stawka jest ogromna. - Robię wszystko, żeby wejść stuprocentowo do ringu. Nie jestem w stanie przewidzieć, co wydarzy się 25 lutego, ale jestem przekonany, że wejdę do ringu odpowiednią nastawiony, bo wiem, po co wziąłem tę walkę. Niemniej, moje słowa zweryfikuje dopiero ten dzień. Dzisiaj jest pan dużo lepszym pięściarzem niż w walce z Aleksandrem Powietkinem, przegranej przez nokaut, którą stoczył pan przed ponad trzema laty? - Zadałeś mi pytanie, jakbyś nie znał odpowiedzi. Według mnie jestem dużo lepszym zawodnikiem we wszystkich aspektach, a więc siłowym, fizycznym, technicznym i szybkościowym, a do tego o wiele bardziej dojrzałym mentalnie. Dobrą walkę, po której spłynęło sporo pochwał, stoczył pan z Marcinem Rekowskim w Krakowie, ale już ostatni pojedynek z Albertem Sosnowskim, stoczony we wrześniu, pozostawił niedosyt. - Oczywiście, ja sam nie byłem z siebie zadowolony po tym, co pokazałem z Albertem. Walka ułożyła się tak, a nie inaczej, zresztą podszedłem też do niej w inny sposób. Z kolei do pojedynku z Marcinem przystąpiłem z dużą motywacją, bo bardzo dużo ludzi skazywało mnie na porażkę, dlatego byłem dodatkowo "nakręcony". Wówczas chciałem udowodnić, że takie opinie nic na mnie nie robią i, boksując z pełną koncentracją, stoczyłem niezły pojedynek. Jaki jest plan na całe przygotowania? - Będę pracował tylko w Warszawie, gdzie wykonam cały cykl treningowy, a zasuwam na maksa już od dwóch tygodni. Na sali spędzam po kilka godzin, aby zbudować konkretną wytrzymałość. Natomiast, na dwa tygodnie przed walką, wylecimy do Stanów Zjednoczonych. Rozmawiał Artur Gac Źródło: interia.pl |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 47 gości