Łukasz "Gruby" Maciec

[Hugo]

Maciec ogłosił, że jest wolnym zawodnikiem (chyba w sensie, że nie wiąże go żaden kontrakt) i czeka na propozycje od nowych promotorów. Jak znam realia polskiego boksu, to tak się doczeka, jak Jonak lub Kołodziej. A swoją drogą to nie rozumiem, że nikt nie potrafi w Polsce zagospodarować z zyskiem pięściarzy, którzy nie mają dostatecznej klasy, żeby liczyć na jakiegoś title shota, ale są wystarczająco dobrzy (i mają bardzo ładne rekordy), żeby przyzwoicie zarabiać jako ekskluzywni journeymani. Po świecie kursują np. całe tabuny Argentyńczyków i Brazylijczyków, którzy we własnym kraju dorobili się ładnie wyglądających bilansów i potem to dyskontują. Podejrzewam, że np. w Niemczech za walkę z tamtejszym "prospektem" kasują po 20-30 tys. Euro, ale można ich spotkać też na galach rosyjskich, chińskich, a również polskich. Oczywiście łatwiej zarobić takim z wagi ciężkiej (Basile, Nascimento) lub cruiser (Bolonti, Crenz, Ventura, Conceicao), ale w limicie Maćca też można wymienić takich bokserów jak Robson Assis, Andreson Clayton, Claudinei Lacerda, Guido Nicolas Pitto, Hector David Saldivia. Przecież Maciec (nie mówiąc już o Jonaku) nie jest od nich gorszy, ale lepszy. Pieniądz leży na ulicy, a nikomu nie chce się go podnieść. Rozumiem, że bokserowi może być trudno nawiązać odpowiednie kontakty (chociaż Rusiewicz i Jackiewicz radzą sobie bardzo dobrze), ale że rzekomo dokładającemu do interesu polskiemu promotorowi nie chce się w tej sprawie kiwnąć palcem, tego już nie rozumiem.