Nonito Donaire
|
23-12-2015, 09:29 AM
Post: #131
|
|||
|
|||
RE: Nonito Donaire
Nie zgodzę się w pełni.
Tzn, jeśli Rigo walczyłby tak jak przez chwilę z Amagasą to faktycznie, byłby w kłopotach. Ostatnia walka za wiele nam nie mówi, prócz tego że oszczędność ruchów i praca nóg Rigo po rocznym rozbracie z ringiem nie ucierpiała. Problem jest po drugiej stronie: Nonito obniżył loty w ostatnim okresie i jego powrót do super koguciej nie przebiega idealnie, ostatnią walkę skończył rozbity i przyjmował ewidentnie za dużo ciosów. Z drugiej strony pojedynek z Rigo to pojedynek z Rigo -> zapewne przygotowanie fizyczne i mentalne byłoby zupełnie inne Ciężko prorokować, myślę że obaj nie powinni brać tej walki już teraz, a stoczyć jeszcze po jednej na wiosnę. |
|||
23-12-2015, 10:50 AM
Post: #132
|
|||
|
|||
RE: Nonito Donaire
Nonito strasznie obniżył loty, z tym Meksykiem zebrał strasznie dużo. Gdyby w takiej formie wyszedłby do Rigo to dostałby czasówkę.
"Miałem już cztery operacje, w dalszym ciągu ją czuję, nigdy już nie będzie jak wcześniej. W boksie ten problem mnie eliminuje, mam jedną rękę, jak mam wygrać z takim Adamem Kownackim." - Artur Szpilka |
|||
23-04-2016, 05:37 PM
Post: #133
|
|||
|
|||
RE: Nonito Donaire
Dzisiaj Nonito Donaire szybko załatwił w ciągu 3 rund Zsolta Bedaka w obronie pasa WBO. To był mismatch. Jak Nonito się rozkręcił ze swoimi firmowymi "bolo punches" , to biedak Węgier zaczął padać co pół minuty.
Walka tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=sYr1Hi2HskE http://www.the-best-boxers.com |
|||
30-11-2017, 10:15 AM
Post: #134
|
|||
|
|||
RE: Nonito Donaire
Nonito po rozwaleniu Bedaka, porażce z Jesse Magdaleno i zwycięstwie nad Hernandezem szuka dobrego i głośnego rywala na kolejny pojedynek. Zaczepił w mediach Carla Framptona, który nie mówi nie. Jeden ledwo co wrócił po długiej przerwie, drugi powoli kończy karierę - mogliby wykrzesać z siebie jakieś iskry. Dla obu ew. zwycięstwo dałoby bardzo dużo.
|
|||
30-11-2017, 11:34 AM
Post: #135
|
|||
|
|||
RE: Nonito Donaire
(30-11-2017 10:15 AM)Gogolius napisał(a): Nonito po rozwaleniu Bedaka, porażce z Jesse Magdaleno i zwycięstwie nad Hernandezem szuka dobrego i głośnego rywala na kolejny pojedynek. Zaczepił w mediach Carla Framptona, który nie mówi nie. Jeden ledwo co wrócił po długiej przerwie, drugi powoli kończy karierę - mogliby wykrzesać z siebie jakieś iskry. Dla obu ew. zwycięstwo dałoby bardzo dużo.Ale obu ewentualna porażka mocno by pogrążyła, bo obydwaj nie mieli ostatnio dobrego okresu. http://www.the-best-boxers.com |
|||
08-11-2019, 09:45 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-11-2019 09:46 AM przez Gogolius.)
Post: #136
|
|||
|
|||
RE: Nonito Donaire
Och, Nonito, Nonito.
W swojej karierze miał bardzo wyraźny punkt zwrotny, którym była walka z Rigondeaux. Mając na rozkładzie takie nazwiska jak Arce, Mthalane, Darchinyan czy Montiel, Donaire był przez wielu uważany za boksera top5 p4p, a niektórzy widzieli go nawet na pierwszym miejscu. W kwietniu 2013 roku przegrał jednak wyraźnie z genialnym Kubańczykiem - tak wyraźnie, że właściwie mało kto wspominając tamtą walkę przypomina, że Rigondeaux znalazł się wtedy na deskach. Ja z kolei osobiście nigdy nie zapomnę lewego sierpowego Szakala, po którym Filipińczyk w ostatniej rundzie boksował z jedną ręką przy oku. Po tej walce Donaire poszedł do piórkowej, gdzie był ewidentnie za mały. Wygrał wprawdzie z Vetyeką, ale nie błyszczał. z Nicholasem Waltersem został po prostu zmiażdżony przez silniejszego, większego, młodszego rywala i przegrał przed czasem. To już był ewidentny past-prime mimo, że dwa lata wcześniej był na ewidentnym szczycie. Później nie bardzo wiedział co robić ze swoją karierą: wrócił do super koguciej, odbudował się kilkoma słabymi zwycięstwami (słabymi albo przez poziom rywali albo przez poziom samego Nonito), został nawet mistrzem WBO w super koguciej, ale stracił pas po problematycznej walce z Jessim Magdaleno. Znów uderzył do piórkowej, wygrał jeden pojedynek i później przegrał do wiwatu z Carlem Framptonem. Napisałem wtedy, że "bardzo mi się podobał jak na kogoś kto przegrywa do jednej bramki" - ot takie ładne podrygi zdychającej ostrygi. Jego udział w turnieju WBSS brałem za miły ukłon w stronę schodzącej gwiazdy, której głośne ciągle nazwisko podniesie prestiż. Szczerze to zakładałem, że Filipińczyk przerżnie pierwszą walkę z prostego faktu: był 36-letnim (w niskich kategoriach to dużo) zawodnikiem z pięcioma porażkami (można mu ominąć jedną z drugiej zawodowej walki jako bez znaczenia), który zbijał z powrotem kilogramy z piórkowej do koguciej (dwa limity). Faworytami turnieju byli Tete i Inoue, Nonito traktowany jako ciekawostka i spora niewiadoma, słusznie nierozstawiony. Burnett, mistrz WBA wybrał sobie Donaire i... przegrał w kuriozalnych warunkach. Wygrał trzy pierwsze rundy, w czwartej jednak upadł, doznał kontuzji i nie wyszedł do piątej rundy. Zwycięstwo to przeszło zupełnie bez echa, bo na ustach wszystkich śledzących ten turniej był Inoue, a jedynym zawodnikiem mającym go pokonać miał być Zolani Tete. Niestety Tete parę dni przed walką doznał kontuzji i odwołał swój występ. Donaire wygrał przed czasem ze sprowadzonym na ostatnią chwilę Stephonem Youngiem i przystąpił do finału turnieju po dwóch kuriozalnych wygranych. I mamy finał młodej bestii z Japonii, która zmiata rywali jednym ciosem vs podstarzały weteren, zbijający dodatkowe kilogramy, który w tym finale znalazł się psim swędem. I zamiast egzekucji dostajemy bardzo mocnego kandydata do walki 2019 roku, a ja się zastanawiam czy to nie była najlepsza walka w historii boksu rozgrywana w czwartek. Nonito pokazał niesamowity hart ducha, wymieniał ciosy przez dwanaście rund z jedenaście (!) lat młodszym rywalem, który był w sporych tarapatach w dziewiątej rundzie, na skraju porażki przez nokaut. Nawet trzy ostatnie rundy, gdzie Donaire miał niewiele siły, nie były jednostronnym laniem bo Nonito starał się odpowiadać i kontrować przez cały czas. Do tego jeszcze paskudny cios na wątrobę, który wydawał się kończący. Jak powiedział dawno temu legendarny Jack Dempsey, "mistrzem jest ktoś, kto wstaje, kiedy nie może". Donaire wstał. Dokończył pojedynek. Przegrał walkę. Wygrał całą resztę. Czapki z głów. Echo ostatniej walki będzie miało w przyszłych miesiącach japoński posmak, bo Naoya dokonał niesamowitych rzeczy, a przy okazji sprawdził się na najwyższym poziomie, pierwszy raz w karierze znalazł się w poważnych opałach, boksował z kontuzją - przeszedł przez bokserskie piekło i wygrał, udowadniając że jest kimś znacznie więcej niż tylko królem nokautu z niższych kategorii wagowych. Ale warto pamiętać, to mu to piekło zafundował. |
|||
10-11-2019, 05:17 PM
Post: #137
|
|||
|
|||
RE: Nonito Donaire
Donaire to najbardziej niespełniony bokser.
Umiejętnościami przewyższał Pacquiao , Mayweathera,i całą resztę |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości