Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York)
|
31-01-2014, 08:50 PM
Post: #26
|
|||
|
|||
RE: Victo Ortiz - Luis Collazo 30.01.2014 (Barclays Center, Brooklyn, New York)
Myślę, że Ortiz przereklamował się na przereklamowanym Berto. Owszem, był dobry ale jednak ograniczony. Później nadarzyły się przypadki, które po prostu chłopaka przerosły. Stres zjadł go przeciwko FMJ, ale chyba najbardziej naruszyło go to złamania w walce z Lopezem.
Owszem dostał solidny cios od Collazo, ale to nie była nokautująca bomba. Ortiz był przytomny i wiedział co się dzieje. Po czym nie wstaje z desek, nawet nie próbuje. Zrezygnował z walki, kiedy pojawił się problem. Z Berto dostał jeszcze gorszy cios, leżał, był zraniony, ale podniósł się i jeszcze w tej samej rundzie rzucił Andre na deski. A co się stało dzisiaj? Ortiz dał sobie spokój. Jak dla mnie ewidentnie ma z górki. Facet wraca po 1,5 roku przerwy, gdzie wydawało się miał czas aby odpocząć od boksu, nabrać świeżości, poukładać sprawy w głowie, a zdarza się pierwszy większy kryzys i Victor jest spalony. On zawsze świrował gdy pojawiały się problemy, ale teraz po prostu zagrożenie w ringu go przerasta. Z jego obroną, z jego szczęką, z psychiką - myślę, że na dzień dzisiejszy Ortiz mógłby przegrać nawet z klasę gorszym pięściarzem niż Collazo. Ja tam nawet Ortiza lubię, ale jak na moje oko nie jest on w stanie konkurować z nikim z topu. Fajnie by było, gdyby się podniósł i jeszcze zaistniał, ale nie chce mi się w to wierzyć. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości