Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
|
23-11-2013, 12:55 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-11-2013 12:56 PM przez BMH.)
Post: #11
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Hagler vs Leonard
1. 9 10 2. 9 10 3. 9 10* 4. 9 10 5. 10 9 6. 9 10 7. 10 9 8. 10 9* 9. 10 9* (Niesamowita runda) 10. 10 9* 11. 10 9* 12. 10 9 115-113 Hagler Wynik odwrotny do przyjacia. Wlasciwie, to pierwszy raz w zyciu wypunktowalem ta potyczke pod Haglera, choc zawsze uwazalem, ze moga ona isc w obie strony. |
|||
23-11-2013, 09:32 PM
Post: #12
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Skoro dales Haglerowi prawie wszystkie wyrownane rundy to co sie dziwic ze teraz wyszlo na niego.
Walka rowna ale mnie z kolei wychodzil wynik pod Haglera/remis. Leonard bil wtedy gdy sam obrywal, a Hagler ciagle do przodu. Ale ja tu jestem skrajnie nieobiektywny bo Hagler dla mnie to mistrz, a Leonarda bardzo nie trawie (choc tu bardziej przez zwalkowane zwyciestwo w drugiej walce z Hearnsem ). Wrzuce swoja karte do kilku dni. BMH, tamten avatar byl lepszy |
|||
01-12-2013, 10:04 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-12-2013 10:06 PM przez Gogolius.)
Post: #13
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Zgodnie z obietnicą, wrzucam kartę ; )
Zaliczyłem faila, takiego że aż wstyd się przyznać: opisywałem sobie tę walkę runda po rundzie i jak tylko się skończyła zamknąłem przeglądarkę razem z zakładką forum -_-. Ale jako że obejrzałem ją przed chwilą to trochę pamiętam, więc napiszę choć aż tak szczegółowo nie będzie. Potyczkę obejrzałem bez głosu i hajlajtsów w przerwach (tak w ogóle to nie lubię wracać do tej walki, ale czego się nie robi dla forum : ) ) Hagler vs Leonard 1.10:10 - strasznie nijaka runda. Leonard przetańczył cały czas, Hagler szedł do przodu i jak już komuś mam punktować tę rundę to jemu choć ciosów z obu stron jak na lekarstwo. Ale osobiście drażni mnie to co zrobił Leonard w tej rundzie. Mimo wszystko wiedząc, że ta walka będzie równa to nie chciałem krzywdzić żadnego z tych bokserów (choć za takie coś 10:10 się nie daje) 2.9:10 - tu już było żwawiej, Leonard celniejszy a właściwie Hagler za dużo przestrzelił. 3.10:9 - runda dla Haglera, Leonard sporo miał ciosów nieskutecznych choć zadawał ich ogólnie dużo. Hagler bił celnie na tułów + miał lepszy początek, który u Leonarda był dość niemrawy. 4.9:10 - pierwsza bardzo klarowna runda, tutaj dla Leonarda. Leonard w tej odsłonie pokazał, że da się walczyć w stylu uciekającym, ale jednocześnie zadawał ciosy a sam mało przyjmował (a o to przecież chodzi) 5. 10:9 - Leonard zwolnił, a Hagler ciągle w swoim stałym, dobrym tempie. Ciosy dochodziły, wywierał presje - runda dla niego 6. 9:10- tutaj runda już bardziej wyrównana. Sporo ciosów Leonarda wchodziło w blok, jak w całej walce: póki Hagler dawał radę w obronie to w moich oczach był lepszym bokserem. Szalę przechyliła końcówka Leonarda. 7. 10:9 - bardzo równa runda. Hagler miał lepszy początek, później Leonard wziął się do roboty, ale końcówka dla Haglera, który popisał się kilkoma celnymi uderzeniami. 8. 10:9 - Hagler bije po dole, a Leonard przyjmuje i wyjątkowo - nie oddaje. Dość łatwa runda do wypunktowania. 9. 9:10 - kapitalna runda, wg mnie dla Leonarda. Zaważyło mało ciosów wyłapanych na blok przez Haglera. Leonard minimalnie prowadził na początku odsłony, później chwila około remisu, ale im bliżej gongu tym Leonard zadawał więcej celnych ciosów. 10.10:9 - druga (po siódmej) równa runda, druga przyznana Haglerowi. Mimo wszystko to w siódmej miałem więcej wątpliwości. Tutaj przewaga była raz po jednej, raz po drugiej stronie, ale było widać ile energii zabrała Leonardowi wcześniejsza odsłona. 11.9:10 - następna wyrównana runda. Można by dać i Haglerowi, ale ja dałem Leonardowi. Trochę lepszy w ofensywie, więcej mu wchodziło tych ciosów. 12.10:9 - dla mnie runda dla Haglera. Bił mocniej, więcej i celniej. Leonard miał niezłą kombinację i wygrał wymianę "Leonard w głowę, Hagler na korpus" ale poza tym Hagler był lepszy, szczególnie w samej końcówce. 115: 114 Co do samej walki: Hagler szedł do przodu, a Leonard cofał się. Jeśli to było cofanie się dla samego cofania (jak na początku walki) to nie mam skrupułów punktować dla zawodnika aktywniejszego, dążącego do walki (szczególnie jeśli celnych ciosów po obu stronach malutko). W 4. rundzie Leonard pokazał, że potrafi zaboksować z defensywy - gdyby walczył tak przez trzy wcześniejsze starcia dałbym mu 4-0 w pierwszych rundach. Później walka się wyrównała, a Hagler miał nieporównywalnie więcej sił. Sporo ciosów Leonarda wchodziło w blok/łokcie/biodra Marvina a za to punktów się nie daje. Natomiast Hagler był skuteczny zarówno w krótkim dystansie, jak i na dystans. To na co chcę zwrócić uwagę to sporo (w przeciągu całej walki) ciosów w zwarciu/przy klinczu, które Hagler ładował na podbródek Leonarda i na które Ray nie odpowiadał. Druga sprawa to budowa ciała Leonarda, który jak dla mnie ma za krótkie ręce -> jego łokcie znajdują się trochę wyżej niż łokcie przeciętnego boksera/człowieka, przez co podobny cios zadany przez Haglera na tułów jest celny, a zadany przez Raya jest już wyblokowany. Z biegiem czasu Leonard słabł, więc osobą które cenią mocne uderzenia było łatwiej punktować to pod Haglera. Leonard przeciwstawił Marvinowi na początku pracę nóg i szybkość, a w środkowej fazie kilka wymian opartych na kilku bardzo szybkich ciosach. Jest to efektowne, ale trzeba przyznać, że skuteczność tych ciosów nie zawsze powalała (miał kilka serii trafiających na poziomie 70-90%, ale więcej było wyprowadzonych na skuteczności 0-30%). Hagler ładował mocniej, nie odstawał pod względem ilościo ciosów, a do tego podobał mi się w walce na dystans. Podsumowując: oczywiście, że walka mogła iść w obie strony, ale dla mnie zwycięzcą był Hagler i strasznie żałuję i tego werdyktu, i tego że nie doszło do rewanżu, i tego że Marvin skończył karierę. |
|||
26-10-2014, 01:47 PM
Post: #14
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Marvin Hagler - Sugar Ray Leonard
1. 9-10 2. 9-10 3. 9-10 4. 9-10 5. 10-9 6. 9-10 7. 10-9 8. 10-9 9. 9-10 10. 9-10 11. 9-10 12. 10-9 112-116 SUGAR RAY LEONARD |
|||
26-10-2014, 04:50 PM
Post: #15
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
A ja myślałem że masz jakiekolwiek pojęcie o boksie
|
|||
26-10-2014, 06:29 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-10-2014 06:46 PM przez kubala1122331.)
Post: #16
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Dlaczego? Walka była bardzo wyrównana, i tak naprawdę o końcowym wyniku zadecydowały 10 i 11 runda, które były piekielnie wyrównane. W nich bardziej podobały mi się ciosy z kontry i defensywa Leonarda niż taka sobie ofensywa Haglera. Kunszt jaki pokazał w tej walce Sugar powoduje, że stawiam go w czołówce moich ulubionych pięściarzy. Mój ulubiony styl, czyli lekko defensywny z nastawieniem na kontrę, oraz znakomity timing jaki trzeba posiadać, żeby to skutecznie wykonać. Punktacje bez opisów nieraz nie oddają wszystkiego. W tej walce wyszło mi 116-112 dla Leonarda, a w starciu Pernell Whitaker - Julio Cesar Chavez 115-113. Wydaje się więc, że w tej drugiej potyczce było bliżej remisu. Nope. Whitaker wygrał bardziej zdecydowanie, bo był lepszy boksersko pod każdym względem. Hagler z kolei mógł tą walkę wygrać i wynik odwrotny niż mój jest dla mnie do zaakceptowania, jeśli ktoś atak połączony z pressingiem stawia nad znakomitą defensywę. |
|||
29-10-2014, 10:29 AM
Post: #17
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Nie no, luuuuzik. Dla mnie po prostu wypunktowanie tego wyzej niz 115-113 to juz jest skrajnosc. Osobna sprawa to wypunktowanie tego dla Leonarda
Jasne, walka wyrownana i mogla isc w obie strony. Leonard tu byl cwany bo sie czail i boksowal na wstecznym ale jak tylko Hagler punktowal to on przechodzil do kontrataku i wyrownywal przebieg rundy. Ja zawsze widzialem Haglera jako zwyciezce tej walki, ale jednoczesnie Leonard pokazal tutaj prawdziwa zajebistosc. On juz wtedy byl mocno past prime, absolutnie nie w formie, na sparingach przed walka go przewracano parokrotnie, raz go zamroczyli. Team naciskal mocno zeby walke odwolac/przelozyc, Leonard sie uparl, wyszedl do ringu i dal zajebisty pojedynek prawdopodobnie najlepszemu sredniemu w dziejach (albo jednemu z najlepszych). |
|||
29-10-2014, 11:22 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-10-2014 01:00 PM przez BMH.)
Post: #18
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Czesc wszystkim.
(29-10-2014 10:29 AM)Gogolius napisał(a): Nie no, luuuuzik. Dla mnie po prostu wypunktowanie tego wyzej niz 115-113 to juz jest skrajnosc. Osobna sprawa to wypunktowanie tego dla Leonarda Przy blisko polowie wyrownanych rund, ktore moga swobodnie isc-moim zdaniem- w obie strony, wynik powyzej 115 to skrajnosc? Chyba troche przesadzasz Gogolius. Punktacja powyzej w ktorej mam wygrana Haglera, to wynik, ktory autentycznie wyszedl mi pierwszy raz przez te wszystkie lata-poprzednio zawsze mialem dla Leonarda. Widzac karte Kubali, nie mialbym sie absolutnie czego czepic. (29-10-2014 10:29 AM)Gogolius napisał(a): Ja zawsze widzialem Haglera jako zwyciezce tej walki, ale jednoczesnie Leonard pokazal tutaj prawdziwa zajebistosc. On juz wtedy byl mocno past prime, absolutnie nie w formie, na sparingach przed walka go przewracano parokrotnie, raz go zamroczyli. Team naciskal mocno zeby walke odwolac/przelozyc, Leonard sie uparl, wyszedl do ringu i dal zajebisty pojedynek prawdopodobnie najlepszemu sredniemu w dziejach (albo jednemu z najlepszych). Ledwo skonczywszy 30tke Leonard, byl mocno past prime? Jak zatem okreslic obecnego Pacquaio, Marqueza, Floyda, czy Hopkinsa? Jezeli tamten Leonard byl mocno past, to oni sa tym bardziej mocno past prime, a zwlaszcza jest nim B-Hop, ktory na tle swojego prime, stracil wiekszosc atutow, a nadrabia ich strate doswiadczeniem i prawie niespotykanym ringowym IQ.. Powolujac sie na sama walke Leonrad-Hagler, to jest to moim zdaniem, koronny dowod na to, ze forma "Slodkiego" byla zajebista. Zaryzykowalbym nawet stwierdzenie, ze Leonard znacznie bardziej byl zmotywowany do walki w ktorej nie byl faworytem, przez co lepiej sie przygotowal niz rywal. Dlatego tez do rewanzu Ray sie nie palil, zeby nie napisac wprost, ze on go najnormalniej nie chcial, mimo zajebistej oferty finansowej. Nie pmietam dokladnie tych plotek o sparingach Raya o ktorych piszesz, ale blizej mi do tego, ze to bylo dobrze przemyslane zagranie, ktore i mialo na celu uspic czujnosc Haglera, niz najszczersza prawda. Samo oglaszanie takich rewelacji przed zblizajaca sie tak wazna walka, smierdzi strategiczna zagrywka z obozu pretendenta. Jak juz pisalem powyzej, sama potyczka powinna rozwiac wszelakie watpliwosci co do formy "Sugara". Zreszta pisanie o mocnym past prime, gdy ten sam Leonard pare lat pozniej dal zajebista, remisowa walke z wciaz trzymajacym b.wysoki poziom Hearnsem, jest dla mnie nie do obrony. Pozniej, to juz rownia pochyla. Najpierw byl coraz bardziej ceniony, w swoim prime Norris, czyli klasyczny byl strzal w stope na powrot po niedlugiej przerwie Raya. Kilka lat pozniej Camacho, to byl tylko skok na ostatnia wyplate boksera, ktory zdaje sie byl juz dobrym przyjacielem kokainy i szalenstw poza ringowych. |
|||
30-11-2015, 06:09 PM
Post: #19
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Marvin Hagler - Sugar Ray Leonard
1. 9-10 2. 9-10 3. 9-10 4. 9-10 5. 10-9 6. 9-10 7. 10-9 8. 9-10 9. 9-10 10. 10-9 11. 10-9 12. 10-9 113-115 SUGAR RAY LEONARD http://www.eyeonthering.com/users/lukaszrpb |
|||
30-11-2015, 07:19 PM
Post: #20
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
8 dla Haglera i masz remis.
|
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 27 gości