Luis Ortiz

[Wietnam]

Ortiz zawieszony na rok.


Kiedy Luis Ortiz (27-0, 23 KO) wpadł na wyrywkowym
badaniu antydopingowym, sprzed nosa uciekła mu walka o
pas WBC wagi ciężkiej z Deontayem Wilderem. Wciąż
pozostawał jednak na szczycie rankingu federacji WBA. Dziś
już wiemy, że marzenia o tytule World Boxing Association
również może odłożyć na dłuższy okres.

Władze organizacji WBA zawiesiły właśnie Kubańczyka na
rok . Przez ten czas "King Kong" nie będzie nawet notowany
w rankingu.

Ortiz będzie zawieszony do 22 września 2018 roku. Potem
będzie mógł znów być notowany, lecz tylko pod warunkiem,
że zostanie uczestnikiem programu antydopingowego
federacji WBA przy współpracy z VADA. Podobny program już
wcześniej wdrożyła organizacja WBC.

W przeszłości Ortiz dwukrotnie zdobywał pas WBA w wersji
tymczasowej, choć raz odebrano mu go - również po wpadce
dopingowej.

[Wit]

Aż mi się przypomniał Ibeabuchi i Don King.. :/

[fext]

Ten medal ma dwie strony. Z jednej Ortiz faktycznie mógł się czymś wspomagać, gdyż nie jest już młodzieniaszkiem, do tego jak wskazuje pierwsza dyskwalifikacja doping nie jest czymś, co byłoby mu obce. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że również przed bardzo ważną walką z Wilderem Kubańczyk postanowił skorzystać z koksu, podobnie jak przed ważnymi walkami robiło wielu jego sławnych i mniej sławnych kolegów po fachu. Wszak na koksie wpadali Powietkin, Stiverne, Tyson Fury (co zostało skrzętnie zamiecione pod dywan), Shanon Briggs, Lucas Browme i Jarrell Miller, czyli jakby nie było okolice światowej czołówki, jak i rozmaite popychadła w styli Wawrzyka czy Cieślaka. Dlatego można z dużym bezpieczeństwem założyć, że Ortiz faktycznie koksował.

Druga strona jest natomiast taka, że to koksowanie u niego wykryto i nie ukręcono sprawie łba. Wynika to z wyjątkowego statusu Ortiza, który jest szerzej nieznanym i niemedialnym zawodnikiem z małego i biednego kraiku, którym mogą interesować się co najwyżej członkowie kubańskiej diaspory w USA oraz ludzie, którzy w boksie naprawdę "siedzą". Przeciętny międzynarodowy "Janusz" pojęcia o nim nie ma i mieć nie chce. Co za tym idzie, marketingowa wartość Kubańczyka jest zerowa. Na domiar złego to zawodnik utalentowany i groźny, mogący wygrać z każdym z bardziej znanych i lukratywnych mistrzów. Dlatego należało się go pozbyć, żeby przestał przeszkadzać w robieniu dobrych interesów. Bo cóż może być gorszego od trudnego do pokonania mistrza, którego nikt nie zna i nie ma ochoty oglądać? W związku z powyższym zrobiono z nim porządek, tym skwapliwiej, że Ortiz koksując sam dał do tego pretekst.

Podsumowując - zawodowy boks to nie sport, tylko biznes, w którym liczy się wyłącznie kasa. Dlatego tacy osobnicy jak lukratywny Joshua czy członkowie klanu Furych wpadać nie będą, podobnie jak nie wpadł Alvarez, który przed walkami w niższych kategoriach suszył się niczym stara zelówka a do ringu wnosił z dziesięć kilo więcej, co bez wspomagania jest możliwe tylko wtedy, kiedy jest się gąbką albo kleszczem Łapać będzie się za to wszelkich "Wawrzyków" czy "Ortizów" tego świata, żeby pokazać, jak serio traktuje się walkę ze złym koksowaniem oraz takich pacjentów jak Powietkin, choć tutaj w grę wchodziła raczej polityka, bo o kasę bym się nie martwił

[Gogolius]

Ortiz oczyszczony z zarzutów przez WBC, zawieszony przez WBA. Ma wrócić na ring w styczniu.

[fext]

I to by pasowało do mojej wcześniejszej wypowiedzi o Ortizie Obecnie Ortiz przestał już stanowić zagrożenie dla jedynego mistrza świata HW z USA, gdyż ten odbębnił już obowiązkową obronę, więc teraz może sobie śmiało wziąć Kyotoro Fujimoto albo nawet Wacha na dobrowolny sparing. A później oczywiście "unifikacja będzie miała pierwszeństwo". Oczywiście zadbano też, żeby ta unifikacja odbyła się z odpowiednio kasowym przeciwnikiem, gdyż w WBA Luis pozostaje zawieszony Tym przeciwnikiem będzie oczywiście albo Joshua albo Parker, bo zarówno w federacji WBA jak i WBO na czołowych listach obowiązkowych pretendentów znajdują się takie budzące grozę nazwiska jak Aleksander Ustinov, Fres Oquendo czy Manuel Charr czy Christian Hammer, których zarówno Antek jak i Australijczyk biją w przerwie między kolacją a wieczorną wyprawą na dziwki. Podsumowując, wy tu o jakimś boksie wygadujecie ale biznes sam się nie zrobi i kasa w narożnikach ringów też nie rośnie. Więc o jakimś Ortizie możemy śmiało zapomnieć

[kubala1122331]

Łatwa robota i efektowny powrót Ortiza do ringu. Daniel Martz ciężko znokautowany w drugiej rundzie. Kubańczyk był jakiś żwawszy na nogach niż w ostatnich swoich pojedynkach. Po wszystkim pogadali sobie trochę z Wilderem, ale, jak dobrze wiemy, do tej walki i tak nie dojdzie

[redd]

W pierwszej rundzie było widać trochę rdzy po Ortizie, bo kilka razy dość fatalnie przestrzelił, mając przecież za rywala przeciętnego journeymana, który przecież nie słynie ze śliskiego stylu, będąc dość nieruchawym klocem. W drugiej jednak zdawał się złapać właściwy timing, bo pięknie ustrzelił leniwie atakującego rywala. Na pewno ten nokaut znajdzie się wśród najefektowniejszych nokautów 2017 roku.

Duuuży plus z świetne ciosy na korpus. Kubańczyk czasem zaniedbywał ten element, np. w pojedynku z Malikiem Scottem. Jego uderzenia w tułów są bardzo efektywne i sprawiają przeciwnikom ból. Jestem ciekaw, jak zachowałby się szczuplaczek Wilder, po przyjęciu kilku lewych na dół od Cubano.

Tak samo plus za dość pocieszne podgrzanie atmosfery po walce Myślę, że szanse na pojedynek z Wilderem delikatnie wzrosły, w mediach będzie się mówić o tej konfrontacji.

[Gogolius]

Bardzo podoba mi się to co robi Ortiz i życzyłbym sobie żeby inni bokserzy w podobnej sytuacji (jak np Golovkin czy Rigondeaux) brali z niego przykład.
Narzeka, że nikt z nim nie chce walczyć? Narzeka. Ma promotora, który ciągle uważa że nazwisko Ortiza używane jest tylko do promowania innych bokserów? Ma.
Ale co robi dobrze? Boksuje. Skoro nie może zakontraktowac walki mistrzowskiej/ze ścisłą czołówką (co akurat teraz w HW nie dziwi) to walczy z szeroką czołówką. Ortiz po Wilderze, Cojanu i Kauffmanie zmierzy się 2 marca z Christianem Hammerem utrzymując świetną aktywność jednej walki co trzy miesiące. Brawo!

[Wietnam]

Czytałem właśnie z nim taki wywiad kiedy
mówił że Rodzina jest dla niego najważniejsza
że nie walczy dla tytułów, chcę zarabiać w ringu
dla nich. Mimo że King Kong, groźna mina itp
to jest to bardzo uczuciowy koleś, który uwielbia
spędzać czas ze swoją rodziną, można to było
zresztą zaobserwować w filmikach showtime
przed walką z Wilderem. Spoko gość