Krzysztof Głowacki vs Aleksander Usyk [17.09.2016] Gdańsk

[Hugo]

On leciał do tyłu, ale to cios Głowackiego (żadna obcierka, hak na tułów jak można zobaczyć na powtórkach) był tym czynnikiem, który spowodował, że równowagi nie utrzymał. Czyli zamiast zachwiania się była dupa posadzona na deskach. Mam wrażenie, że ci, którzy nokdaunu nie uznają kierują się zasadą: nie był zamroczony, więc nokdaunu nie było. Tymczasem przepis mówi jednoznacznie: nokdaun jest wtedy, gdy jest cios i jest trzeci punkt podparcia poza nogami i nie ma tu miejsca na żadną uznaniowość sędziego. Jeżeli przy tym nie ma faulu rywala (popchnięcie, podstawienie nogi) i nie było śliskiego ringu, to sprawa jest oczywista. Nie wszystkie nokdauny są z utraty przytomności. Bywają nokdauny z bólu (po ciosach w tułów), z wyczerpania i z utraty równowagi. Postołowi przytrafiły się z Crawfordem aż 2 tego ostatniego rodzaju i były tylko podparte ręką, ale były liczone i punktowane. Całkiem podobny nokdaun przypominam sobie z 1 rundy walki Kowalow - Caparello. Kowalow miał przewagę, gonił Australijczyka po ringu, a raz krzywo stanął, w tym momencie dostał cios i przewrócił się. Był prawidłowy nokdaun i tę rundę przegrał 8:10 u wszystkich sędziów. O takich nokdaunach mówi się, że są przypadkowe, ale pozostają nokdaunami.

Głowacki - Usyk
1. 9:10
2. 10:9 *
3. 9:10
4. 10:9
5. 9:10 *
6. 9:10
7. 10:9 *
8. 9:10
9. 9:10 *
10. 9:10
11. 9:10
12. 10:8

112:115 Usyk

[Martin]

Hugo ma racje, nokdaun to nokdaun, gdyby Usyk był liczony to nikt nie mógłby mieć do sędziego pretensji.

[Wietnam]

Przy bliższej analizie sytuacji też myślę że knockdown nie byłby żadną kontrowersją,
ale równocześnie można byłoby dac ostrzeżenie lub nawet odjąć punkt Głòwce
który bił leżącego Usyka.