Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
|
19-11-2014, 02:28 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-11-2014 02:29 PM przez Sander.)
Post: #1
|
|||
|
|||
Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
- Jeżeli przegrywasz, to nie masz w ringu prawa bytu - tymi słowami Tomasz Adamek podsumował pojedynek z Arturem Szpilką. Pojedynek, który dobitnie pokazał i uświadomił tym, którzy jeszcze wierzyli w "Górala" na wysokim poziomie, że "prawdziwy Adamek" już nie istnieje. Pięściarz, który słynął z bicia serii, ruchliwości, szybkości dziś jest wolny, wyprowadza pojedyńcze ciosy i porusza się jak wóz z węglem. Tomasz Adamek nie sięgnie już po tytuł mistrzowski w wadze ciężkiej, ale nie piszę tego tekstu by się nad "Góralem" znęcać, a wprost przeciwnie. Piszę go po to, by zaprezentować swój punkt widzenia na walki Tomasza w królewskiej kategorii, bo Tomasz Adamek to pięściarz, który zawsze będzie mi się kojarzył ze zwycięstwem, a nie klęską. Przygoda Tomka z wagą ciężką rozpoczęła się 24 października 2009 roku. Po krótkim pojedynku z Bobby Gunnem, Polak postanowił zwakować pas IBF wagi junior ciężkiej i rozpocząć drogę po tytuł w trzeciej kategorii wagowej, a także zarobić wielkie pieniądze. Debiut w królewskiej kategorii, to pamiętna walka z Andrzejem Gołotą w Łodzi. Pamiętna głównie ze względu na otoczkę, zainteresowanie mediów, wydarzenie medialne przewyższające rangą wszystkie poprzednie bokserskie gale organizowane w naszym kraju. W samym ringu ciekawie raczej nie było. Brutalne lanie jakie Adamek zaserwował Gołocie wzbudzało we mnie bardzo negatywne emocje. Andrzej był już wyraźnie zniszczony boksersko i nie miał absolutnie żadnego argumentu na szybkiego i świetnie dysponowanego "Górala". Adamek nieźle zarobił, wzbudził zachwyt wśród "niedzielnych" kibiców i ruszył w świat. Prawdziwa weryfikacja miała dopiero nadejść. 6 dzień lutego 2010 roku - w wypełnionej polskimi kibicami hali Prudential Center, Tomasz Adamek krzyżuje rękawice z Jasonem Estradą. Amerykanin miał za sobą między innymi bardzo przyzwoity występ przeciwko Alexandrowi Powietkinowi, był to pięściarz trochę niedoceniany, nigdy nie pokazał pełni swoich możliwości, dziś jego kariera znajduje się na wyraźnym zakręcie, ale to już temat na zupełnie inną opowieść. Walka ma dosyć wyrównany i zacięty przebieg. Tomek nie jest już w stanie trafiać z taką łatwością z jaką trafiał Gołotę, Estrada się odgryza, jest szybki i agresywny. Sędziowie po dwunastu rundach opowiedzieli się za Tomkiem, słusznie zresztą. Polak po raz kolejny udowodnił, że potrafi bić seriami, że przyspieszenia to jego główna broń. Przygotowanie kondycyjne również bez zarzutu. Niezły pojedynek i pierwszy krok w kierunku podboju wagi ciężkiej wykonany. Tomek sukcesywnie zwiększał poziom przeciwników, Chris Arreola, bo to on był kolejnym przeciwnikiem naszego pięściarza, to rywal o tyle niebezpieczny, co posiadający ograniczenia z których mogliśmy sobie zdawać sprawę już przed walką z Adamkiem. Chrisowi nie można było odmówić silnego ciosu, twardej głowy, ambicji, ale technicznie był to pięściarz od Tomka słabszy. Przygotowanie fizyczne również nie było mocną stroną Arreoli, do tego zawsze sprawiał on wrażenie boksera ślamazarnego, ociężałego. Tomek świetnie wykorzystał wady przeciwnika. Walka miała zacięty i wyrównany przebieg, sam punktowałem tylko 115-113 dla Polaka. Tomasz bazował ciągle na tych samych atutach. Wykorzystywał szybkie ręce przy wejściach w półdystans, szukał uderzeń seriami, starał się być aktywny na nogach, nie stać w miejscu. Twarda głowa, kondycja i szybkie ręce - te elementy pozwoliły Polakowi wypunktować Arreolę i zwrócić na siebie uwagę świata wagi ciężkiej. Po latach uznano, że to właśnie walka z "Koszmarem" miała być najlepszym występem Polaka w królewskiej dywizji. O ile wybór na przeciwników Estrady i Arreoli był dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem, o tyle nazwiska kolejnych rywali nie powalały na kolana. Zamiast nadal szukać poważnych wyzwań i doświadczać Polaka w starciach z wymagającymi, niebezpiecznymi rywalami, postanowiono bazować na zwycięstwach z Estradą i Arreolą - pozwoliły one pokazać się w rankingach, znaleźć się w orbicie zainteresowań braci Kliczko. Team Adamek postanowił dokładać kolejne zwycięstwa i czekać na telefon z Ukrainy.. Michael Grant, Vinny Maddalone, Kevin McBride - kolejni oponenci Polaka. Wszystkie te walki Tomek wygrał, ale tłumów postawą w ringu nie porwał. Walka z Grantem naprawdę niezła. Amerykanin prezentował się wówczas jeszcze dosyć przyzwoicie, był lepszy niż obecnie i w walce z Adamkiem zdołał nawet postraszyć faworyta. Pojedynek z Maddalone, to walka absolutnie do jednej bramki. Vinny do przeciętniak, typowy journeyman, przeciwnik bardziej pasujący na rywala dla młodych, początkujących pięściarzy niż faceta, który głośno mówi o walce z Vitalijem Kliczką. Adamek zastopował Vinny'ego i był już blisko mistrzowskiej szansy. Walka z McBride'm być może miała być sprawdzianem w walce z kimś dużym, o zasięgu i wzroście przypominającym Vitalija Kliczkę. I na tym porównania pomiędzy Kevinem, a Kliczką należy zakończyć. Czy można przygotować się do jazdy Ferrari, rozbijając się Fiatem 126p? 10 września 2011 roku we Wrocławiu, Adamek ziścił swój sen o mistrzowskiej szansie. Walka z Vitalijem Kliczką miała pozwolić Tomkowi na zapisanie się na kartach światowego boksu. Tytuł w trzeciej kategorii wagowej, odebranie pasa wielkiemu Ukraińcowi. Wielkiemu wzrostem jak i bokserskimi umiejętnościami. Co się wydarzyło na Stadionie Miejskiem w stolicy Dolnego Śląska, wiemy wszyscy. Deklasacja, miazga, czołowe zderzenie z ciężarówką - Tomek nie miał w tej walce nic do powiedzenia. Dał bardzo słabą walkę, nie miał żadnych argumentów na Vitalija i dobitnie przekonał się, że Ukrainiec zapewniający przed walką o tym, że waga ciężka nie jest dla Adamka, miał rację. Pojedynek z Kliczką zamknął pewien etap kariery Tomasza. Nagle z boksera, któremu "wierzyła" i ufała cała Polska, stał się kompletnie zdeklasowanym i rozbitym "małym ciężkim". Mało kto dał się nabrać na tłumaczenia "Górala" o tym, iż wpływ na jego słabą postawę miała mieć niedpowiednia aklimatyzacja w Polsce, zbyt późny przylot do ojczyzny itd. Wszyscy przekonaliśmy się, że Tomek to bokser z wieloma ograniczeniami w wadze ciężkiej, facet który pewnego poziomu nigdy w najcięższej dywizji nie przekroczy. Serca, ambicji, woli walki nigdy mu nie odmawiałem, ale zbyt skromne warunki fizyczne praktycznie już na starcie zabierały mu jakiekolwiek szanse na pokonanie braci Kliczko. O tym ile zdrowia stracił Adamek tej wrześniowej nocy we Wrocławiu, wie tylko on sam.. Tomek nie zamierzał kończyć kariery i porzucać marzeń o zawojowaniu heavyweight. Kolejne walki wyraźnie jednak pokazały, że zegar biologiczny i bokserska emerytura coraz bardziej zaczęły upominać się o Polaka. Tomek nie był jeszcze na tyle słaby, by nie pokonać rywali pokroju Nagy Aguilery czy Travisa Walkera. Szczególnie pokonanie tego drugiego (walka odbyła sie już po słabym występie Adamka przeciw Eddiemu Chambersowi, zmagającego się podczas walki z urazem ręki) zapaliło resztki nadziei wśród fanów Adamka. Jednak bolesne zejście na ziemię, nastąpiło dosyć szybko. Uratowany przez sędziów w walce z Cunnighamem, boleśnie zbity przez Wiaczesława Głazkowa, wypunktowany przez Artura Szpilkę. Być może dobór przeciwników nie był odpowiedni? Głazkow i Szpilka to pieściarze młodzi, świeżsi od Adamka, nie rozbici. Zmagający się z upływającym czasem Adamek, spadkiem szybkości i ruchliwości, na tle tych młodych przeciwników wyglądał jak prawdziwy weteran ringów. Serce chciało, ręce i nogi już nie mogły. Nie wiem jaki wpływ na wyraźny spadek formy po walce z Kliczką miała osoba Rogera Bloodwortha. Nie uważam tego trenera za wirtuoza w swoim fachu, ale czy pod okiem Andrzeja Gmitruka czy kogokolwiek innego Polak mógłby dać Cunninghamowi, Szpilce czy Głazkowowi lepsze walki? Wygrać je? Wyglądać lepiej fizycznie? Tego się już nie dowiemy. Tomek w ostatnich walkach stracił pazur, serce wojownika. Adamek dający się obijać i nie mający w sobie zbyt dużej ochoty na oddawanie, to widok jakiego nie spodziewałem się po Tomku. Taktyka walki ze Szpilką polegająca na szukaniu pojedyńczych uderzeń, równiez była mocno zagadkowa, od kiedy bokser z watą w rękawicach boksuje jak puncher? Kariera Adamka w wadze ciężkiej miała lepsze i gorsze momenty, ale była raczej udana. Tomek zarobił duże pieniądze, przeżył wiele pięknych chwil, boksował na wypełnionych Polakami halach w USA, pełnym stadionie we Wrocławiu, posmakował wielkiego boksu. Strategia prowadzenia Adamka w wadze ciężkiej do walki z Kliczką to majstersztyk. Głośny pojedynek z Gołotą, który pozwolił Tomkowi jeszcze bardziej wypromować się w Polsce, dwaj solidni rywale w Stanach Zjednoczonych, dzięki którym Polak zagościł w rankingach i oczekiwanie na propozycję od braci Kliczko, poparte obijaniem nisko notowanych, niegroźnych przeciwników. Tomek nie miał warunków na wagę ciężką, ale swój czas w królewskiej dywizji wykorzystał bardzo dobrze. Czy mógł osiągnąć więcej? Może z innym trenerem w narożniku przezentowałby się lepiej w ostatnich walkach? Być może dobór rywali był nieodpowiedni? Zapraszam do dyskusji. |
|||
19-11-2014, 02:52 PM
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Ewidentnie kariere Tomka mozna podzielic na przed i po walce z Vitkiem.
Mozna zarzucac ze wygral dwie walki z niezlymi rywalami i czekal na telefon zadowolony z miejsc w rankingach odprawiajac w miedzyczasie slabszych rywali, ale...tak robili wszyscy gdy pasy byly u obu braci. Tomek w tamtym okresie mial kapitalny resume jak na rywala Kliczki. To byly czasy gdy walke o pas dostawal taki Pianeta... Team Tomka umial sie dostosowac do realiow i doprowadzil do tittleshota podrecznikowo. Przyznam ze ja jeszcze po laniu od Vitka wierzylem w Adamka i w to ze da fajne walki. Werdykt z USS uwazam za niesprawiedliwy ale prawdziwe watpliwosci dala walka ktora sie nie odbyla. Adamek odmowil walki z Pulewen o miejsce obowiazkowego pretendenta do Wladimira. A caly czas powtarzal ze chce walki z drugim z bracmi. Wtedy doszedlem do wniosku ze z Tomka nic nie bedzie, a faworyta w nim z Glazkowem upatrywalem tylko ze wzgledu na slaba postawe Glazkova w jego jedynej wczesniej, sensownej walce. Z perspektywy czasu Adamek skonczyl sie po Vitku dajac jeszcze przeblysk z Chambersem. Kariera Tomka w HW? Nie uwazam zeby byla gorsza od innego cruisera - Davida Haye'a ktory mial ten fart, ze o pas walczyl z Walujewem. I byla typowa dla typowego cruisera: dobre prowadzenie, bazowanie na dorobku z nizszych kategorii, tittle shot i regres. To samo co np z Mormeckiem. Mysle ze Tomek ugral ile mogl, jego resume w HW nie wyglada jakos imponujaco, ale wstydzic sie nie musi. Chambers czy Arreola to fajne skalpy, a porazki z Vitem czy USS ujmy nie przynosza. Ot, bardzo dobry bokser w 175 i 200 ale w HW solidny ktory chyba wycisnal z tych swoich skromnych gabarytow maksimum. Co do Rogera - mysle ze spokojnie inny trener bylby zmiana na plus. Dawno nie widzialem zeby trener podczas walki udzielal wywiadu reporterom tak jak robil to Bloodworth przy walce z Glazkovem. |
|||
19-11-2014, 03:51 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-11-2014 03:56 PM przez redd.)
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Jak najbardziej udana kariera w HW, jeżeli weźmiemy pod uwagę wiek Adamka wchodzącego do HW i jego warunki fizyczne. Szans dla Tomasza na pas w erze Kliczków nigdy nie było. Moim zdaniem zrobił co mógł, czyli dopchał się do pojedynku o pas.
Tomasz był prowadzony wzorcowo w HW. Walki z Gołotą i Estradą na adaptację w ciężkiej były niezłym pomysłem. Arreola, jako bokser czołowy, którego można było oszukać w ringu też był wyborem 10/10, choć oczywiście ryzykownym. Tomasz pokazał jaja, dał fajną walkę i zasłużenie wygrał. Zwycięstwo na tyle fajne, że w połączeniu z dawnymi osiągnięciami pozwoliły mu utorować drogę do walki o tytuł. Jak dla mnie walką, która określiła miejsce Adamka w ciężkiej jako rywala dla Kliczków był pojedynek z Grantem. Tam Tomasz wymęczył zwycięstwo z zawodnikiem dawno po prime. Jeżeli tej klasy duży HW robił takie problemy Adamkowi to co powiedzieć o pojedynkach z braćmi Kliczko? Przecież, gdy Grant używał jabu (rzadko) to Adamek nie miał za bardzo pomysłu, ani możliwości aby cokolwiek zrobić. Pojedynek z Witalijem ukazał jak się sprawy mają - Tomasz w ciężkiej nie był nikim specjalnym. Teraz to wiadome, ale przed pojedynkiem z Kliczką mało kto tak uważał. Okres post - Kliczko to jazda na farcie w ważniejszych pojedynkach. Na tle średniaków wypadał ciągle przyzwoicie, choć i tak widać było regres formy. Z Chambersem szczęście dopisało - w pierwszej rundzie Amerykanin doznał kontuzji ręki i mimo tego urazu dał naprawdę bliskie zawody Tomaszowi. Nie wierzę, aby zdrowy Chambers przegrał tamten pojedynek. W drugiej walce z Cunninghamem pomogli sędziowie, Adamek tamtej potyczki nie wygrał. W takich okolicznościach Tomasz zdobył dwa wartościowe jak na ciężką skalpy. Z Głazkowem farta już nie było i wyszło szydło z worka. Młody, zdrowy, utalentowany i wchodzący w prime przeciwnik. Głazkow to żaden tytan, ale wypunktował Adamka jak dzieciaka. Przez 10 rund Tomasz nie istniał, jedynie dzięki mocnej końcówce, gdy Ukrainiec się wystrzelał, zachował twarz. Stan rzeczy jaki przysłaniał do tej pory fart wyszedł na wierzch. W tamtym momencie stało się jasne, że Tomasz nie jest w stanie rywalizować z zawodnikami z czołówki i okolic najcięższej dywizji. Szpilka to już łabędzi śpiew. Wierzyłem, że jeszcze Adamek zaprezentuje jako - taką formę, ale w rzeczywistości była to równia pochyła. Tomasz wycisnął cytrynę w HW prawie do maksimum, bo jakiekolwiek gadanie o zdobyciu pasa to totalne SF. Mogło być o wiele gorzej. Można gdybyać co by było gdyby Arreola nie doznał w trakcie walki kontuzji dłoni, co by było gdyby zamiast Witalija wyszedł Władimir (jak pierwotnie planowano) co mogłoby skończyć się o wiele bardziej drastycznie dla "Górala", co by było gdyby Chambers nie doznał kontuzji w pierwszej rundzie, co by było gdyby Cunningham dostał zasłużoną decyzję. Sporo tego. |
|||
19-11-2014, 05:44 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Spełnienie czy niedosyt?
Adamek przez wiele miesięcy (2010-2012) to była ścisła czołówka w HW. Dostał (myślę, że zasłużenie) walkę o mistrzostwo świata i...przegrał. Jak każdy z Witalijem Kliczko. Kryzys nadszedł w 2013 roku. Góral był przemęczony 4 walkami z 2012 roku i twierdził, że potrzebny jest mu odpoczynek. Wygrany pojedynek z Guinnem był tak naprawdę ostatnim, w którym Polak zaprezentował się w ringu dobrze (mimo iż przeciwnik nie był z najwyższej półki). Dla mnie Tomek skończył się w walce z Głazkowem. Po tym pojedynku było wiadomo, że to już koniec Adamka, jakiego znaliśmy wcześniej. Udowodniła to walka z Arturem Szpilką. Podsumowując: zdecydowanie spełnienie! Adamek osiągnął w wadze ciężkiej wynik, którego powtórzyć będzie niezwykle trudno każdemu następnemu Polakowi walczącego w królewskiej kategorii na orientacyjnie podobnym poziomie. Czy tym kimś będzie Szpilka? Czas pokaże. Oby tak było. |
|||
19-11-2014, 05:53 PM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
W jednej sprawie nie zgadzam się z redd
A według mnie gadanie o zdobyciu mistrzostwa świata przez Tomasza Adamka wcale nie było SF Słabsi bokserzy zdobywali ten tytuł. Oczywiście zdetronizowanie któregoś Kliczki było poza zasięgiem. Ale przy korzystnym zbiegu okoliczności i odrobinie szczęścia taka szansa mogłaby się otworzyć . [np. Gdyby Arreola wygrał ze Stiverne] |
|||
19-11-2014, 06:26 PM
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Spełnienie czy niedosyt? Tak do końca to ani jedno, ani drugie. Pierwszy poważny pojedynek w ciężkiej (z Arreolą) był zarazem ostatnim (nie licząc Kliczki). Szkoda, że nie dane nam było już zobaczyć jakiejś wojny, najlepiej z Haye'm póki Adamkowi nie siadła forma.
|
|||
19-11-2014, 07:35 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-11-2014 07:35 PM przez Krzych.)
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Patrząc realistycznie to jest to na pewno spełnienie. Był bardzo pompowanym ciężkim i do tego miał beznadziejny narożnik. Myślę że jak na takie okoliczności to osiągnął w wadze ciężkiej na prawdę sporo. Szans na to że zdobędzie pas niewielu mu dawało i to na pewno nie w walce z Kliczką, ale jakimś szczęśliwym splotem zdarzeń. Mimo wszystko pokazał klasę, nawet mimo tego, że z wagą ciężką nic wspólnego nie miał, a porządny obóz z wartościowym trenerem miał tylko jeden przez całą tą przygodę, przed walką z Arreolą. Pasa nie ma, ale osiągnął myślę więcej niż wielu się spodziewało. Tak jak mówię, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, może być zadowolony. Do tego zarobił spore pieniądze, co osłodzi mu porażkę w staraniach o pas.
|
|||
20-11-2014, 11:22 AM
Post: #8
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Spełniony czy niedosyt? zależy, z którego punktu widzenia. Naszego czyli kibiców czy jego?
Dla mnie generalnie jego przenosiny do wagi ciężkiej to coś co zapisało się w historii boksu. Zawodnik, który parę lat wcześniej walczył w kategorii do 175 funtów (a przecież teraz podobną wagę w dniu walki mają zawodnicy półśredniej czy średniej!) przeszedł do kategorii ciężkiej gdzie dawał świetne, emocjonujące walki. To nie jest coś co zdarza się na porządku dziennym na świecie... a przecież mówimy o naszym rodaku, to jest wielki powód do chuj dumy. Z punktu widzenia Adamka przenosiny do HW były z pewnością udane. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i po jednej wypłacie od Kliczki zamarzyła mu się druga. To było jednak nie możliwe. Tomek od walki z Witalijem nie był już tym samym pięściarzem. Jeszcze w walce z Nagym Aguilerą widzieliśmy przebłyski starego Tomka, chociaż co by nie mówić - na łeb w tej walce przyjął sporo. Pytanie tylko czy jego nagły regres formy rzeczywiście był spowodowany laniem od Witalija? takie walki na pewno odbijają się na psychice zawodnika, niektórzy nie są już w stanie przyjąć tak mocnych ciosów jak wcześniej, ale czy to możliwe, że Tomek zapomniał jak się boksuje? na czym polegał jego styl? czy może w obozie Adamka zaszła jakaś rewolucja? (z pewnością Roger chciał go wzmocnić fizycznie - o czym mówiło się niejednokrotnie, stąd ta waga w okolicach 102-103 kg), a może Tomkowi już się po prostu nie chciało? ''Uda się dopchać do kolejnego title shoota to super, ale na treningach już się nie będę przemęczał, nie te lata''. Z punktu widzenia kibiców - może nie tych realnie myślących - większość miała chrapkę na mistrza w wadze ciężkiej i chodź wydawało się to praktycznie nie możliwe - wierzyliśmy. I choć Adamek przegrał czy można to nazwać rozczarowaniem? Tomek zasłużył na to aby być ikoną polskiego boksu, bo drugiego takiego przez długi, długi czas nie będzie. Tomku - będzie nam Ciebie brakowało na ringu i prośbą od wszystkich kibiców z Polski dla Ciebie prawdopodobnie na stałe pozostającego w USA....''Nie zapomnij skąd tutaj przybyłeś'' |
|||
20-11-2014, 03:59 PM
Post: #9
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Cóż, od samego początku startów w wadze ciężkiej było wiadomo, że Adamek nie wygra ani z Witkiem, ani z Włodkiem. Nie zmienia to faktu, że kariera Tomasza w tej kategorii była dobrze prowadzona. Gołota - bokserski trup, ale dzięki tej walce Adamek przebił się do szerszego grona odbiorców; Estrada - zacięty pojedynek i wygrana z solidnym, niewygodnym pięściarzem; Arreola - najcenniejsze zwycięstwo Górala, ale prosty jak budowa cepa Cris pasował stylowo Adamkowi; Grant - lekkie rozczarowanie, dość szczęśliwa 6 runda i wymęczona wygrana; Maddalone i McBride to zero ryzyka i zagrożenia w oczekiwaniu na walkę o pas, słusznie zresztą. Witalij w dość skuteczny sposób wybił z głowy Adamkowi (dosłownie i w przenośni) marzenia o zdobyciu tytułu w 3 kategorii. Całe szczęście, że Tomek nie walczył z Władymirem, do którego początkowo się przymierzano, mogłoby dojść w ringu do tragedii.
Po wpierdolu od Witka (to najlepsze określenie) dało się zauważyć powolny, aczkolwiek zauważalny regres u Adamka. O ile jeszcze w walkach z Aguilerą, Walkerem czy Guinnem nie było źle, pojawiały się tam przebłyski dawnego Adamka, o tyle zakontraktowanie śliskiego Chambersa, szybkiego Cunnighama to był błąd i rdza zaczynała być coraz bardziej widoczna. Wszystko wyszło w walce z Głazkowem, tylu jabów Tomek w jednej walce jeszcze nie zebrał. Szybkość, kombinacje, dobry lewy to były atuty Górala w HW, ale wiek oraz liczba zebranych ciosów zaczęła dawać o sobie znać. O walce ze Szpilką nie wspominam, to była ostatnia dobra wypłata. Właśnie - Adamek mógł zostać w cruiser i stoczyć trochę więcej obron, wybrał pięniądze i nikt nie ma mu tego za złe. Postawę poza ringową przemilczę, bo nie o to tu chodzi. Wstydu nie przyniósł, w ringu dawał z siebie wszystko. Za kilka lat będziemy tęsknić za emocjami, które dał nam Tomek. |
|||
26-11-2014, 08:50 PM
Post: #10
|
|||
|
|||
RE: Adamek w wadze ciężkiej. Spełnienie czy niedosyt?
Tomek jest wojownikiem. Zdobył to co miał zdobyć więc szedł wyżej, niestety genetyki się nie oszuka. Waga ciężka to jednak waga ciężka. Z tym, że w wadze ciężkiej dzisiaj brakuje dobrych pięściarzy myślę że każdy się zgodzi, gdyby nie bracia K. myślę że Tomek mógłby naprawde starać się o pas jakiejś federacji w HW. A wy jak myślicie ?
|
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości