Lamon Brewster - zapomniany mistrz
|
18-12-2013, 05:33 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-05-2014 03:46 PM przez Sander.)
Post: #1
|
|||
|
|||
Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Dziś choć już nieco zapomniany, to nadal wywołujący emocje podczas odświeżania jego walk. Symbol bokserskich wojen i klęski Andrzeja Gołoty. Barwna, ciekawa postać czasów bezkrólewia HW - Lamon Brewster. Na świat przyszedł 5 czerwca 1973 w Indianapolis i jest jednym z najpopularniejszych przedsatawicieli stanu Indiana, zaraz po Michaelu Jacksonie i Janet Jackson. Nim przeszedł na zawodowstwo nie miał za sobą wielkiej i długiej kariery amatorskiej. Wspomnieć trzeba jednak o wywalczeniu srebrnego medalu mistrzostw Panamerykańskich w 1995 roku, gdzie w finale poległ ze znakomitym amatorem Felixem Savonem, wcześniej eliminując Shane'a Hintona i Moisesa Rolona. Na tym samym turnieju rywalizowali również inni znani później zawodowcy jak Antonio Tarver, Acelino Freitas, czy Jose Miguel Cotto. Również w roku 1995 został amatorskim mistrzem Stanów Zjednoczonych w wadze ciężkiej. Karierę amatorską zakończył z bilansem 70-10. Na zawodowych ringach debiutował w roku 1996 pojedynkiem z anonimowym Mosesem Harrisem. Trenując pod okiem Billa Slaytona, Brewster pokonywał najczęściej przed czasem, kolejnych rywali by w roku 2000 doczekać się pierwszej poważnej walki z wymagającym rywalem, a takim bez wątpienia był wówczas kontrowersyjny Clifford Etienne. Ich starcie w Mellon Arenie w stanie Pennsylvania miało dramatyczny i niesamowity przebieg. Brewster pokazał w tej walce, to z czego słynął przez całą swoją karierę. Serce do walki, odporność na ciosy, charakter i siłę - nie wystarczyło to jednak do pokonania świetnie dysponowanego i nezwykle agresywnego tamtej nocy Etienne'a. Pierwsza runda tej walki to prawdziwy majstersztyk. Brewster podczas 10 rund tego pojedynku zainkasował niezliczoną ilość silnych ciosów, lecz dzięki niezłomnej postawie dotrwał do ostatniego gongu samemu również starając się być aktywnym i godnym uczestnikiem tej pamiętnej wojny. Mimo ambitnej postawy Lamon uległ na punkty, ponosząc pierwszą zawodową porażkę. Nieco ponad 5 miesięcy później Brewster przegrał po raz drugi w karierze ulegając Charles'owi Shuffordowi, lecz kolejne lata to pasmo zwycięstw i największych sukcesów Lamona, ze zdobyciem pasa mistrza świata na czele. Po pokonaniu Tommy'ego Martina w roku 2002 i zdobyciu pasa WBO NABO, Brewster awansował w rankingu tejże federacji. Rok 2003 to tylko jedna walka z udziałem "Bezlitosnego". Rok później Lamon dostał jednak życiową szansę wywalczenia pasa mistrza świata wagi ciężkiej, co zawsze było jego wielkim marzeniem. Walka o wakujący pas WBO z Władimirem Kliczko odbyła się w Mandalay Bay Resort w Las Vegas, 10 kwietnia 2004 roku. Mimo dużej różnicy w warunkach fizycznych Amerykanin wyszedł do Ukraińca bez żadnego respektu i w swoim stylu skupił się na ofensywie, choć w pierwszych rundach nie zdominował swojego rywala. Nastąpiło to w starciu numer 5 - dwa silne sierpy mocno naruszyły Władimira, którego przed nokautem uratował gong. Do rundy 6 Kliczko już nie wyszedł, a sędzia Robert Byrd ogłosił światu nadejście nowego championa. Po walce Kliczko został zabrany do szpitala na prześwietlenie głowy. Była to ostatnia jak dotąd porażka Ukraińca. W pierwszej obronie swojego pasa Brewster pokonał po kontrowersyjnym werdykcie Kali'ego Meehana. 21 maja 2005 roku zamach na pas należący do Amerykanina postanowił przeprowadzić nasz Andrzej Gołota. W wypełnionej Polakami hali United Center doszło do jednej z najkrótszych walk o mistrzostwo świata wagi ciężkiej w historii. Strasznie usztywniony i słabiutko dysponowany Gołota dał się trzykrotnie rzucić na deski i w kompromitującym stylu po 53 sekundach uległ mistrzowi. Lamon zaczął bardzo agresywnie, rzucając się na Gołotę od początku walki i silnymi sierpami próbował położyć Polaka jak najszybciej, co mu się udało. Po walce przyznawał, że chciał zniszczyć Gołotę i był w stanie walczyć tak ofensywnie i intensywnie przez pełne 12 rund. Opromieniony błyskawicznym odprawieniem Gołoty Amerykanin nie zamierzał rozstawać się z mistrzowskim pasem i pewny swego pojechał do Niemiec, gdzie w Hamburgu zmierzyć się miał z Luanem Krasniqim, który w eliminatorze pokonał przed czasem Lance'a Whitakera. Walka ta, to kolejna pamiętna bijatyka z udziałem Lamona gdzie nie brakowało wielu silnych i celnych ciosów. Mimo dzielnej postawy pretendenta, Brewster zaprezentował kolejną czasówkę i w 9 rundzie sędzia poddał bezradnego reprezentanta Kosowa, który deski zaliczył również w rundzie ósmej. 1 kwietnia 2006 roku - ta data na zawsze pozostanie w mojej bokserskiej świadomości. Powody są dwa : - ostatnia obrona pasa twardego zabijaki z Indiany - jedna z najlepszych i najbardziej dramatycznych wojen wagi ciężkiej jaką widziałem Naprzeciw Brewstera stawał wówczas twardy Siarhei Liakhowicz. Pokaz siły, odporności i serca do walki z obydwu stron. Rundy 5, 6, 7 i 9 to coś niesamowitego. Szaleńcze wymiany, zwroty akcji i niezwykła dramaturgia. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie, a po 12 wyczerpujących rundach sędziowie jednogłośnie przyznali wygraną Białorusinowi, który w 6 rundzie był liczony. Niedługo po walce zdiagnozowano u Brewstera oderwanie siatkówki w lewym oku i musiał się on poddać operacji. Po bolesnej porażce z Władimirem Kliczko w pojedynku rewanżowym którego stawką był pas IBF, Lamon nie był już tym samym pięściarzem. Wprawdzie pokonał później jeszcze Danny'ego Batcheldera i Michaela Sprotta, lecz był daleki od dawnej dyspozycji.. W walce z tym drugim debiutował pod banderą grupy promotorskiej Sauerlanda. Nękany kontuzjami Amerykanin doznał porażek w dwóch kolejnych i ostatnich dla siebie walkach kolejno, z Gbengą Oloukunem i Robertem Heleniusem. W walce z Finem odnowiła mu się kontuzja operowanego wcześniej oka. Rok po tej walce będąc po czterech operacjach mających na celu uratować mu wzrok, postanowił zakończyć karierę. Już na emeryturze Brewster skarżył się w mediach na współpracę z niemieckim promotorem. Narzekał na brak zainteteresowania jego osobą i pomocy w dochodzeniu do zdrowia. Prywatnie Lamon ma trójkę dzieci, w tym jedno z poprzedniego związku. Jego bokserskim idolem jest Orlando Canizales. Brewster prywatnie jest kuzynem innego byłego championa wagi ciężkiej, Chrisa Byrda. Po zakończeniu kariery Lamon, miał zająć się rozwojem portalu internetowego na którym chciał skupiać dyskusje między szeroko pojętym środowiskiem bokserskim. Lamon Brewster to dla mnie symbol charakteru, siły, serca do walki. Udowodnił, że nie trzeba być mistrzem techniki i wirtuozem boksu, by spełniać swoje marzenia w tym biznesie. Do dziś chętnie odświeżam jego walki z Meehanem, Liakhowiczem, Krasniqim, co polecam również Wam. Osobiście liczę na pojawienie się w obecnej wadze ciężkiej takiego efektownego zabijaki z potężnym ciosem i twardą głową. Karierę zawodową zakończył z bilansem 35(30 KO) - 6(2 KO). |
|||
18-12-2013, 06:05 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-12-2013 06:08 PM przez Joker.)
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Świetny tekst widze że idziesz śladami pewnego pana z głównej(nie no joke peace) Mam nadzieje że ktoś zrobi tekst o Etienne bo dotąd znałem go tylko z czasówki od Tysona,a ogladajac jego walke z Brewsterem i w polowie z Beyem jestem pod wrażeniem i zaciekawił mnie.
|
|||
18-12-2013, 06:46 PM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Jest sentyment do gości z HW na emeryturze
|
|||
18-12-2013, 07:58 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Lamon Brewster to pięściarz, którego przyjemnie się oglądało w ringu, waleczny, nieustępliwy, miał serce do tego sportu. Jednak to "tylko" mistrz jakich było wielu w dziejach HW i dlatego jest, jak sam zresztą zatytułowałeś ten temat - zapomniany.
Jednak ja nigdy nie zapomnę co on zrobił z naszym Andrew... |
|||
18-12-2013, 08:07 PM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Wiielu solidnych pięściarzy w latach 1990-2005 zaliczało szybkie dzwony nie tylko nasz Andrew.
Szkoda tamtej okazji na mistrza bo to był już Lamon słabo dysponowany. Ciosy którymi powalił Andrzeja były sygnalizowane i nie tak sztywny Gołota mógłby ich unikać. Przed czasem Andrzej by tego nie wygrał na pewno ale na punkty w dyspozycji takiej jak w walkach z Ruizem czy Byrdem absolutnie mógł wygrać. Niestety dał się ubić za łatwo praktycznie bez walki. |
|||
18-12-2013, 09:58 PM
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Eh do dziś pamiętam ten pogrom jaki zafundował Andrzejowi ..
"Miałem już cztery operacje, w dalszym ciągu ją czuję, nigdy już nie będzie jak wcześniej. W boksie ten problem mnie eliminuje, mam jedną rękę, jak mam wygrać z takim Adamem Kownackim." - Artur Szpilka |
|||
19-12-2013, 11:08 AM
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Dla mnie osobiscie tytul tematu zupelnie nietrafiony bo Brewstera pamietam duzo lepiej od Byrda, Lahkovicza, Ruiza i calej rzeszy bokserow HW z tego okresu.
Oczywiscie najbardziej zapadly mi w pamiec dwie walki: miazga Goloty w niecala minute (raz na YT natrafilem na swietna parodiowa przerobke tej walki i do dzis nie umiem jej znalezc ponownie). Druga to powalenie Wladimira, ktory nie mogl dojsc do naroznika po gongu. I tu Sander masz minusa bo taka batalie opisales po macoszemu: Lamon tam zbieral oklep przez pierwsze rundy, byl na deskach a potem pokazal kwintesenecje wagi ciezkiej, boksu i sportu w ogole. A Kliczko probujacy wstac to dla mnie jeden z najbardziej tragicznych, filmowych i emocjonujacych momentow w boksie w ogole. Brewster byl absolutnie spoko, szkoda tych porazek na koncu: mogl konczyc kariere wczesniej. Niestety problem z odklejajacymi sie siatkowkami i to w obu oczach jest nie do przeskoczenia w sportach walki. Ale zeby nie bylo to brawa dla Sandera za przypomnienie walk Lamona w LPW : D Ogolnie to dobry temat! |
|||
19-12-2013, 11:36 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-12-2013 11:36 AM przez Sander.)
Post: #8
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
@Gogolius
Chiciałem uniknąć szczegółowego opisywania walk. Walki z Etienne'm, Gołotą czy Krasniqi'm mam świeżo w pamięci bo je niedawno widziałem. Walkę z Władimirem widziałem lata temu i nie chciałem jakiejś gafy walnąć... Cytat:Dla mnie osobiscie tytul tematu zupelnie nietrafiony bo Brewstera pamietam duzo lepiej od Byrda, Lahkovicza, Ruiza i calej rzeszy bokserow HW z tego okresu. Nie no boksersko Byrd to był poziom wyżej od Lamona. Ale to dwaj zupełnie inni bokserzy więc ciężko porównywać. John Ruiz to też nie był słaby mistrz. Brewster dał parę wojen, 3 razy obronił pas, pobił Władmira - ale dziś w świadomości fanów boksu w Polsce nie ma zbyt silnej pozycji stąd taki tytuł. Ale dzięki za opinię. |
|||
19-12-2013, 11:54 AM
Post: #9
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Nie no, ja pisalem z wlasnej, osobistej perspektywy bo wlasnie Lamona doskonale znam i kojarze a Byrdy i Ruizy to tak wlasnie mniej. Oni nie powalili Goloty to kim oni sa ; )
A tak serio to mysle ze za 30 lat to bedzie sie wspominac o tym ze byly zlote lata HW a potem dominacja Kliczko a to bezkrolewie paruletnie zupelnie bedzie pomijalne. Co do walki z Kliczko: najwieksze zwyciestwo Brewstera, jeden z pieci ludzi na swiecie ktorzy maja jednego z braci na rozkladzie. Polecam ten pojedynek (Ale nie do punktacji bo jest klarowny : p) |
|||
19-12-2013, 11:55 AM
Post: #10
|
|||
|
|||
RE: Lamon Brewster - zapomniany mistrz
Co do Brewstera i walki z Gołotą to pamiętam też jak Michalczewski biegał po gazetach i opowiadał, że Lamon to najsłabszy mistrz w historii HW i jeśli z nim Gołota nie wygra to będzie zerem...
|
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości