Arturo Gatti - Micky Ward II (2002-11-23)
|
12-11-2013, 01:36 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-11-2013 04:37 PM przez BMH.)
Post: #1
|
|||
|
|||
Arturo Gatti - Micky Ward II (2002-11-23)
Arturo Gatti vs Micky Ward II Data: 2002.11.23
Miejsce walki: Boardwalk Hall, Atlantic City, New Jersey, USA Stawka walki: - Sędzia ringowy: Earl Morton Sędzia punktowy 1: George Hill 98-91 (Gatti) Sędzia punktowy 2: Luis Rivera 98-91 (Gatti) Sędzia punktowy 3: Joseph Pasquale 98-90 (Gatti) Link do nagrania: http://www.youtube.com/watch?v=lFSA-t43bsM O walce: Jest to rewanzowa walka miedzy Gattim, a Wardem. Sama potyczka to klasyk... klasyk, ktory musi znac kazdy szanuajcy sie fan boksu. Gatti vs Ward 1. 10 9 2. 9 10* 3. 10 8 4. 9 10 5. 10 9 6. 10 9 7. 10 9 8. 10 9 9. 10 9* 10. 10 9* 98-91 Arturo Gatti |
|||
14-11-2013, 10:30 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-11-2013 10:33 PM przez Sander.)
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Arturo Gatti - Micky Ward II (2002.11.23)
Gatti vs Ward
1.10-9 2.10-9 3.10-8 4.10-9* 5.10-9 6.10-9 7.10-9 8.9-10 9.10-9 10.10-9 - - - - 99-90 Gatti Werdykt wskazuje na jednostronny pojedynek ale jakże mylne to stwierdzenie byłoby w przypadku tej wojny. Tego nie da się opisać to trzeba zobaczyć. Ward pokazał serce, charakter i determinację(przetrwanie 3 rundy..) ale król w tej walce był jeden - ARTURO GATTI! Praca nóg, serie, jab, uniki, pewność siebie, szybkość - występ wspaniały. Dawno nikt pojedyńczą walką nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Pokaz boksu i serca do walki tak z jednej jak i drugiej strony. Moja ulubiona trylogia. Wojna... Bym zapomniał. Ciosy na korpus w wykonaniu Gatti'ego - mistrzostwo. Takimi walkami zdobywa się szacunek na wieki. |
|||
14-11-2013, 10:44 PM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Arturo Gatti - Micky Ward II (2002.11.23)
Walka dobra, aczkolwiek najslabsza z calej trylogii(przynajmniej dla mnie).
|
|||
16-11-2013, 06:26 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Arturo Gatti - Micky Ward II (2002.11.23)
Cytat:Walka dobra, aczkolwiek najslabsza z calej trylogii(przynajmniej dla mnie). +1 Gatti wypunktował Warda, dużo mu dał ten nokdaun i uszkodzenie błędnika u Irisha. Dla mnie: Gatti vs Ward 1. 10 9 2. 9 10 3. 10 8 4. 9 10 5. 10 9 6. 10 9 7. 10 9 8. 10 9 9. 10 9 10. 9 10 97-92 dla Arturo (i to w sumie tak punktując końcówkę pod Warda za ambicję : P) |
|||
24-12-2013, 11:46 AM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Arturo Gatti - Micky Ward II (2002-11-23)
Gatti vs Ward
1. 10-9 2. 10-9 3. 10-8 4. 9-10 5. 10-9 6. 10-9 7. 10-9 8. 9-10 9. 10-9 10. 10-9* 98-91 Arturo Gatti Piękna walka, w której obaj panowie po raz drugi, choć może nie w takim stopniu jak ostatnio pokazali niewiarygodne widowisko. To, co spowodowało jednak trochę gorszy poziom walki, to słabsza postawa Warda, który przez większość czasu wyraźnie odstawał od Gatti'ego. Co warte uwagi w tej walce, to piękny nokdaun w trzeciej rundzie, która zresztą stała na fenomenalnym poziomie i tylko niesamowity charakter pomógł przetrwać Mickey'emu. |
|||
24-12-2013, 11:58 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-12-2013 02:41 PM przez redd.)
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Arturo Gatti - Micky Ward II (2002-11-23)
Gatti vs Ward
1. 10-9 2. 10-9 3. 10-8 4. 9-10 5. 10-9 6. 10-9 7. 10-9 8. 10-9 9. 10-9 10.10-9 --- 99-90 Przez pewien okres czasu była to moja ulubiona część trylogii, bo Arturo pokazał w niej naprawdę sporo fajnego, przyjemnego dla oka i rozsądnego boksu. Nie było ślepej nawalanki, tylko dobry taktyczny boks ze strony Gattiego. Wielkie uznanie należy też się Wardowi, który chyba od trzeciej rundy walczył z uszkodzonym błędnikiem. |
|||
24-12-2013, 12:48 PM
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Arturo Gatti - Micky Ward II (2002-11-23)
@redd
Chyba mały błąd się wkradł - 98-91 powinno chyba być. |
|||
05-02-2014, 10:01 PM
Post: #8
|
|||
|
|||
RE: Arturo Gatti - Micky Ward II (2002-11-23)
Arturo Gatti - Micky Ward
1. 10-9 2. 9-10 3. 10-8 4. 10-9 5. 10-9 6. 10-9 7. 10-9 8. 9-10 9. 10-9 10. 10-9 98-91 ARTURO GATTI Nie oszukujmy się, gdyby tak walczył już w pierwszej walce Gatti nie przegrałby tamtego starcia. Trzymał Warda na dystans, nie pozwalał (w większości przypadków) iść na wymiany (choć ich też oczywiście nie brakowało). Ward pokazał wielki hart ducha, bo walczyć i dotrwać z takim dzikiem jak Gatti do końca walki z uszkodzonym błędnikiem to rzecz niebywała. Walka w zasadzie bardzo jednostronna, Ledermann punktował chyba tylko jedną rundę pod Irlandczyka. Jednak walka i tak świetna, jak pierwsza na długo pozostanie w mojej pamięci. Już nie mogę się doczekać aż przypomnę sobie trzecie starcie między nimi, bo pamiętam je jak przez mgłę |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości