Brook vs Golovkin 10.09.2016
|
11-09-2016, 07:05 AM
Post: #194
|
|||
|
|||
RE: Brook vs Golovkin 10.09.2016
Moje spojrzenie na tę walkę z perspektywy kilku godzin znacznie różni się od odbioru na ba żywo. Myślę, że wszyscy padliśmy tutaj ofiarą iluzji i mistyfikacji uważając, że przez 4 rundy oglądamy wyrównaną walkę, której rezultat pozostaje otwarty. Teraz sądzę, że obóz Brooka z góry założył walkę na długości kilku rund podczas których Kell da z siebie wszystko, a gdy osłabnie to rzucą ręcznik. W gruncie rzeczy nie ryzykował wcale tak dużo, bo Gołowkin bije strasznie mocno, ale mało precyzyjnie i jego nokauty są z bólu, a nie z utraty przytomności (tak jak Witalija Kliczki, czy kiedyś Rocky'ego Marciano). Żeby jeszcze było to normalne poddanie przez sędziego, to może bym tak nie uważał, ale ten facet z ręcznikiem pojawił się w narożniku Brooka już wtedy, gdy w ringu nic wielkiego się nie działo i jeszcze żadnego realnego zagrożenia nie było. To był pic na wodę, a nie otwarta walka, jak nam się wydawało.
Teraz pewnie będą kreować legendę, że gdyby nie kontuzja, to dopiero pokazaliby Gołowkinowi, gdzie raki zimują i na pewno znajdą się frajerzy, którzy w to uwierzą. Już w tej chwili Brook pierdoli głupoty: "niestety złamał mi kość oczodołu już w drugiej rundzie i potem widziałem go potrójnie, a nawet poczwórnie ". No przecież z czterema Gołowkinami naraz nie mógł wygrać! Liczy się wynik, a nie "wrażenie artystyczne" . A wynik Brooka w starciu z Gołowkinem jest bardzo nędzny. Do 5 rundy to przetrwał także nasz Proksa. Naprawdę na szacunek to zasługują ci bokserzy, którzy nie tworzyli iluzji "walki o zwycięstwo", ale długo i rozpaczliwie walczyli o przetrwanie pomimo bólu i braku jakichkolwiek szans na wygraną. Tacy jak Rosado, Stevens, Lemieux, a zwłaszcza Martin Murray. http://www.the-best-boxers.com ![]() |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 12 gości