Tydzień 10 - 16.09.2012
|
16-09-2012, 09:13 AM
Post: #14
|
|||
|
|||
RE: Tydzień 10 - 16.09.2012
Masternak vs Quinonero
Dobry występ Polaka, który rozbił zupełnie jednostronnie siłowego Hiszpana. Jednak ciągle widać u Masternaka 2 poważne braki. Pierwszy to obrona, która ogranicza się do wpadania w klincz. To może jest skuteczne, ale z dobrym przeciwnikiem o wysoka stawkę może skończyć się ostrzeżeniami. Druga sprawa to jednostajne tempo walki i brak jakichkolwiek przyśpieszeń. Hernandez vs Ross Ciekawa walka na skutek obustronnych błędów. Hernandez mógł to wygrać na luzie, gdyby boksował cały czas na dystans, tak jak w 2 pierwszych rundach. Podniecił się jednak szansą na szybką wygraną przed czasem i poszedł na wymianę ciosów, w której oberwał, a wtedy odezwały się stare demony: słaba psychika i podejrzana szczęka. Ross z kolei jest fujarą, bo nie wykorzystał szansy na skończenie Hernandeza w 5 rundzie. Z nim jest podobnie , jak z Afolabim. Brak mu mentalności zwycięzcy. Britsch vs Santos Nadmuchany niemiecki balonik pękł na takim sobie średniaku. Gerber vs Sprott Błąd sędziego wyrządził największą krzywdę nie Sprottowi, a Gerberowi, który i tak by to wygrał przez ko, tyle że trochę później. Trzeba pamiętać, że Gerber jest ciągle bardzo młody na wagę ciężką i ma jeszcze czas na zrobienie postępów. Alvarez - Lopez Nadmuchany o 2 wagi za wysoko Lopez nie miał żadnych szans. Gonzalez - Ponce De Leon Duży zawód ze strony Gonzaleza, który nie poradził sobie z dość prymitywnym zabijaką. Maidana - Karass Chyba koniec Karassa, jako liczącego się boksera. Za dużo inkasuje, a dawną odporność stracił. Maidana też nie wypadł dobrze. Powinien wracać wagę niżej, bo do półśredniej jest za mały. Roman Martinez - Beltran Nie oglądałem, a według niektórych źródeł był wałek na korzyść Portorykańczyka. Macklin - Alcine Bardzo efektowne zwycięstwo Macklina, który potwierdził, że liczy się w wadze średniej. Rigoondeaux - Marroquin Różnica klasy i jednostronne lanie Martinez - Chavez Gdyby nie 12 runda, to można by piać z zachwytu nad klasą Martineza. Popełnił ten sam błąd, co Hernandez, czyli na siłę chciał skończyć rywala przed czasem i w efekcie sam ledwie uniknął nokautu. Chavez zaimponował tylko odpornością (bokser nienokautowalny) i ambicją, ale boksersko jest cienki. Kiedyś był tu spór na forum o styl walki Chaveza. Ja twierdziłem, że to typowy slugger, a paru oponentów widziało w nim swarmera. Chyba jednak wyszło na moje. Jaki to swarmer, który przez 11 rund nie potrafi znaleźć sposobu na przebicie się do półdystansu? http://www.the-best-boxers.com |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości