Jessie Vargas vs Sadam Ali

[kubala1122331]

Ortiz od początku prowadził walkę, miał dwa razy Thompsona na deskach. W sumie za wiele ciekawego się nie działo, Tony praktycznie w ogóle nie atakował, fajnie wykorzystywał liny w defensywie, jednak oglądanie tego o 6. nad ranem to nic fajnego. Dobrze się stało, że Luis to zakończył przed czasem. Zaczynam doceniać Kubańczyka, choć jego obrona nieco podejrzana. Nie wiem też czy szczęka będzie jego solidnym punktem, bowiem w trzeciej rundzie po jednym z nielicznych ciosów wyprowadzonych przez Amerykanina, Ortiz CHYBA się lekko zachwiał.

Kapitalna walka Vargasa z Alim. Jessie jest kapitalnym pięściarzem, a dziś pokazał pełen kunszt swojego boksu. Oglądanie tego chłopaka w ringu to dla mnie sama przyjemność. Nie oceniam jego zachowania poza ringiem, jednak tym co robi już podczas swoich występów, no to kupuje mnie w całości. Po prostu wirtuoz. Ali też zawalczył bardzo dobrze, długo toczył wyrównany bój, jednak wyszkolenie techniczne Meksykanina w końcu zwyciężyło. Super pojedynek!

Przyjemnie też mi się oglądało walkę Castellanosa z Escandonem. Nie lubię Oscara, bo podpadł mi werdyktem z Tysonem Cavem, gdzie dostał werdykt, choć nie ugrał nawet rundy. Dziś jednak pokazał się z dobrej strony i zdominował solidnego rywala. Trochę pechowa kontuzja Robinsona ustawiła mu walkę, ale co by nie mówić od początku dyktował warunki gry i jeśli nie wystrzelałby się, tak czy siak zapisałby zwycięstwo do swojego rekordu.

Ogółem świetna gala, jak dla mnie póki co najlepsza w tym roku. Cały weekend też solidny, ciekawy main event w Rosji (Murzabekov do nadrobienia), kunszt Skeetego, no i wczoraj dość przykra gala w Sosnowcu. Muszę też nadrobić pojedynek Churcydze z Douglasem, bo obu ledwo co kojarzę, a ze słów Hugo wynika, że warto się z nimi bliżej zapoznać.