Fantasy matchups
|
01-08-2012, 12:47 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-08-2012 01:05 AM przez Jerome.)
Post: #140
|
|||
|
|||
RE: Fanstasy matchups
(31-07-2012 11:27 PM)Corbett napisał(a):(31-07-2012 05:19 PM)Metzger napisał(a):Myślę, że to spore "ciut" Swego czasu zwycięstwo McCalla nad Lewisem zostało okrzyknięte sensacją roku, i istotnie nią było. Zresztą mistrzem długo nie był, a tytuł obronił skutecznie tylko raz, i to z wiekowym Holmesem. A rewanż z Lewisem to już była totalna żenada w jego wykonaniu..(31-07-2012 02:09 PM)Corbett napisał(a): Na równi stawiasz przypadkowego mistrza McCalla z Tysonem, Holyfieldem czy Bowem? No, nie mam słów..Nie na równi, a ciut niżej niż wielka trójka. Myślę, że w swoim czasie łapał się do TOP5. A może i nie. Nie znam się na boksie. Lewis, Holyfield i Bowe na jednym poziomie z Tysonem? Chyba ktoś tu żartuje. Wszyscy wiemy, że gdyby po walce Williamsem Tyson walczyłby z Evanderem to zjadłby go jak np. Biggsa. To samo z Lewisem który szczęki wyśmienitej nie miał zatem jedna bomba Mike'a i Lennox leży. Do walki z Bowem by nie doszło, bo Panowie byli przyjaciółmi jeśli jednak pominiemy ten fakt to trudno sobie nie wyobrazić Riddicka na dechach. Tylko życie prywatne Mike'a mogło go pokonać i tak też bywało. Prawda jest taka, że wszyscy "wielcy mistrzowie", którzy dzielili się tytułami, gdy Mike był po za boksem mieli szczęście (Evander) albo specjalnie wyczekali aż Mike będzie past-prime (Lewis) i dlatego teraz dochodzi do takich klasyfikacji. Prawdziwy Tyson wszystkich Lewisów, Holyfieldów, McCallów wciąga nosem, a robienie takich klasyfikacji jest bez sensu bo Tyson w czasach Holy'ego, Bowe'a i Lewisa był już swoim cieniem a tamta trójka w czasach Tysona to pretendent jak każdy inny czekający na przydziałowy knockout. Nie mam więcej do powiedzenia na ten temat. They think they're good, I know I'm great ;] |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 55 gości