Timothy Bradley - Manny Pacquiao II (2014-04-12)
|
06-05-2014, 07:19 PM
Post: #21
|
|||
|
|||
RE: Timothy Bradley - Manny Pacquiao II (2014-04-12)
Bradley vs Pacquiao (Scorecard II)
1. 10 9* 2. 9 10* 3. 9 10* 4. 10 9* 5. 10 9* (runde 5 i 6 najchetniej dalbym na dwa remisy, wiec podzielilem i dalem po rowno.) 6. 9 10* 7. 9 10 8. 9 10* 9. 10 9* 10. 9 10 11. 10 9* 12. 9 10* 113-115 Manny Pacquiao To co mnie przerazilo gdy ogladalem walke na chlodno, to ilosc rund wygranych wyraznie. Od bidy widzialem takich raptem... dwie, ale zeby byla tam jakas przygniatajaca przewaga, deklasacja to nie ma mowy. Wiadomo niektore rundy oznaczone *, byly ze wskazaniem dla Filipino, inne dla Bradley'a, ale generalnie nie widzialem tam zadnej wyraznej przewagi. Timothy, chyba bardzo wierzyl, ze nokaut w walce z Marquezem, zostawil jakis slad na psychice i szczece Mannego, stad te potezne jak na Tima boby, ktore co jakis czas wystrzeliwal w rywala. Mimo wszystko, po obejrzeniu walki drugi raz i mimo sympatii do Tima, wydaje mi sie, ze Pakman zasluzyl w ostatecznym rozrachunku na wygrana. Patrzylem tak na tego Mannego, i mialbym powazne watpliwosci, czy ten dzisiejszy Filipinczyk wytrzymalby choc polowe dystansu z Maidana..? Bradley, jest swietnym fighterem, szybki, bardzo dynamiczny, zawsze dobrze dysponowany kondycyjnie, ma serducho, doswiadczenie, ale brakuje mu wlasnie tego jednego.. nokautujacego ciosu. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości