Bradley vs Prowodnikov
|
17-03-2013, 08:41 AM
Post: #13
|
|||
|
|||
RE: Bradley vs Prowodnikov
Ciekawy pojedynek. Bradley totalnie olał przygotowania, ale widać gołym okiem, że tą walką chciał odbudować swoją reputację, szczególnie u kibiców. Przez pierwsze 2 rundy, Bradley przyjął wojnę z Rosyjskim osiłkiem i omal nie doszło do nokautu. Błędna decyzja sędziego, który powinien był liczyć Bradleya, bo jak wstał, to znowu upadł. Oczywiście nic nie pobije wstawania z desek Griffina, ale powinien być liczony. Bradley ośmieszał Rosjanina, który umiał tylko pokazywać ten język, ale nie miał nic do powiedzenia, gdy był trzymany na dystans. Bradley walczył pod publikę, chciał pokazać jaki jest twardy, chciał stoczyć widowiskową walkę. Amerykanin wygrał zasłużenie, bo Rosjanin tylko w 2 pierwszych rundach i 12 zaznaczył przewagę.
Interesującą potyczką było także starcie Vargasa z Omotoso. Ciekawy pojedynek, ale tutaj mamy ewidentnie doczynienia z wałkiem. 3 pierwsze rundy, to wyraźna dominacja Australijczyka + bonus za nokdaun. Świetna 5 runda w wykonaniu Vargasa, ale urodzony w Lagos Omotoso nie był liczony. Pojedynek się wyrównał, ale jeszcze 2 rundy na 100% zapisałbym na konto Australijczyka. Chyba to była runda 8 i 9, w którejś z tych rund, Omotoso ulokował świetny prawy sierpowy i wziął się do roboty, wygrywając aktywnością. Jak mógł jeden z sędziów dać 97-92 dla Vargasa!?? Po 3 rundach, Omotoso prowadził już 4 punktami, więc jest to niemożliwe. Vargas kolejny raz uratowany przez sędziów, śmieszna sytuacja. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości