Guillermo Rigondeaux
|
14-01-2019, 01:45 PM
Post: #348
|
|||
|
|||
RE: Guillermo Rigondeaux
W sumie to bym odwrócił dwie walki: dla przeciętnego kibica z punktu widzenia PR to walka z Agbeko była koszmarna (zdecydowanie najgorsza walka Rigondeaux), a walka w Japonii była całkiem ciekawa bo obfitowała w nokdauny i poważne obrażenia Japończyka, które powinny nakręcić koniunkturę. To właśnie po Japonii była dobra koniunktura, bo część bokserów rozważała walkę z Kubańczykiem widząc go, na deskach (choć nie wszyscy, Carl Frampton do końca deklarował że z Kubańczykiem walczył nie będzie). Niestety po Amagasie był rok przerwy.
Co do samej sytuacji Rigondeaux to myślę, że on sam nie jest bez winy: z wypowiedzi które czytałem i wywiadów które oglądałem (niestety po hiszpańsku więc byłem zdany na umiejętności angielskich tłumaczy) wyłania się obraz boksera, który: - jest dość trudny w relacjach międzyludzkich (tak delikatnie napiszę, mam wrażenie że Guillermo prywatnie jest... bucem albo co najmniej kolesiem o bardzo wysokim ego) - wiecznie niezadowolonym z warunków/gaż itd. bokserem, który swego czasu oficjalnie głosił, że powinien zarabiać w milionach dolarów. Z jednej strony trudno się z tym nie zgodzić bo taki talent powinien być odpowiednio wynagradzany, z drugiej strony lepiej walczyć za 300 tysięcy zamiast miliona i budować resume, niż odpoczywać i trenować właściwie za darmo czekając na jakiś dziwny strzał Do tego związany przez lata z tą śmieszną grupą promotorską z karaibami w nazwie, która też na pewno przyczyniła się do zahamowania. Kariera Kubańczyka została tragicznie zmarnowana; zwycięstwo nad Donaire spowodowało, że Arum właściwie obraził się na swojego zawodnika, zamiast go w tym momencie właśnie mocniej promować. Do tego słaba siła przebicia nowej grupy promotorskiej połączona z nastawieniem do biznesu i życia ogólnie boksera sprawiło, że dostaliśmy walkę raz na rok. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości