Deontay Wilder vs Tyson Fury (1.12.2018)

[Gogolius]

Wbrew obawom Eddiego Hearna, pojedynek najprawdopodobniej się zwrócił z nawiązką.
Obliczono, że potrzeba ok 250 tysięcy przyłączy PPV by zrównoważyć budżet gali. Dane z samych Stanów mówią o 300 tysiącach pakietów, a jeszcze trzeba policzyć pakiety internetowe i te sprzedane na terenie Wielkiej Brytanii.

Obaj bokserzy zostawiają sobie furtkę do rewanżu, ale obaj także rzucają wyzwanie AJ. Jak na moje, to może faktycznie teraz dojść do starcia Wilder-AJ i unifikacji zwycięzcy z Furym.
Na pewno obaj zawodnicy są wygrani jeśli idzie o pozycję marketingową w HW - wbrew obawom i niedowiarkom do walki doszło, ominięto w tym wszystkim AJ, który wydawał się jedynym generatorem poważnego zainteresowania, a do tego sam pojedynek przyniósł zarówno emocje w ringu (dwa nokdauny) jak i poza nim (kontrowersje na temat werdyktu).

Co do samych wypowiedzi zawodników, to Fury mimo że na początku mówił że nie będzie narzekał to jednak trochę nie może pogodzić się z werdyktem (choć tu prym wiedzie jego menedżer, który chce zaskarżać werdykt sędziowski do WBC), natomiast Wilder który przed walką głosił że jest w świetnej formie, teraz mówi o złamaniu ręki jakiego miałby doznać. W sumie albo to nie było złamanie tylko poważne nadwyreżęnie, albo Wilder bardzo szybko się regeneruje, bo co by nie mówić w trzy miesiące kość się zrasta, ale czy na tyle by wyjść do ringu o mistrzostwo wagi ciężkiej i w sumie to nie pokazywać za bardzo że coś było nie tak (dla mnie w ogóle nie było widać, by Wilder był choćby w 1% niesprawny).