Ankieta: Najlepszy dziennikarz/komentator bokserski w Polsce to
Janusz Pindera
Andrzej Kostyra
[Wyniki ankiety]
Uwaga: To jest publiczna ankieta, więc każdy może zobaczyć na co zagłosowano.
Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kostyra vs Pindera
11-11-2012, 01:15 PM
Post: #21
RE: Kostyra vs Pindera
Hehehe, klasyka już, wiele razy to oglądałem dla poprawienia humoru Tongue Raz, że ta intonacja, a dwa - średnio sobie z tłumaczeniem na bieżąco tej wypowiedzi radził.

[Obrazek: g.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
23-04-2013, 09:46 AM
Post: #22
RE: Kostyra vs Pindera
Nie wiem czy widzieliście więc wklejam z portalu polsatsport.pl a także na stronie głównej bokser.org można było to przeczytać:

Andrzej Kostyra, szef redakcji sportowej "Super Expressu" i doskonale znany kibicom komentator gal bokserskich transmitowanych przez telewizję Polsat, stworzył krótką listę najgłośniejszych nokautów w historii.

"Miałem nadzieję, że Artur Szpilka w końcu zostanie poddany egzaminowi przez boksera, który ocierał się o światową czołówkę. Niestety Ukrainiec Bidenko okazał się naciągaczem, przyjechał do Rzeszowa z kontuzją i poddał się właściwie bez walki. Szkoda, bo "Szpila" był chyba w niezłym gazie i pojedynek mógł się zakończyć efektownym nokautem. Czy Szpilka kiedyś zanotuje tak efektowny nokaut jak te, o których piszę? Oto moja lista „nokautów, które wstrząsnęły światem”, najbardziej brutalnych (zadanych pojedynczym ciosem, a nie serią)" - wprowadza czytelników Kostyra.

1. Rocky Marciano – Jersey Joe Walcott (KO 13, 23.09.1952)

Marciano był faworytem 9:5, ale przegrywał na punkty. Zapędził jednak Walcotta do lin i wyprowadził straszliwy prawy. Jak to potem opisywał A.J. Liebling „Walcott opadł jak mąka przesiana przez sito”. Marciano odwrócił się na pięcie, nawet nie czekał aż rywal opadnie na matę. Wiedział, że Walcott jest już znokautowany, chociaż jeszcze stał. Niesamowity widok.

2. Jack Johnson – Stanley Ketchel (KO 12, 16.10.1909)

Stanley Ketchel (czyli Stanisław Kiecal). To było prawdziwe starcie Dawida z Goliatem. Ketchel najwybitniejszy - oprócz Sugara Raya Robinsona - czempion wagi średniej rzucił w 12. rundzie na deski (prawy sierp) pierwszego czarnoskórego mistrza świata wagi ciężkiej, potężnego, wyższego o głowę Jacka Johnsona. Zanosiło się na największą sensację w historii boksu. Ale zamroczony Johnson ciosem rozpaczy – prawy sierpowy- znokautował Polaka, który chciał go dobić. „Dopiero w szatni zauważyłem, że w prawej rękawicy tkwią trzy zęby Ketchela” - wspominał potem Johnson.

3. Muhammad Ali – Sonny Liston (KO 1, 25.05.1965)

Pierwszy ich pojedynek Ali wygrał w szóstej rundzie zdobywając mistrzostwo świata. W rewanżu Liston padł po niespełna dwóch minutach walki po ciosie prawą ręką, którego właściwie nie było widać. Ale był tak błyskawiczny i precyzyjny, że przeszedł do historii jako „Phantom Punch” (cios duch). Sam Ali nazwał go Anchor (Kotwica). Podejrzewano, że to była „ustawka”. Ali musiał się tłumaczyć.

4. Juan Manuel Marquez – Manny Pacquiao (KO 6, 8.12.2012)

To był ich czwarty pojedynek (po remisie i dwóch nieznacznych wygranych Pacmana). Zdecydowanym faworytem był Pacman, ale w 3 rundzie był liczony. Potem szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na stronę Filipińczyka, który miał rywala na deskach w 5 rundzie. Marquez był już rozbity, zakrwawiony, na skraju nokautu. Ale skontrował w narożniku potężnym prawym sierpowym i Pacuiao poleciał twarzą na matę. Długo nie można go było docucić.

5. George Foreman – Michael Moorer (KO 10, 5 listopada 1994)

Prawie 22 lata od zdobycia po raz pierwszy mistrzostwa świata wagi ciężkiej Wielki George stanął przed szansą zakończenia comebacku zdobyciem pasa czempiona. Udało się. Strzelił prawym prostym i Moorer padł na matę. Foreman mając 45 lat i 10 miesięcy został najstarszym czempionem w historii zawodowego boksu w wadze ciężkiej.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSZ6HrOgUZARUBPDT4RLFV...mKD--0RfJQ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
23-04-2013, 10:30 AM
Post: #23
RE: Kostyra vs Pindera
Nokauty ktore wstrzasny swiatem?Big Grin Szczegolnie Johnson z Ketchelem, tu pasuje heh beka... a opis tej walki.... oj Panie Andrzeju... widze, ze zawsze z duzym poczuciem humoru.
Pan Kostyra po raz enty pokazal, ze jego wiedza, czy nazwijmy to czytanie boksu, jest na poziomie laika, i doskonale pasuje wydania sportowego brukowca jakim jest super expres. Sama gazeta miala czesto w dziale sportowym-co ciekawe w tematach o boksie- tak razace bledy merytoryczne, ze glowny redaktor powinien sie wstydzic.

Co do Ali-Liston, to jestem zwolennikiem teorii, ze Sonny sie podlozyl(Ali nic nie musial o tym wiedziec)... nie od dzis wiadomo, ze kiedys bylo glosno, o podkladaniu sie zawodnikow, i zarabianiu w ten sposob dodatkowych pieniedzy.

[Obrazek: Putin+bitch+slaps+hillary+hillary+clinto...430740.gif]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
23-04-2013, 06:39 PM
Post: #24
RE: Kostyra vs Pindera
Ketchel był naprawdę znakomitym zawodnikiem jak na tamte czasy. Szkoda tylko, że jego kariera została tak szybko i tragicznie przerwana...

[Obrazek: lebron-james-cavs-fan-elite-daily1.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
25-04-2013, 04:08 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-04-2013 04:09 PM przez Adammobp.)
Post: #25
RE: Kostyra vs Pindera
Ostatnio w wywiadzie z Kostyrą (nie pamiętam gdzie, ale być może nawet na orgu) prowadzący zapowiadając rozmówcę użył określenia "znakomity ekspert".

[Obrazek: g.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
25-04-2013, 05:06 PM
Post: #26
RE: Kostyra vs Pindera
"Najlepszy dziennikarz/komentator bokserski w Polsce to"
Ani Pindery, ani tym bardziej Kostyry nie traktuje jak najlepszego komentatora, a wybierac z tej dwojki, to jak wybierac miedzy Stalinem, a Hitlerem, albo-to bedzie bardziej w temacie- miedzy Huckiem, a Abrahamem.

"Znakomity ekspert"... pewno dla niedzielnych kibicow, poziom Kostyry jest oka, wiecej gadania o niczym, niz "czytania" walki, a jak juz Pan Andrzej probuje naprawde komentowac to co sie dzieje w ringu, to czesto oglada inny pojedynek niz 90%widzow... jeszcze jak te swoje porownania wtraci od czasu do czasu, to juz w ogole jaja jak berety... beka jak przy dowcipach w familiadzie.
Lubie kometarz Grzesia Proksy, Agnieszki Rylik, a nawet Salety... Kostyrrze, i Pinderze od dlugie czasu, mowie stanowcze NIE!

[Obrazek: Putin+bitch+slaps+hillary+hillary+clinto...430740.gif]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
25-04-2013, 05:37 PM
Post: #27
RE: Kostyra vs Pindera
Choć to nie jego branża ale jednego Pana za mikrofonem podczas gali bokserskiej chciałbym usłyszeć. Tomasz Zimoch...

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSZ6HrOgUZARUBPDT4RLFV...mKD--0RfJQ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
25-04-2013, 06:51 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-04-2013 06:51 PM przez Szakal.)
Post: #28
RE: Kostyra vs Pindera
Ja osobiście nie przepadam ani za komentarzem Pindery ani zwłaszcza Kostyry (chociaż w duecie z Andrzejem Gmitrukiem już da się go słuchać). Gdybym miał wybierać na zasadzie mniejszego zła, to wybrałbym Pinderę, ale byłby to wybór na siłę.
Jak dla mnie tak Pindera, jak i Kostyra mogą być doskonałymi gośćmi/ekspertami w studio przed galą.
Pindera ma olbrzymią wiedzę, tak z zakresu zawodowstwa jak i amatorki, co powoduje że świetnie się go słucha. Gdy mówi o jakimś znanym zawodowcu często zręcznie wplata w swoją wypowiedź ciekawe fakty z jego amatorskiej kariery, jej ogólny przebieg etc., co bardzo mi się u niego podoba.
Kostyra zaś też ma wiedzę, ale przede wszystkim potrafi zaskoczyć jakąś anegdotką czy historyjką, która ubarwia jego wypowiedź. No i momentami jest naprawdę zabawny - gdy usłyszałem jego określenie Chaveza Jr'a jako "mordercy o twarzy ministranta" to autentycznie mnie to rozśmieszyło. Do studia moim zdaniem on jest wręcz stworzony.

Z polskich "komentatorów" (cudzysłów stąd, że nie wiem czy jeszcze aktywnego przecież jako boksera "Dragona" można określić już tym mianem) bardzo lubię słuchać Alberta Sosnowskiego - moim zdaniem naprawdę dobrze radzi sobie za mikrofonem, skupia się na tym co ważne, nie zanudza, interesuje widza, do tego ma po prostu moim zdaniem dobry głos do telewizji. Bardzo chętnie usłyszałbym duet Sosnowski&Gmitruk, który mógłby wypaść naprawdę dobrze, zwłaszcza że trenera Gmitruka słucham z wielką przyjemnością, bo od strony stricte bokserskiej często ma jakieś bardzo ciekawe spostrzeżenia odnośnie techniki, taktyki etc.

Z innych Agnieszka Rylik i Przemek Saleta też dają radę, choć do zagranicznych komentatorów niestety się nie umywają.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
25-04-2013, 09:13 PM
Post: #29
RE: Kostyra vs Pindera
A mnie ciekawie jakby sobie poradził Mateusz Borek jako komentator walki, nie jako ekspert w studio czy dziennikarz przeprowadzający wywiady.

Jak dziś oglądałem ten filmik
http://www.youtube.com/watch?v=lOfZLb33uCg
to mi się przypomniał tekst Kostyry o tym, że walka była tak nudna jak film pornograficzny z amiszami w roli głównej.

A ja mam pomysł na duet komentatorski. Kostyra + Ziggy Rozalski Big Grin To by było dopiero.

[Obrazek: g.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
13-04-2014, 10:42 AM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-04-2014 10:43 AM przez redd.)
Post: #30
RE: Kostyra vs Pindera
Sosnowski i Pindera - słuchałem ich komentarza podczas wczorajszej gali z Danii i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Pindera czasem przynudza i brakuje mu spontaniczności, energii. Moim zdaniem Albert doskonale uzupełnia go. Dobrze czyta to co się dzieje w ringu, daje ciekawe, praktyczne spostrzeżenia, nadąża za wydarzeniami w ringu i jego głos oddaje emocje. Czasem Pindera odlatuje w swoich dygresjach daleko od walki, a Albert jest tym, który w odpowiednim momencie wtrąca się i wysuwa swoje przemyślenia na temat tego co się dzieje w ringu. Moim zdaniem naprawdę to funkcjonuje i mam nadzieję, że razem będą komentować więcej pojedynków.

Kostyra znowu się zbłaźnił, naprawdę każda kolejna gala przypomina mi dlaczego mam na niego alergię. Bradley wstrząsnął Pacquiao, a Kostyra dalej pierdoli swoje baśnie z 1000 i 1 nocy. Cała walka to psalm pochwalny wobec Filipińczyka...
Żal mi Gmitruka. On mógłby być świetnym komentatorem, bo sporo w ringu widzi i ma olbrzymią wiedzę, ale dał się zdominować, przegadać Kostyrze. Kiedyś jeszcze sporo wtrącał swoich przemyśleń, bardzo trafnych, a teraz odzywa się coraz mniej. Dzisiaj zwrócił uwagę na to, że Pacquiao był zraniony, ale minutę po fakcie, bo w międzyczasie Kostyra prowadził swój monolog.

Kostyra byłby dobrym komentatorem wrestlingu, tam mógłby gadać sporo głupot i pasowałoby to do tego co dzieje się w ringu.

Warto przy okazji pochwalić komentatorów z FightClubu (Sosnowski i ten drugi gość). Moim zdaniem robią naprawdę dobrą robotę. Merytorycznie, z klasą i bez pajacowania.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości