Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
|
01-10-2014, 07:04 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-10-2014 07:05 PM przez Sander.)
Post: #1
|
|||
|
|||
Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
Andrzej Gołota to bohater mojego dzieciństwa. Jako mały szkrab wielokrotnie zarywałem noce, by z wypiekami na twarzy obserwować zmagania naszego herosa na amerykańskiej ziemi. Doskonale pamiętam emocje, jakie towrzyszyły mi podczas walk Andrzeja z Michaelem Grantem, Riddickiem Bowe czy Coreyem Sandersem. Wynik tych walk nawet mnie przesadnie nie interesował, ważniejsze było to, że w ogóle mogłem zobaczyć Andrzeja w ringu, to zawsze wywoływało emocje, bo Gołota za swoich najlepszych czasów nie przynudzał. Chyba nigdy później, ani już nigdy, żaden pięściarz nie wzbudzi we mnie takich odczuć. Odczuć fanatyzmu, 100 % jedności z pięściarzem, przeżywania walk sercem, rozumem i duszą. Do dziś, walki Gołoty na zakurzonych nagraniach z sieci, to lektura obowiązkowa przynajmniej raz na pół roku.
Wstęp ten miał na celu uświadomić Wam, jak ważnym pięściarzem jest dla mnie Andrzej Gołota i jak wiele znaczył dla mnie w dzieciństwie. Zresztą, jestem pewny, że i dla Was "Andrew" to nie był jakiś tam sobie bokser, a był to KTOŚ. Wszyscy wiemy jak potoczyła się kariera Andrzeja Gołoty. Miewał on lepsze i gorsze momenty, ale koniec końców - wszystko na to wskazuje - zdecydował się powiedzieć sobie dość. I tutaj pojawia się przystanek Częstochowa. Pożegnanie z ringiem 46-letniego pięściarza ma nastąpić 25 października, a rywalem Andrzeja będzie facet z którym Polak boksował już w czasach swojej świetności, czyli Danell Nicholson. Walka pokazowa - cokolwiek to znaczy. I tu pojawiają się moje wątpliwości. Samo pożegnanie Andrzeja, to inicjatywa oczywiście chwalebna. Facet zostawił w ringu sporo zdrowia, dał wiele emocji swoim fanom, może odejść w świetle fleszy, przy transmisji w publicznej telewizji. Czemu nie? Uroczyste pożegnania organizowali sobie o wiele słabsi i mniej zasłużeni pięściarze. Boli mnie jednak moment w którym Andrzej odchodzi i boli mnie forma tej nadchodzącej walki. Dlaczego mój bohater, wielki i silny facet, który potrafił rzucać na deski Riddicka Bowe, Johna Ruiza czy Michaela Granta, ma teraz udawać boks? Dziś w wieku 46 lat. Nie wyobrażam sobie nawet, jak ma wyglądać ta walka z Nicholsonem? Panowie umówią się na jakiś scenariusz? Chyba nie ma mowy o walce na poważnie? Wyobrażacie sobie porażkę Gołoty w pożegnalnej walce? W USA walki pokazowe odbywające się bez sędziów punktowych mają swoich zwycięzców, a o wszystkim decydują kibice, którzy głośniej oklaskują tego, który według nich był lepszy. W Polsce tej zasady się nie praktykuje i w walkach pokazowych, na koniec obydwaj pięściarze zostają ogłoszeni zwycięzcami. Więc nawet jeśli Andrzej padnie trzy razy na deski i w każdej rundzie zbierze łomot, to na koniec jego ręka również pójdzie w górę - przecież to nie jest sport. Czy Andrzej musiał szargać swoje nazwisko tymi beznadziejnymi i nikomu niepotrzebnymi walkami z Austinem, Adamkiem czy Saletą? Czy potrzeba było wystawiać się na śmieszność i przyjmować kolejne propozycje? Czy nie byłoby lepszym wyjściem odejść w czasach, gdy o Andrzeju spokojnie można było powiedzieć "bokser"? Dziś Gołota bokserem jest już żadnym, co najwyżej z nazwy. To były pięściarz, który na stare lata przyjął dużo niepotrzebnych ciosów, naraził się na utratę zdrowia i dopiero po porażce z równie słabym Przemysławem Saletą, zdał sobie sprawę, że to już nie ma sensu. Szkoda, że kończy się to tak, a nie inaczej. Było mnóstwo momentów na odejście walką "na poważnie" z solidnym rywalem i z szansą na pokazanie solidnego boksu. Dziś ta cała pokazówka, to dla mnie swoista ostatnia deska ratunku. Odbieram to jako wyraźny sygnał, brzmiący mniej więcej tak: "Gołota jest już za słaby na poważne boksowanie, jedyną szansą na zakończenie kariery z honorem i bez widma porażki jest pojedynek pokazowy, czyli... no właśnie nie wiadomo jaki". Jest mi z tym źle, żle mi z tym, że mój bohater będzie kończył w takich okolicznościach. Andrzej za często na boks się obrażał i za wielką miał do niego słabość. Facet dał wiele fajnych i zażartych ringowych wojen, dziś żegna się z ringiem w jakiejś imitacji prawdziwej walki z rywalem, który od dziesięciu lat nie był w ringu. Mi się to nie podoba i kompletnie nie umiem się cieszyć tym pożegnaniem. Jestem pewny, że i samemu Gołocie to wszystko się nie podoba, a porażki w ojczyźnie z Adamkiem i Saletą będą zawsze go uwierały. Oczywiście sam fakt takiej zwieńczającej karierę walki jest w porządku, bo Andrzej zwyczajnie na to zasłużył. Niestety, całą radość z tego wydarzenia zabiera mi charakter tego starcia i to co w ostatnich latach Andrzej pokazywał w ringu. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Gołota nie wiedział... Clint Eastwood nie zakończy kariery aktorskiej rolą w jednym z odcinków "Mody na Sukces", a Andrzej nie powinien jej kończyć walką pokazową. Szkoda. |
|||
01-10-2014, 07:45 PM
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
Szkoda, że Andrzej nie potrafił sobie powiedzieć dość po walce z Mollo. Wygrana wojenka z takim byczkiem jak Mike idealnie nadawała się na godne zakończenie kariery.
"Miałem już cztery operacje, w dalszym ciągu ją czuję, nigdy już nie będzie jak wcześniej. W boksie ten problem mnie eliminuje, mam jedną rękę, jak mam wygrać z takim Adamem Kownackim." - Artur Szpilka |
|||
01-10-2014, 08:00 PM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
Temat był już wiele razy wałkowany. Chyba każdy z nas, a przynajmniej zdecydowana większość uważa, że Andrzej powinien już dawno zawiesić rękawice na kołku. Jednak on nie potrafi tego zrobić. Mam jednak przeczucie, że teraz to będzie już ostatni raz, gdyż to nie jest tak naprawdę walka tylko jego benefis. Ja to traktuje w ten sposób i ciesze się, że Andrzej pokaże się po raz ostatni (?) w ringu właśnie w Polsce.
|
|||
01-10-2014, 08:18 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
Mi się jednak gryzie taki obraz dwóch postaci boksu jakimi są Gołota i Najman(1?).Jeden jest żywą legendą a drugi no cóż...
Tak jak Wy chciałbym żeby Andrew zakończył kariere wcześniej a nie w taki sposób i taką szopką,ale z braku laku niech Gołota wyjdzie na te 6 rund,bezpiecznie przepyka dystans,zje tort,przyjmie oklaski i odejdzie na zasłużoną emeryture. |
|||
01-10-2014, 08:58 PM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
W tym wszystkim najbardziej nie podoba mi się postać Najmana, który wyszedł do Gołoty z propozycją pożegnalnej walki. Dla mnie, wyciąganie w jakiejkolwiek formie, bokserskiego trupa Gołoty z szafy jest niesmaczne i pachnie mi motywami zarobkowymi. Byle ten pojedynek miał w miarę godny przebieg dla Gołoty. Jak dostanie lanie i ogłosza go zwycięzcą, bo tak musi być w walce pokazowej... Chyba, że "The Doc" ma wyjść po to, aby dać się zbić Gołocie.
Gołota miał już kilka fajnych pojedynków, którymi mógł się pożegnać z kibicami. McBride, Bates, Mollo. Wszystko, co było później, było niepotrzebne. Żenująca walka z Austinem, lanie od Adamka, lanie od emeryta Salety, który zawsze był najbardziej obśmiewany przez kibiców Gołoty. Z Gołotą to jest ten problem, że walczy pożegnalną walkę i dzieje się tak: a) Przegrywa - Wtedy myśli sobie, że przecież porażką nie można żegnać się z ringiem. b) Wygrywa - No przecież nie było tak źle... Może jeszcze raz spróbuję? Choć mam nadzieję, że będzie tak jak napisał @Joker - Goły przepyka sobie kilka rund, dostanie oklaski, zje tort i da sobie spokój raz na zawsze. |
|||
01-10-2014, 09:31 PM
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
Są różne powody odwlekania przez bokserów końca kariery, gdyby Gołota miał jakieś problemy finansowe zrozumiał bym jego postępowanie, trzeba zarobić na utrzymanie rodziny i ludzie nie mieli by "pretensji" za niszczenie legendy. Gołota powinien dawno założyć kapcie i usiąść przed telewizorem z lampką wina, szczególnie ze widać u niego coraz większe problemy ze zdrowiem.
http://www.siepomaga.pl/s/klikaj "Musimy nauczyć się wspólnie podejmować decyzje i czasami poświęcić część swoich interesów na rzecz całej Europy" Donald Tusk |
|||
02-10-2014, 01:49 PM
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
(01-10-2014 08:58 PM)redd napisał(a): W tym wszystkim najbardziej nie podoba mi się postać Najmana, który wyszedł do Gołoty z propozycją pożegnalnej walki. Dla mnie, wyciąganie w jakiejkolwiek formie, bokserskiego trupa Gołoty z szafy jest niesmaczne i pachnie mi motywami zarobkowymi. Byle ten pojedynek miał w miarę godny przebieg dla Gołoty. Jak dostanie lanie i ogłosza go zwycięzcą, bo tak musi być w walce pokazowej... Chyba, że "The Doc" ma wyjść po to, aby dać się zbić Gołocie. Musi sobie dać spokój, ponieważ zdrowie ma jedno. I tak w swojej karierze przyjął zbyt dużo mocnych ciosów. Smuci mnie, że Gołota siebie tyle czasu oszukiwał, przez co patrzyliśmy jak niegdyś nasza wielka nadzieja, upada z hukiem. "Walki" z Brewsterem i Austinem to po prostu coś okropnego do oglądania. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości