KO z jakiej walki najbardziej wam się podobało , a za razem wzbudziło największe emocje?
Moim debeściakiem jest miazga jaką zrobił Ray Mercer z Tommy'ego Morrisona

Jak dla mnie? Tua na Ruizie. Wtedy pokazał, że jest prawdziwym puncherem.
(25-12-2011 02:09 PM)pelix napisał(a): [ -> ]Brewster na Gołocie
A gdzie tam... Gołota w tamtej walce nie był sobą ewidentnie. Miałem wrażenie, że Gołota przed tamtą walką chyba nie bardzo wiedział gdzie jest i co robi. To nie był jakiś brutalny nokaut. Jakby Andrzej był że tak powiem "trzeźwy" jak w walkach z Ruizem czy z Byrdem to myślę, że po tych ciosach nawet by nie zaliczył ani razu desek. Ale on wyglądał... no jak naćpany. Miał jakiś wyjątkowo zły dzień.
Z fajniejszych nokautów ostatnich lata przypominam sobie nokaut z walki Kliczko vs Austin. KO i to już w drugiej rundzie, czyli spowodowane tylko piekielnie mocnymi ciosami, a nie ciosami + zmęczeniem jak to często w walkach Kliczków bywa.
Rocky Marciano vs Joe Walcott. Niesamowite KO.
Oczywiście Martinez na Williamsie. Poezja.
Ciężko mi sobie przypomnieć nokaut który zrobił na mnie wrażenie,ale niech będzie Rocky Marciano vs Joe Walcott- o ile dobrze pamiętam,to było naprawdę imponujące. Przydałby się filmik aby zobaczyc to ponownie.