Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
|
10-05-2012, 11:51 AM
Post: #1
|
|||
|
|||
Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
Jakiś czas temu pisałem o tym, że bilans sukcesów i porażek polskiego boksu zawodowego za rok 2011 jest ujemny. Minęły 4 miesiące 2012 i niestety ten trend nie uległ zmianie. Po stronie minusów musimy odnotować klęskę Grzegorza Proksy, która zaprzepaściła wiele lat ciężkiej pracy tego boksera. W pojedynku z Abrahamem rozwiały się też chyba definitywnie nadzieje pokładane w Piotrze Wilczewskim. Te niepowodzenia tylko w niewielkim stopniu zrekompensowane są przez zwycięstwa Adamka, Wacha, Masternaka i kilku innych bokserów. Stan posiadania polskiego boksu w tej chwili to jeden jedyny pas WBC Krzysztofa Włodarczyka i nie widać szans na jego powiększenie w widocznej perspektywie. A przecież generację polskich bokserów urodzonych w okresie wyżu demograficznego lat 80. można i trzeba uznać za wyjątkowo utalentowaną. Taki wysyp bokserskich samorodków zapewne długo się nam nie powtórzy. Dlaczego więc osiągnięcia są niewspółmierne do posiadanego potencjału? Dlaczego najlepsze lata wybitnie uzdolnionych bokserów są marnowane? Dlaczego nasi chłopcy nie walczą o europejskie i światowe tytuły, zadowalając się gadżetami w rodzaju WBC Baltic? Trzeba znaleźć odpowiedzi na te pytania, bo od stagnacji i regresu już tylko krok do głębokiego kryzysu, jak tego uczy niechlubny przykład polskiego boksu amatorskiego.
Statystyka prawdę ci powie. Przyjrzyjmy się więc statystykom walk bokserskich czołowych polskich bokserów zawodowych. Zacznijmy od mistrza świata. Krzysztof Włodarczyk legitymuje się bilansem 46(33) - 2(0) - 1. Co jeszcze ciekawego możemy z niego wyczytać? Ano to, że wszyscy rywale byli cudzoziemcami. Z 49 walk Diablo nie stoczył ani jednej z innym polskim bokserem. Może to przypadek? Inna sztandarowa postać polskiego boksu Tomasz Adamek ma na koncie 47 pojedynków i tylko jednego polskiego przeciwnika, Andrzeja Gołotę. Powróćmy do wagi cruiser, najlepszej polskiej kategorii wagowej. Znajdziemy tam Mateusza Masternaka - 26 walk, w tym jedna z Polakiem, Łukaszem Janikiem oraz Pawła Kołodzieja nie splamionego walką z Polakiem w 30 pojedynkach. Dalej nie ma sensu sprawdzać. Widać wyraźnie, że Polacy z Polakami nie walczą. A jak to wygląda w innych krajach? Wiadomo wszem wobec, że Meksykanie najchętniej walczą z innymi Meksykanami, Brytyjczycy z Brytyjczykami, a Włosi z Włochami, nie wspominając już o Argentyńczykach i Japończykach, bardzo rzadko boksujących poza własnym krajem. Można oczywiście znaleźć przykłady odwrotne, ale na zasadzie wyjątku od reguły, która głosi, że wewnętrzna krajowa rywalizacja jest podstawą sukcesu sportowego i finansowego w zawodowym boksie. Stosuje się do niej cały świat z wyjątkiem Polski, gdzie powszechną praktykę nie walczenia z rodakami podparto nawet teoretyczną podbudową w postaci hasła głoszącego, że "Polak nie powinien bić innego Polaka". Brzmi to chwalebnie, ale za tą fasadową obłudą kryją się w rzeczywistości zawiść, niechęć i pogarda jednych Polaków w stosunku do drugich. Rozprawmy się najpierw z tą obłudną ideą, zanim przyjdzie pora na analizę praktycznych skutków jej stosowania. Cofnijmy się do czasów potęgi polskiego boksu amatorskiego. Nie da się nie zauważyć, że olbrzymie sukcesy ze złotymi medalami olimpijskimi włącznie polski boks zawdzięczał właśnie ostrej rywalizacji na krajowych ringach. Nie byłoby tych medali, gdyby nie było walk Kasprzyka z Drogoszem, Kuleja z Petkiem, Gortata z Draganem, Średnickiego z Błażyńskim, Rybickiego z Kicką lub Petricha z Łakomcem. Można by takich par wymienić z kilkadziesiąt, a każda z nich biła się ze sobą po kilka razy w roku, na mistrzostwach Polski, na turniejach i w meczach ligowych. To były walki na całego, w których lała się krew i zdarzały ciężkie nokauty, ale w ten sposób na polskich ringach rodzili się artyści i królowie światowego boksu. Dlaczego dzisiaj miałoby być inaczej? Wewnątrzkrajowa rywalizacja to sprawdzona i najlepsza metoda skutecznej selekcji bokserskich talentów. Każdy zaczynający profesjonalną karierę debiutant jest prospektem i potencjalnym mistrzem świata, ale już po kilku walkach można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, czy mamy do czynienia z bokserskim diamentem, przeciętniakiem, czy kompletnym beztalenciem. Tak jest wszędzie, tylko nie w Polsce. U nas bowiem regułą jest, że młodzi bokserzy toczą pierwszych 10, 15 lub więcej walk ze słowackimi, litewskimi lub węgierskimi bumami. Oczywiście wygrywają, bo innego wyjścia nie ma. Przeciwnicy z góry wiedzą, że mają przegrać, a jak zapomną, to w odwodzie mamy jeszcze przecież sędziów. Jest to głupia i szkodliwa praktyka równania do dołu, a w jej efekcie potencjalnych możliwości danego boksera nie zna ani jego promotor, ani trener, ani wreszcie on sam. Pojedynki pomiędzy bokserami tej samej nacji to także okazja do wypromowania w rankingach tych najlepszych, którzy zasługują na walki o mistrzowskie pasy. W Polsce to zjawisko nie występuje, w wyniku czego nasi bokserzy bardzo rzadko dostają szanse walk o ważne trofea i duże pieniądze. To wygląda fatalnie nie tylko na tle Brytyjczyków, Niemców, czy Rosjan, ale nawet w porównaniu z Włochami, Belgami, Hiszpanami, Białorusinami czy Kazachami, nad którymi górujemy zarówno ilością zawodników, jak i ich jakością. Ostatnio szansę na walkę o pas mistrzowski WBA dostał nawet reprezentant Czarnogóry Nikola Sjekloca. A dla Polaków pozostają starcia o WBC Baltic. Przykłady medialnego i finansowego sukcesu walk Adamek - Gołota, czy nawet Saleta - Najman świadczą o tym, że Polacy nie różnią się od innych narodów i także chętnie oglądają walki, których stawką jest krajowy prymat w jakiejś kategorii. Kto z polskich kibiców nie chciałby zobaczyć pojedynków Adamka z Wachem, Szpilki z Wawrzykiem, Włodarczyka z Masternakiem, Kołodzieja z Głowackim, Kosteckiego z Fonfarą, Głażewskiego z Sękiem, Jonaka z Jackiewiczem itd itp? W 38-milionowym kraju gala bokserska z choćby dwiema takimi walkami to murowany sukces finansowy, duża kasa dla bokserów, promotorów i trenerów. Co z tego, skoro wśród Polaków ciągle dominuje myślenie typu: "Lepiej żeby zdechła mi krowa, byleby sąsiadowi zdechły dwie". Poniżej kilka przykładów takiego postępowania polskich promotorów, gdzie bezinteresowna zawiść wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i kalkulacją finansową. Przykład Nr 1 Po przejściu do kategorii ciężkiej Tomasz Adamek odniósł w niej kilka zwycięstw w dobrym stylu, a następnie otrzymał ofertę walki z jednym z braci Kliczko (początkowo miał to być Władimir, ale ostatecznie stanęło na Witaliju). Miał więc w perspektywie przygotowania pod konkretnego przeciwnika. Aż się prosiło, żeby stoczyć walkę na przetarcie z którymś z wysokich polskich bokserów: Wachem, Wawrzykiem lub Kołodziejem (cruiser, ale z naturalną wagą ciężkiego). Nic z tych rzeczy. Oni nie byli godni nawet dostąpić sparringu z mistrzem Tomaszem. Walkę dostał McBride, tak przypominający stylem walki Kliczków, jak żółw charta. Przy okazji można też wypomnieć ekipie Adamka głodowe gaże (2000 USD brutto) wypłacane walczącemu na undercardzie w Newark Majewskiemu. Jak to się ma do ostentacyjnie deklarowanego patriotyzmu i katolickiej miłości bliźniego? We Wrocławiu (miejsce wymuszone przez Kliczków wbrew intencjom Rozalskiego i Adamka) Tomasz wypadł kompromitująco. Dzisiaj twierdzi, że miał za mało czasu na aklimatyzację (Czy ktoś mu zabraniał przyjechać wcześniej do pierwszej ojczyzny?), a jego trener Roger Bloodworth przyznaje, że przygotowania należało przeprowadzić w Polsce, a nie w USA. Przykład Nr 2 Na tej samej gali we Wrocławiu wystąpił też Ola Afolabi, czołowy bokser kategorii cruiser. Wielką ochotę na pojedynek z nim miał Mateusz Masternak, ale ostatecznie prawo do walki z Afolabim zaklepała sobie większa i silniejsza grupa 12 Rounds Knockout Promotions Andrzeja Wasilewskiego, mająca w swoim składzie aż 6 cruiserów (champion Diablo Włodarczyk i 5 prospektów: Kołodziej, Głowacki, Janik, Hutkowski i Ugonoh). Nagle na jakieś 10 dni przed walką okazało się, że z powodu kontuzji Kołodzieja, z Afolabim nie ma komu się zmierzyć. Ostatecznie stanął z nim do boju ściągnięty w ostatniej chwili journeyman Rusiewicz, podczas gdy Masternak boksował z wcześniej zakontraktowanym przeciętniakiem Davisem. Trudno nie dostrzec w postępowaniu szefostwa 12KP działania w stylu przysłowiowego psa ogrodnika, który "sam nie zje i drugiemu nie da". Przykład Nr 3 Tak, jak Tomasz Adamek zaskarbił sobie sympatię amerykańskiej Polonii z zachodniego wybrzeża USA, tak w Chicago na idola licznie zamieszkałych tam Polaków wykreował się bokser wagi półciężkiej Andrzej Fonfara o pretensjonalnym pseudonimie ringowym "Polish Prince" (bardziej pasowałoby chyba "Prince Polo"). Trzeba mu oddać spory talent i pogratulować kilku bardzo efektownych zwycięstw odniesionych jednak nad słabeuszami lub weteranami. Nie tak dawno z propozycją walki zwrócił się do Fonfary Grzegorz Soszyński, bokser chyba mniej utalentowany, ale niewątpliwie bardzo solidny. Odpowiedział mu w tonie protekcjonalno - pogardliwym Marek Fonfara, w jednej osobie brat i menadżer Andrzeja, otwarcie dając do zrozumienia, że "nie za pan brat świnia z pastuchem" i że nic z tego nie będzie. Tymczasem zwłaszcza w kontekście planowanego pojedynku z Glenem Johnsonem Andrzejowi Fonfarze, który nigdy nie boksował więcej niż 7 rund, bardzo potrzebny na przetarcie byłby rywal klasy Soszyńskiego , z którym można by spokojnie przeboksować pełen dystans, sprawdzając kondycję i odporność. Parafrazując reklamę Wojaka można stwierdzić, że "w boksie, jak w życiu". Bezinteresowna polska zawiść kwitnie w najlepsze (a już szczególnie za granicą), a jej kwintesencją jest demonstrowanie postawy nadętego i zarozumiałego buca rodakowi, któremu w danej chwili powodzi się trochę gorzej. http://www.the-best-boxers.com |
|||
10-05-2012, 01:20 PM
Post: #2
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
@Hugo
Akapit 1 100% racji. Akapit 2 i 3 Polacy nie walczą między sobą ale dla mnie to zrozumiałe i na porządku dziennym. Po co psuć sobie rekordy tym bardziej, że zawodnicy, który mieliby się między sobą mierzyć należą do tej samej grupy promotorskiej (najczęściej). To jest strata finansowa dla promotorów. Ja to rozumiem. Po za tym jeśli porównujemy Polaków do Anglików( np.) to pamiętajmy, że Anglicy na świecie są znani więc ich walki są ciekawe z samych nazwisk, tak samo w USA, Niemczech itd. O Polskich pięściarzach mało się mówi. Nawet o Mistrzu WBC. To ważny argument. "[...] zawiść, niechęć i pogarda jednych Polaków w stosunku do drugich.[...]" Ależ Hugo, to jest na porządku dziennym po za boksiem a co dopiero w środowisku publicznym. Zazdrość, przede wszystkim zazdrość. Niestety. Akapit 4 Nie polemizuję gdyż nie mam odpowiedniej wiedzy w tym temacie. Szacunek dla Ciebie za tę wiedzę. Akapit 5 Znów 100% racji. Akapit 6 i 7 Znów tu widać tę ochronę naszych pięściarzy. Co raz bardziej mnie to irytuje. Wszystkie pojedynki które wymieniłeś chętnie bym obejrzał. Nie obchodzi mnie wówczas przegrany a wygrany. Co z nim będzie dalej na światowym rynku. Tak to powinno wyglądać. 100% racji!!! 1. Walka Adamek v Wach nie byłaby walką na przetarcie ponieważ Mariusz mógłby pokonać Tomasza, nawet przez KO. Ja w to nie wierzę ale występowała taka możliwość (wciąż istnieje). Walka na przetarcie to publiczne boksowanie o zwycięstwo. Nie ma mowy o jakimkolwiek innym scenariuszu. Adamek v Wawrzyk to samo z tym, że Andrzej jest bardzo surowy i nie wiem czy przydałby się Tomkowi na sparingu a co dopiero podczas walki. Z resztą nie ma tu szans na zwycięstwo Andrzeja więc lepiej dorzucić kolejną porażkę Kevinowi (która tak samo jest bez szans jak Wawrzyk) niż Polakowi psując mu (niczego nie zapowiadający) start. Kołodziej nawet nie myślał o tym aby przechodzić do HW zanim nie zdobędzie pasa w CW. Jego kandydatura była zatem niemożliwa. Z resztą dobrze wiemy, że walka Adamek v Wach (najmniej ale jednak), Adamek v Wawrzyk, Adamek v Kołodziej to byłoby to z góry niszczenie rekordów tych ludzi. Ryzyko było za duże w obliczu walki z Vitkiem dla Tomka. McBride żadnego ryzyka nie przynosił. Dla mnie również ta walka była bez sensu. Również wolałbym aby był to ktoś inny ale rozumiem doskonale wstrzemięźliwość zarówno Tomka jak i 12KP i Wacha. 2. Co do Oli, Pawła i Mateusza. Pamiętam jak dziś jak promotor Pawła Kołodzieja, pan Andrzej Wasilewski ogłaszając o tym, że jego podopieczny z powodu kontuzji musi wycofać się z walki z Olą Afolabim od razu wspomniał o tym, że w związku z obecnym stanem rzeczy kandydatura przeciwnika dla Anglika została przekazana do Team'u Pana Andrzeja Gmitruka, który jest trenerem (i kimś tam jeszcze) dla Mateusza Masternaka. Na dniach została podana informacja o tym, że Masternak nie zaboksuje z Afolabim. Było to za duże ryzyko dla polskiej strony ze względu na to, że Mateusz przygotowywał się pod innego (łatwiejszego) rywala i nie był gotów na tak duże wyzwanie. Ja mimo wielkiego zawodu w pełni rozumiem podjętą wówczas decyzję sztabu Mateusza Masternaka. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że Adamek boksuje na gali Braci Klitschko z Johnatonem Banksem. Nagle Banks jest kontuzjowany i Tomek dostaje propozycję walki z Vitalijem, czyli rywalem o wiele groźniejszym, innym niż Banks nawet gabarytami (Davis był wyższy niż Afolabi) na dłuższym dystansie (Master miał boksować bodajże 8 rund a Afolabi z Kołodziejem 10). Nie ma więc tutaj żadnej złościwości 12RKP w stosunku do Ochikary (czy jakoś tak;P). Nie wiem o czym więc mówisz. 3. Co do przykładu trzeciego nie jestem w temacie ale jeśli jest tak jak piszesz to się z Tobą zgadzam. Świetny artykuł, baaardzo fajnie przeczytać takie coś. Mega plus za wiedzę. Wielki szacunek Kolego. They think they're good, I know I'm great ;] |
|||
10-05-2012, 02:18 PM
Post: #3
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
Ciekawa, lektura, takie artykuły mogłyby być newsami na bokser.org
Po przeczytaniu tytułu tematu "patologie" myślałem, że będzie coś o Kosteckim w kontekście dzisiejszego newsa, hehe. (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): Przy okazji można też wypomnieć ekipie Adamka głodowe gaże (2000 USD brutto) wypłacane walczącemu na undercardzie w Newark Majewskiemu.Skąd masz te dane ? O tym nie słyszałem. Jeśli to prawda, to jest to smutna informacja. Już Wasyl by jemu więcej dał za występ na Wojaku. Co do odwołania walki Kołodzieja z Afolabim we wrześniu... Jerome, mówisz "Nie ma więc tutaj żadnej złościwości 12RKP w stosunku do Ochikary" Dla Hugo chodziło chyba o to, że grupa Wasyla dążyła do zorganizowania pojedynku Kołodziej vs Afolabi w celu uniemożliwienia zrobieniu takiej walki z takim przeciwnikiem dla Masternaka. A na 10 dni przed walką wycofali Kołodzieja dając propozycję walki dla Masternaka - nawiasem mówiąc, gównianą propozycję, bo Masternak wychodząc do takiego zawodnika bez przygotowania się należytego pod niego, byłby skazany na porażkę. Ja tam nie wiem jak to było, raczej nie wierzę w tak złe zamiary Wasilewskiego. Może i była jakaś kontuzja Kołodzieja, a może nie |
|||
10-05-2012, 03:48 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-05-2012 06:01 PM przez Rutherford.)
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
@Hugo
Przede wszystkim brawa za świetny tekst, zgadzam się niemal całkowicie, ale jest na tyle ciekawy, że niektóre fragmenty zasługują na odrębny komentarz. (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): W pojedynku z Abrahamem rozwiały się też chyba definitywnie nadzieje pokładane w Piotrze WilczewskimNie wiem, jak inni, ale ja pomimo mojej wielkiej sympatii do "Wilka" nigdy nie pokładałem w nich jakichś olbrzymich nadziei. To znaczy nie twierdzę, że nigdy nie zdobędzie mistrzostwa świata (choć w tej chwili szanse na to są gorzej niż marne...), ale po prostu w świetnie obsadzonej (chociażby Ward, Froch, Bute, Direll, Stieglitz) super średniej zawsze będzie bokserem klasy B, choć może jeszcze dobijać się do czołówki. Wilczewski potrafi dawać dobre walki nawet z czołowymi zawodnikami (DeGeale czy właśnie Abraham), ale ze ŚCISŁĄ czołówką (Bute, Ward, Froch) większych szans bym mu niestety nie dawał. No, chyba, że dałby walkę życia... (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): Stan posiadania polskiego boksu w tej chwili to jeden jedyny pas WBC Krzysztofa Włodarczyka i nie widać szans na jego powiększenie w widocznej perspektywie.Ja widzę realne szanse na zdobycie przez Polaka kolejnego pasa mistrzowskiego w ciągu najbliższych kilku lat. Mowa oczywiście o Mateuszu Masternaku, który oprócz charyzmy, umiejętności i świetnego trenera ma jeszcze za sobą bardzo mocnego promotora, któremu na karierze Polaka zależy. Tak więc tutaj jestem bardzo dobrej myśli. Chyba, że używając określenia "widoczna perspektywa" masz na myśli najbliższe miesiące czy najbliższy rok. Wtedy się zgadzam. (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): Dlaczego nasi chłopcy nie walczą o europejskie i światowe tytuły, zadowalając się gadżetami w rodzaju WBC Baltic?Dlatego, że na polskim rynku po prostu nie ma mocnego promotora, który byłby w stanie zakontraktować swoim zawodnikom wielkie walki o prestiżowe tytuły. Najlepiej to widać na przykładzie Włodarczyka. Niby mistrz świata, a pan Wasilewski po prostu nie umie mu zakontraktować do obrony pasa kogoś z czołówki kategorii cruiser. (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): Widać wyraźnie, że Polacy z Polakami nie walczą.To jest po prostu czysty debilizm promotorów i niektórych zawodników. Na przykład Adamek przed walką z Kliczką zarzekał się, że nie chce już po Gołocie walczyć z Polakami, bo to bracia, bo Polacy powinni się trzymać razem i tak dalej. A jego kariera w ciężkiej była wtedy czysto zarobkowa. I kogo obija? Maddalone'a i McBride'a (choć lepiej pasuje określenie McBurger). I po co? Gdyby zakontraktował dajmy na to Wawrzyka (czysty , teoretyczny przykład), to poziom rywala byłby trochę lepszy, ale i tak nie miałby problemów, a zarobiłby o wiele więcej. Bo nic tak nie ściąga ludzi przed telewizory jak hasła typu "Adamek vs Wawrzyk! Który z nich jest najlepszym polskim ciężkim? Przekonaj się w dniu XX o godzinie YY". "Bratobójcze" walki to coś, co ludzie lubią najbardziej. Taka jest prawda. (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): która głosi, że wewnętrzna krajowa rywalizacja jest podstawą sukcesu sportowego i finansowego w zawodowym boksiePowiedz to panu Wasilewskiemu... (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): U nas bowiem regułą jest, że młodzi bokserzy toczą pierwszych 10, 15 lub więcej walk ze słowackimi, litewskimi lub węgierskimi bumami. Oczywiście wygrywają, bo innego wyjścia nie maNiektórzy toczą takich walk ponad 30, a na dodatek potrafią jakąś przegrać. Więc z ostatnim zdaniem przytoczonym w tym cytacie się nie zgadzam. (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): Przy okazji można też wypomnieć ekipie Adamka głodowe gaże (2000 USD brutto) wypłacane walczącemu na undercardzie w Newark Majewskiemu. Jak to się ma do ostentacyjnie deklarowanego patriotyzmu i katolickiej miłości bliźniego?Nie wiem skąd masz takie informacje, ale jeśli to prawda, to wizerunek "Adamka miłosiernego" chyba można wsadzić między bajki... Poza tym, to tak jak napisał @Adammobp, już p. Wasilewski dałby Majewskiemu więcej. (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): Tomasz wypadł kompromitująco. Dzisiaj twierdzi, że miał za mało czasu na aklimatyzacjęTa bajeczka o kiepskiej aklimatyzacji jest moim zdaniem po prostu żenująca. Skoro Adamek jest niby takim twardzielem i góralem, to niech ma jaja i powie wprost "Przegrałem tylko i wyłącznie dlatego, że Witalij to nie moja półka. Aklimatyzacja nie ma tu tak naprawdę nic do rzeczy". (10-05-2012 11:51 AM)Hugo napisał(a): Nie tak dawno z propozycją walki zwrócił się do Fonfary Grzegorz Soszyński, bokser chyba mniej utalentowany, ale niewątpliwie bardzo solidny. Odpowiedział mu w tonie protekcjonalno - pogardliwym Marek Fonfara, w jednej osobie brat i menadżer Andrzeja, otwarcie dając do zrozumienia, że "nie za pan brat świnia z pastuchem" i że nic z tego nie będzie.Wiem doskonale o czym mówisz, bo na ringpolska.pl było to oświadczenie Team Fonfara i po przeczytaniu go szlag mnie trafił, bo tekst tego pisma był momentami bezczelny "Andrzej Fonfara jest już na całkiem innym poziomie niż Grzegorz Soszyński i walka ta nic naszemu pięściarzowi nie da, wobec tego jej organizacja jest bezsensowna". Nie twierdzę, że to dokładny cytat, ale sens jak najbardziej został zachowany i mniej więcej tak ten tekst wyglądał. Można to było chyba napisać w inny sposób, prawda panowie z Teamu Fonfary? Prawda, ale lepiej przecież przy okazji komuś "dowalić", nie? Reasumując: Twój tekst jest niestety smutny, ale i bardzo prawdziwy. Czekam na część 2 i zastanawia mnie, co tam opiszesz. EDIT: Ale namieszałem stylistycznie pisząc o Masternaku, aż oczy bolały jak się na to patrzyło... Pięściarz jest prawdziwym mistrzem, gdy wstaje z desek i mówi: "Mogę walczyć dalej!" |
|||
10-05-2012, 06:07 PM
Post: #5
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
@Jerome, Rutherford
Dziękuję za dobre słowa i życzliwy odbiór tego tekstu, bo obawiałem się, że wywołam nim burzę w szklance wody. Widzę, że wymagają wyjaśnienia 2 kwestie: 1. Sprawa 2000 USD jako honorarium na gali Adamka w Newark. Nie jestem na 100% pewien, skąd dotarła do mnie ta informacja. Przypuszczam, że usłyszałem ja w telewizji, oglądając walkę Majewski - Caminero, która odbyła się w ramach undercardu przed walką Adamek - Maddalone. No kolejnej gali (z McBride'em) Majewski już nie wystąpił, nie akceptując wysokości proponowanej mu gaży. Było o tym na bokserze. 2. Sprawa walki Afolabiego. Oczywiście dowodów na złą wolę 12KP nie ma i być nie może, ale intuicyjnie wyczuwam intrygę grubymi nićmi szytą. Wzięli walkę z Afolabim, ale przez parę miesięcy wstrzymywali się z jednoznacznym określeniem, kogo przeciw Afolabiemu wystawią. Raz była mowa o Kołodzieju, innym razem o Janiku. Jeżeli Kołodziej uległ wypadkowi, to dlaczego nie wystawili Janika lub innego swojego cruisera (Głowacki, Ugonoh, Hutkowski), tylko zaproponowali przekazanie walki Masternakowi? Dla Masternaka wzięcie walki bez przygotowania oznaczało duże ryzyko,a poza tym O'Chikara była związana umową z Davisem, któremu zapewne należałoby wypłacić jakieś odszkodowanie, gdyby walka z nim nie doszła do skutku. Dlatego oceniam tę kwestię jako złośliwe zablokowanie Masternaka przy braku rzeczywistej chęci wystawienia jakiegokolwiek boksera 12KP przeciw Afolabiemu. http://www.the-best-boxers.com |
|||
10-05-2012, 06:14 PM
Post: #6
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
@Hugo
Ale przeciez Janik albo Głowacki albo Izu może byli po za treningiem/formą. Każdy chce wygrać takie starcie. They think they're good, I know I'm great ;] |
|||
11-05-2012, 01:11 AM
Post: #7
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
Co do Polaków patrząc na tych będacych prospektami nie walczących między sobą to tutaj wybija się Wawrzyk, który stoczył 2 walki z innymi Polaki (Bonin, Najman) i Jonak (Cendrowski, Skrzypczyński), ale to też mało, ale czy to na pewno takie złe? Postaram się przedstawić swój punkt widzenia.
Wg mnie taka walka jest trudniejsza do przeprowadzenia niż to się wydaję skoro w 12RKP trenerem wszystkich zawodników jest Łapin to fizycznie niemożliwe jest, żeby był on jednocześnie w dwóch narożnikach. Wtedy jeden z zawodników z góry jest poszkodowany i stawiany w roli outsidera jak to było w przypadku Bonina w walce z Wawrzykiem, kiedy w narożniku Bonina był Skrzecz, a w drugim Łapin. Teraz kwestia walk z zawodników z różnych grup tu nie chodzi o nienawiść tylko o INTERESY. Grupa, której zawodnik przegra traci na tym i jeśli częściej będą przegrywać jej zawodnicy to jej pozycja ulegnie osłabieniu i i tak już małe pieniądze na gale będą jeszcze mniejsze. Dodatkowo bardzo często poruszana kwestia walki Włodarczyk - Masternak z czasu gdy jeszcze Master był w O'chikarze, jaki był w tym interes Wasyla? Jeśli Włodarczyk wygra - spoko, tak samo jak każda inna obrona, jeśli przegra pas idzie w ręce konkurencyjnej grupy, która nic nie zrobiło w kierunku zdobycia go, tylko pokrzyczała w mediach, że chcą walczyć z Diablo. Dość analogicznie ma się teraz sytuacja Głażewskiego i Sęka, Głaz jest wysoko w WBC i EBU, a Sęk w rankingach nie istnieje i tym razem Głażewski nie ma nic z takiej walki. Walka Jackiewicza i Jonaka to dodatkowo kwestia wagi, bo Rafał na wyższa wagę nie ma warunków, a Jonak niżej pewnie nie zejdzie. To, że takie walki wyłowiłyby tych najlepszych to może i prawda, ale czy i bez tego po części bokserów widać, że mogą coś osiągnąć, a po innych, że pewnego poziomu nie przeskoczą? Pisałeś też, że to pomoże ich wypromować w rankingach, a czy i bez tego połowa 12RKP nie jest wysoko w rankingach WBC, WBA i IBF? Więc czy to jest im potrzebne - nie, raczej pozostałym grupom, które nie potrafią sobie wywalczyć wysokich pozycji w rankingach. Kolejna kwestia to walki zawodników o podobnych celach, nie sądzisz, że walka Kosteckiego (jeśli nie pójdzie za kraty) z Fonfarą przekreśliłaby szansę któregoś z nich na walkę mistrzowską? A tak obaj mogą jej doczekać po celują w inna federacje (Fonfara WBO, Cygan pozostałe). Kolejny wątek kwestia początkowych rywali. Ja nie mówię, że cały czas trzeba walczyć z leszczami, ale kilka pierwszym walko powinno być z niezbyt wymagającymi rywalami w celu przyzwyczajenia się do walki bez kasków, zbudowania pewności siebie, no i co by nie mówić jednak rekord jest dość ważny, więc fajnie przynajmniej na początku sobie ładny zbudować. Potem oczywiście powinni przychodzić stopniowo silniejsi rywale, ale to też zależy od wieku i możliwości zawodnika o którym mówimy. Wg mnie np. Szpilka jest wręcz wzorowo prowadzony jak na polskie warunki miał dość ciekawych rywali, dobrych do rozreklamowania dodatkowo ma wymagających sparingpartnerów i jest prowadzony z głową, ale np taki Samełko nie mógłby mieć podobnych poziomem rywali w 10 walce, bo to nie ten talent i już z trochę lepszy Słowakiem z trudem wyboksował remis. Pytasz kto by nie chciał oglądać walk Polaków miedzy sobą no to np ja, bo miałbym problem komu kibicować, bo lubię zdecydowaną większość polskich bokserów i czasem na pewno miałbym problem. Co do sprawy walki z Afolabim: nie wystawili Janika, bo nie chciał walczyć, nie wiem czy zauważyłeś, ale jest nieaktywny od ponad roku i mówi się, że podobno ma zamiar zakończyć karierę. Hutkowski jest nieaktywny od kwietnia 2011 z powodu kontuzji, Ugonoh miał wtedy dopiero stoczone 3! zawodowe pojedynki, więc na pewno nie był gotowy na taką walkę. Jedyny, który ewentualnie mógł wyjść wtedy do tej walki to Głowacki, ale on też wtedy był raptem 3 tygodnie bo walce w walce wieczoru w Międzyzdrojach. Co do zachowania teamu Fonfary to zgadzam się zupełnie, ale Soszyński wyszedł nawet na tym lepiej podpisując kontrakt z grupą Roya. Z tematów do poruszenie to ja bym poruszył wątek Cendrowskiego, który nie może(nie chce) podpisać kontaktu z żadną grupa, a naprawdę solidny europejski zawodnik z niego co pokazał w walce z Jonakiem czy Troelenbergiem, któego karierę chyba zakończył. No i to jak Gmitruk potraktował Wacha o czym jest bardzo cicho i większość ludzi widzi Gmitruka jako tego dobrego polskiego boksu. |
|||
11-05-2012, 08:02 AM
Post: #8
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
@Jerome
Jeżeli niesłusznie dopatruję się ze strony 12KP złośliwości, to sprawa walki Afolabiego dowodziłaby kompletnego braku profesjonalizmu tej grupy. Jak można, mając 6 cruiserów, zakontraktować walkę i doprowadzić do sytuacji, w której nie ma kogo wystawić? Co to znaczy, że bokserzy byli poza treningiem/ formą? Przecież to nie są hobbyści tylko zawodowi bokserzy i to dobrej klasy. Rusiewicz zawsze jest formie i bierze każdą walkę. A dla Janika lub Głowackiego porażka z Afolabim nie stanowiłaby żadnej ujmy. Wręcz przeciwnie, porażka w dobrym stylu mogłaby ich wręcz wywindować w górę w rankingach. @Maverick Poruszyłeś kilka istotnych kwestii. Pozwól, że się do nich ustosunkuję. 1. Walki pomiędzy bokserami jednej grupy rzeczywiście odbywają się rzadko także w innych krajach. Tylko zauważ, że w Polsce 12KP zdominowała nadmiernie cały rynek bokserski i stąd wynika ten problem. Oni połknęli więcej bokserów, niż są w stanie sensownie zagospodarować. Szerzej chcę ten temat poruszyć w 2 części tekstu o patologiach. 2. Sprzeczności interesów pomiędzy grupami oczywiście są, ale od tego są promotorzy, by siąść do stołu i je rozwiązać z pożytkiem dla obu stron. Tak dzieje się gdzie indziej. Jak Cleverly został mistrzem świata, to kogo wziął na pierwszego przeciwnika? Innego Brytyjczyka Bellewa, chociaż prywatnie się nie cierpią. Haye i Chisora skakali sobie do oczu i obrzucali błotem, ale zakontraktowali walkę, które będzie bokserskim hitem (także pod względem finansowym) 2012. A Polak z Polakiem nie potrafią się dogadać Mało tego, nawet nie próbują. 3. Bokserzy 12KP są wysoko w rankingach federacyjnych, tylko są w nich wysoko całymi latami i nic z tego nie wynika. Jak nie dostawali walk o pasy, tak dalej nie dostają. To wynika z faktu, że na rynku bokserskim są odbierani jako nieciekawi przeciwnicy, co z kolei jest skutkiem tego, że na okrągło walczą z bumami i średniakami i nikt ich nie ogląda nawet na Youtube. Ile można w kółko oglądać pojedynki z Abdoulem i Kracikiem? 4. Rekord jest ważny, ale dla utalentowanego boksera, który może zajść daleko. Jednak sztuczne nabijanie bilansów przeciętniakom jest dla nich wręcz szkodliwe. Zamiast zdać sobie sprawę z własnego poziomu i rozpocząć karierę dobrego (i przyzwoicie wynagradzanego) journeymana, jak Rusiewicz, tacy bokserzy przez wiele lat tkwią w przeświadczeniu, że mają szanse na wielką karierę. W końcu przychodzi zderzenie z rzeczywistością i bolesne rozczarowanie. http://www.the-best-boxers.com |
|||
11-05-2012, 04:59 PM
Post: #9
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
Mówicie o bardzo ważnych sprawach ale żeby zaoszczędzić na czasie ustosunkuję się tylko do ostatniego posta Hugo.
Na odpowiedź w moim kierunku nie mogę nie przyznać Ci racji. 6 Cruiserów mają więc trzeba było zapewnić sobie tyły. Z tym, że nie słyszałem, żeby np. nasz Góral zapewniał sobie zastępstwo w zamian za przeciwnika zakontraktowanego wcześniej. Takich rzeczy się nie praktykuję chociaż jeśli miałbym taką grupę jak 12RKP to myślał bym o takich rzeczach. Hobbystami nie są to też prawda, ale wiadomo jak to u nas jest z tym zapleczem (Janik, Głowacki, Izu). Treningi poważne są tylko gdy jest walka. Tak to tylko dbanie o siebie i rekreacyjne treningi. Osobiście trzymałbym formę cały czas bo szkoda mi było tracić poświęcony czas ale to ja... Co do porażki w dobrym stylu też racja. Afolabi to w końcu top 5 jak nie wyżej. ( Ależ tu słodzenia , jednak nie sposób się z Tobą nie zgodzić. ) 1. Grupa Pana Wasilewskiego to faktycznie 80% naszego rynku jakby nie było. Boks to teraz tylko biznes więc psucie sobie biznesu jest nieetyczne a zatem zrozumiałe jest to, że walk Polaków się raczej nie ogląda. 2. Sytuacja w Wielkiej Brytanii mimo wszystko to inne światy. U nich walki rodaków to wydarzenia światowe jakby nie było. U nas nawet Szpilka v Wawrzyk byłoby "imprezą zamkniętą". Pokuszę się również o stwierdzenie, że Diablo v Master również (mimo pasa WBC Krzysztofa). 3. Zastanawia mnie to, że istnieje tak zwana obowiązkowa obrona a Polacy nawet tego wywalczyć nie chcą. Nawet jak Mistrz nie będzie chciał walki z "polaczkiem" to zostaje pas i walczymy z kimś z dołu a tak.. nie rozumiem. 4. Co do rekordu. Powiem tak. Oczywiście zawodnicy niepokonani to jest gratka z tym, że coraz więcej tych niepokonanych a mniej tych odważnych (też niepokonanych). Niestety. Nie każdy może być Floyd'em Mayweather'em Jr czy Rocky'm Marciano. Trzeba próbować dla dobra.. w zasadzie wszystkiego. Kilka porażek to nie żadna ujma przy wysokim poziomie zawodnika (walczeności). Czy Glen Johnson mimo chyba 15 porażek nie jest szanowany? Antonio Tarver? Władimir Klitschko? Odpowiedzi są oczywiste. Gdyby Szpilka za kilka lat miał rekord 20-4, 18KO a na rozkładzie Pulev'a, Walker'a i np. Fury'ego (pokonanych) a porażki z zawodnikami o podobnym do niego poziomie to byłby bardziej wartościowy niż nie jeden TOP 10 wszystkich federacji. They think they're good, I know I'm great ;] |
|||
11-05-2012, 10:02 PM
Post: #10
|
|||
|
|||
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 1
@Jarome
zaskoczę Cię 1 i 2 zgadzam się. 3 Co do obowiązkowej obrony to czasem próbują (Diablo był obowiązkowym i teraz Kołodziej w to celuje). 4. Co do rekordu wg mnie jest ważny, nie najważniejszy, ale ważny, bo taki zielony kibic patrzy, że ktoś jest niepokonany do tego jeśli będzie mistrzem świata to sobie pomyśli, że to niezły kozak musi być mistrz, a do tego jeszcze niepokonany Poza tym porażka to spadek w rankingach i mozolne odbudowywanie pozycji. @Hugo 2. Próbowali, ale Gmitruk nie chciał słyszeć o co-promocji Masternaka po walce z Włodarem i negocjacje upadły szybciej niż się zaczęły. 4. Sęk w tym, że nikt nie chce zostać journeymanem, bo sam widzisz jak jest z Rusiewiczem albo walczy i przegrywa i ma długie przestoje albo walczy ze słabiakami u Wasyla, żeby pozostać w formie. Poza tym raczej grupy w takich zawodników nie chcą inwestować i np Jackiewicz, któremu jeszcze sporo brakuje do journeymena już nie może liczyć na to, że dostanie duża walkę w PL i musi jeździć za granicę. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości