Tydzień 19-25.03.2012
|
25-03-2012, 12:38 AM
Post: #11
|
|||
|
|||
RE: Tydzień 19-25.03.2012
Szpilka - na plus, za to że szybko załatwił rywala. Jego boks jakoś bardzo mnie nie porywa. Wydaje się dość dziurawy, czekam na jego walkę z jakimś solidnym journeymanem.
Łaszczyk - Chaotycznie zawalczył i trochę zabrakło mi opanowania u niego. Rywal okazał się znacznie lepszy, niż wskazywałby rekord. Całkiem szybki, przyzwoity technicznie i odporny. Do tego niewygodny. Walka trudna dla Kamila, ale na pewno więcej się na niej nauczył, niż nokautując kilku bumów w pierwszej rundzie. Zdobyte doświadczenie w tym pojedynku na pewno zaowocuje w przyszłości. Wach - jego boks kompletnie mnie nie przekonuje. Za mało agresji, przeciętna technika, wprawdzie mocno bije, ale na czołówkę to nie wystarczy. Zasapany po pierwszej rundzie Fields toczył z nim wyrównany pojedynek do momentu ko. Chciałbym zobaczyć walkę Wach vs Grant. Grant potrafi zrobić formę na dwanaście rund, jest do tego doświadczony i bijący bardzo mocno. Myślę, że byłby to prawdziwy test i weryfikator dla Mariusza. |
|||
25-03-2012, 09:43 AM
Post: #12
|
|||
|
|||
RE: Tydzień 19-25.03.2012
Emocji i niespodzianek w sobotnich walkach nie brakowało. Polacy wypadli dobrze, ale podsumowanie zacznę od pojedynków bez ich udziału. W Mariborze Zaveck pewnie wygrał z Uushoną, czyli planowo. Niespodziankę za to zanotowano w RPA. Ndlovu początkowo prowadził na punkty z niżej notowanym Mathebulą, ale potem losu walki się odwróciły i to Mathebula został ogłoszony niejednogłośnym zwycięzcą. Mamy nowego mistrza świata IBF.
W Argentynie Olmedo planowo znokautował Montoyę. Do sensacji natomiast doszło na Dominikanie. Miejscowy faworyt Victor Manuel Cayo wyraźnie przeważał w starciu z weteranem Nate'em Campbellem. Jednak w piątej rundzie został mocno trafiony i wylądował na deskach. Od tego momentu Campbell ruszył do ataku i wręcz zniszczył Cayo, który został poddany w 9 rundzie. W Meksyku doszło do zamieszania i skandalu. Przeciwnik Hernana Marqueza Filipińczyk Rodel Mayol nagle wycofał się z walki już po ważeniu. W zastępstwie wystąpił więc jego mniej znany rodak Richie Mepranum. Marquez wygrał wyraźnie na punkty, mając rywala 2 razy na deskach, ale samo wytrzymanie pełnego dystansu można uznać za sukces Mepranuma. W potyczkach amerykańsko - meksykańskich w Houston górą USA. O ile jednak do pewnego zwycięstwa Danny'ego Garcii nad Moralesem nie można mieć zastrzeżeń, to werdykt walki Kirkland - Molina może być rozpatrywany w kategorii wałka roku. Wyraźnie prowadzący na punkty Molina został zdyskwalifikowany... za przedwczesne wejście jego cutmana na ring. W hangarze lotniskowym na Brooklynie zaczęło się od dużej niespodzianki. Jennings pokonał przed czasem Lachowicza, a komentator Kostyra zachwycał się nową wschodzącą gwiazdą amerykańskiego boksu w wadze ciężkiej. Na jego miejscu tak bym się nie podniecał. Oglądałem 2 wcześniejsze walki Jenningsa i widzę w nim boksera poprawnego technicznie i szybkościowo, ale pozbawionego mistrzowskich perspektyw ze względu na brak silnego ciosu. Dla mnie to jest nowsza wersja Jasona Estrady lub w najlepszym razie Eddiego Chambersa. Natomiast białoruski Biały Wilk po ciężkim nokaucie z rąk Heleniusa to już tylko wrak boksera. Adamek bezproblemowo wygrał na punkty z Aguilerą. Wbrew zapowiedziom siły ciosu nie wzmocnił, ale wróciła mu dawna szybkość, która gdzieś zanikła w walce z Witalijem Kliczko. Walczył poprawnie, lecz bez fajerwerków. W walce wieczoru Zab Judah zdeklasował Vernona Parisa. Czołowy prospekt wagi junior półśredniej na tle dobrze dysponowanego rutyniarza wyglądał jak debiutant i ostatecznie uległ przed czasem. Na "polskiej" gali w Atlantic City jako pierwszy z naszych ciężkich pojawił się w ringu Artur Szpilka. Długo sobie nie powalczył. Dwa silne sierpowe i Terrece Marbra, który okazał się ewidentnym bumem, został poddany przez sędziego. Mariusz Wach miał dużo trudniejsze zadanie. Tye Fields słynie co prawda ze szklanej szczęki, ale ma też piorunująco mocne uderzenie zwłaszcza w pierwszych rundach. Dlatego Wach pierwszych 5 rund przeboksował bardzo ostrożnie. W szóstej ruszył do ataku i efektownie znokautował Fieldsa. Brakuje mi jeszcze wyniku walki Horta - Brewer. http://www.the-best-boxers.com |
|||
25-03-2012, 10:33 AM
Post: #13
|
|||
|
|||
RE: Tydzień 19-25.03.2012
Już sam nie ogarniam co się działo wokół walki Marqueza. Mayol wycofał się po zamieszaniu na ważeniu, wybrano na ostatnią chwilę Mepranuma, który przecież pokonał wcześniej "mini Tysona". Trochę ryzykowne zagranie, przez to że rywal został zakontraktowany na ostatnią chwilę. Całe szczęście, że Marquez dał sobie z nim radę.
Garcia vs Morales - Erik powinien już zakończyć karierę... Chociaż z drugiej strony otłuszczony i stary urwał kilka rund młodemu wilkowi. Szkoda zdrowia, szczególnie, że nie musi już nic nikomu udowadniać, a same zdobycie tytułu z Cano można uznać za sukces. Walki Moliny niestety nie widziałem, słyszałem że zakończyła się skandalem. Cóż, Molina obok Campillo wyrasta nam na najbardziej pechowego boksera. Jennings rozbił Lachowicza. Bardzo podobał mi się boks Amerykanina. Bardzo szybki, różnorodne kombinacje, dobry jab, ciosy na korpus, dobry na nogach... Z przyjemnością oglądało mi się jego boks. Zapowiada się interesująco, zweryfikowałbym go jednak z jakimś dużym pięściarzem (Grant). Szkoda, że nie ma silnego ciosu. Na pewno przyjrzę się karierze tego zawodnika. Co do Lachowicza, powinien zakończyć karierę. Jest już rozbity, czeka go co najwyżej kariera ekskluzywnego journeymana.... Adamek solidnie zawalczył i ograł wysoko nieustępliwego Aguilerę. Liczę, że następny przeciwnik Adamka będzie na poziomie. Cieszy mnie wygrana Judaha, dobrze że zamknął gębę szczekaczowi Parisowi. Paris już przed walką chyba poczuł się wielkim mistrzem, zaczął wyzywać od bumów i kelnerów niektórych bokserów. Całe szczęście staruszek Zab udzielił mu lekcji boksu. |
|||
25-03-2012, 10:49 AM
Post: #14
|
|||
|
|||
RE: Tydzień 19-25.03.2012
Niestety nie zdążyłem wytypować, ale mogę teraz skomentować. Tak więc zaczynamy (kolejność walk przypadkowa):
Artur Szpilka - Terrence Marba Szpilka na pewno zaprezentował się o niebo lepiej niż w walce z Saulsberrym. Zaczął pojedynek chłodny i opanowany. Ten aspekt na plus. Ale nie można oceniać go po takiej "walce" jak ta. Miałem nadzieję, że Marbra coś pokaże, bo wydawał się być bardzo zdeterminowany... Miało być fajnie, a wyszło jak zwykle, bo Terrence wpadł tylko po wypłatę, jak się okazało. Zresztą, mniejsza z tym. Krótko mówiąc: Szpilka niby nieźle, ale obrona nadal jest dziurawa, a takie sekundówki nic dobrego mu nie przyniosą. Niechże pan Wasilewski załatwi mu w końcu kogoś, z kim przeboksuje pełny dystans! Kamił Łaszczyk - Tevin Farmer Tutaj doskonale pasuje stare porzekadło "Nie oceniaj boksera po rekordzie". Bo dla przeciętnego fana mogło się wydawać, że Farmer to kelner, który padnie w pierwszej rundzie. A jak się okazało, rywal Kamila był szybki i dość poprawny technicznie oraz niewygodny. Ale przejdźmy do sedna, czyli samej walki. Zdecydowanie była to najtrudniejsza walka Łaszczyka w dotychczasowej zawodowej karierze. Miałem wrażenie, że od początku nastawia się i poluje na nokaut. Co z tego wyszło, sami wiemy, ale mimo wszystko na punkty wygrał dość wyraźnie. Moim zdaniem taka walka była mu potrzebna, bo pozwoliła zdobyć bezcenne na tym etapie kariery doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Gratulacje za wygraną i mam nadzieję, że w kolejnym pojedynku Kamil wypadnie o wiele lepiej. Mariusz Wach - Tye Fields Spodziewałem się nokautu. Fields może i ma bardzo mocny cios, może i ma bardzo dobry rekord, ale ma też szklaną szczękę, co Wach bardzo dobrze wykorzystał. Pierwsze 5 rund Mariusz pozwalał wystrzelać się Fieldsowi, boksował inteligentnie, ale mi nie zaimponował. Jest niesamowicie surowy technicznie, ale za to bardzo, ale to bardzo podobały mi się jego przyspieszenia, podczas których prezentował się świetnie. Walka mimo wszystko na plus, ale czekam oczywiście na lepszych rywali. I tu zaczynają się schody, bo mam wrażenie, że dobry technik naszego "Wikinga" by wypunktował... A dalszego obijania przeciętniaków bym nie chciał. IMO najlepszym rywalem na ten czas dla Wacha byłby Dimitrenko, ale pewnie nic z tego nie wyjdzie. Tomasz Adamek - Nagy Aguilera "Roger mówi, że mam mocniejszy cios, więc tak jest". Musiałem od tego zacząć: te wszystkie zapowiedzi Adamka i Bloodwortha, że Adamek mocniej bije i tak dalej od początku wkładałem między bajki. Jak w ciężkiej była wata, tak jest. I już do końca kariery będzie. Po prostu. Ale za to nagle cudownie wróciła Adamkowa szybkość. Za to wielki, wielki plus. Walka z Nagym była poprawna, ale bez rewelacji. Na plus tak jak pisałem szybkość, na minus niepotrzebne wdawanie się w wymiany. Ciekawe teraz, kto będzie następnym rywalem naszego "Górala"? Bryant Jennings - Siergiej Liachowicz Chyba zaskoczenie dnia, bo porażki Moralesa niestety się spodziewałem... Ale do tego dojdziemy. Jennings wypadł na tle rozbitego Siergiej bardzo dobrze, ale rozbawił mnie niemiłosiernie pan Kostyra. Jaka nadzieja, panie Andrzeju? Zgadzam się z Hugo, że Bryant to nowy Estrada, ale nikt więcej... Dobry technik, ale ciosu nie ma wcale. Mistrzem nie zostanie, swojej wagi nie zwojuje. Tyle. Zab Judah - Vernon Paris Paris wyglądał w tej walce jak bum, który przyjechał tylko po pieniądze (coś jak Marbra). Dobrze dysponowany Zab gładko go pokonał. Nawet nie ma więcej co pisać. Erik Morales - Danny Garcia Po tym, co widziałem na ważeniu spodziewałem się takiego rozstrzygnięcia. Morales wyglądał po prostu fatalnie. Punktacja sędziowska nieco przesadzona, ale werdykt sprawiedliwy. Daleki jestem od myślenia, że to koniec "El Terrible". Jeżeli tylko ta porażka nie zmieni go mentalnie, to IMO wróci silniejszy. Może na czwartą walkę z Barrerą, który szuka ostatniego wielkiego starcia? Wiele bym za to dał... A Garcii gratuluję i jestem ciekaw, z kim zmierzy się w następnej kolejności. James Kirkland - Carlos Molina Mocny, a nawet bardzo mocny kandydat do miana "wała roku". Brak mi słów, żeby to racjonalnie skomentować, a nie chcę być wulgarny... Molina prowadził na punkty bardzo zdecydowanie, a ta dyskwalifikacja... Nie, nie mam słów. W każdym razie mogę skomentować coś innego: jak to jest, że raz Kirkland daje walkę roku w której na dodatek pewnie wygrywa, a drugi raz nie potrafi się odnaleźć i jest gładko punktowany? Nie potrafię tego pojąć. Pięściarz jest prawdziwym mistrzem, gdy wstaje z desek i mówi: "Mogę walczyć dalej!" |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości