Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 2 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Joe Louis -Człowiek maszyna (Biografia)
25-01-2012, 10:19 PM
Post: #1
Joe Louis -Człowiek maszyna (Biografia)
Joe Louis (właśc. Joseph Louis Barrow) ur. 13 maja 1914 roku w La Fayette, stanie Alabama, zm. 12 kwietnia 1981 r. w Las Vegas. Nieprzerwalny Mistrz Świata wagi ciężkiej w latach 1937-1948. Dzieży rekord 25 udanych obron tytułu. Przez wielu uznawany za najlepszego boksera wszech czasów. Symbol popkultury i przemian społecznych owego czasu w USA. Prawdziwa legenda boksu.
Przydomek ringowy: „Brown Bomber”.
Warunki fizyczne: wzrost 188 cm, zasięg ramion 193 cm, waga od 82 do 99 kg.
Bilans: 68 walk, wygranych 65(51 KO), przegranych 3(2 KO), remisów 0.
Trenerzy: Jack Blackburn, Mannie Seamon.
Początki
Joe Louis wychowywał się w wielodzietnej rodzinie w czasach nietolerancji rasowej. Gdy miał 10 lat jego rodzina przeniosła się do Detroit. Aby wspomóc rodzinę finansowo znaleziono chłopcu pracę dostarczyciela lodu. A więc już w młodych latach swego życia, zaczął swoje pierwsze nieświadome treningi, nosząc ciężki bryły lodu po schodach budynków. Boksem zainteresował go jego kolega ze szkoły, który udanie trenował boks amatorski. Louis potajemnie przed matką, wydawał swoje kieszonkowe( które były przeznaczone na lekcje gry na skrzypcach) na lekcje boksu. Swoje pierwsze amatorskie boje staczał pod nazwą „Joe Louis” i tak już zostało do końca. W ciągu kilku lat stoczył kilkadziesiąt pojedynków amatorskich, wygrywając m.in. turniej Athletic Union's National w wadze półciężkiej. W 1934 r. przeszedł za zawodowstwo.
Przejście na zawodowstwo
Pod opieką menagera Johna Roxborougha i trenera Jacka Blackburna Louis rozpoczął rozpoczął swoją wspaniałą karierę. W debiutanckim 1934 roku Louis pokonał aż 12-stu rywali(w tym 10 przed czasem). Louis posiadał wszelkie cechy żeby zostać mistrzem. Optymalne warunki fizyczne i bezlitosny lewy prosty potrafiący nokautować przeciwników w powiązaniu z wspaniałym naturalnym talentem przyczyniły się do błyskawicznego rozwoju kariery Louisa. W drugim roku jego zawodowej kariery z przerażającą łatwością zniszczył byłych mistrzów Primo Carnerę w czerwcu 1935 roku i Maxa Baera we wrześniu tego samego roku.
Przegrana i zdobycie mistrzostwa
Kiedy wydawało się iż nic nie jest w stanie go powstrzymać, w 1936 r. został znokautowany w 12 rundzie pojedynku z dumą Niemiec, Maxem Schmelingiem . Jak na prawdziwego mistrza przystało wkrótce powrócił, pokonując w trzech rundach byłego mistrza Jacka Sharkeya i w czerwcu 1937 r. otrzymał szansę walki o tytuł mistrza świata ze słynnym Jamesem J. Braddockiem. W trakcie tej walki waleczny Braddock powalił na deski "Brown Bombera" w pierwszej rundzie, jednak musiał ulec pod naporem "bomb" wyprowadzanych przez Louisa w ósmej. Już w dwa miesiące później odparł atak na zdobyty tytuł, wygrywając z groźnym Walijczykiem Tommy Farr'em. Zapoczątkowało to rekordową do dziś serię 25 obron mistrzowskiego pasa w latach 1937-1948.
Czas panowania
W czwartej obronie tytułu przyszło mu walczyć z jedynym swoim pogromcą czyli Maxem Schemelingiem. Walce nadano ogromny rozgłos i miała udowodnić zdaniem nazistowskiej propagandy "wyższość białej rasy"(wbrew intencjom Schemelinga). Zresztą obaj pięściarze czuli ogromna presję, ba sam prezydent USA powiedział Louisowy, że musi wygrać. I tak się stało! Joe Louis nie popełnił tych samych błędów co w pierwszej walce miszcząc rywala w ciągu 124 sekund walki. Hitler był zdruzgotany obrotem sytuacji do tego stopnia, że kazał przerwać transmisję radiową żeby ukryć prawdziwy wynik starcia. Schemeling był tak zmasakrowany, ze musiał wylądować w szpitalu, ale miłym gestem wykazał się Joe, odwiedzając swego rywala w szpitalu, i jak pokazał czas swego późniejszego kolegę.
W następnych dwóch obronach znokautował swoich rywali już w pierwszej rundzie. Natomiast w pojedynku z Tony’m Galento był liczony w 3 rundzie, widocznie to go zmotywowało bo znokautował rywala w rundzie czwartej. W 1939 r. stoczył jeszcze jedną obronę z Bobem Pastorem. W 1940 r. Joe Louis tytułu mistrzowskiego bronił 4 razy, ale tylko Arturo Godoy sprawił mu problemy bo walka zakończyła się niejedno głośną decyzją. Jednak w rewanżu tego samego roku Louis wygrał już przed czasem.
Louis vs Billy Conn
W 1941 r. Stoczył siedem walk, wygrywając m.in. z Buddy Baerem, ale przede wszystkim z Billy Connem w niesamowitej walce, uznawanej za jedną z najlepszych w historii wagi ciężkiej. Starcie odbyło się 18 czerwca 1941 r. na Polo Grounds w Nowym Jorku przy ponad 54-tysięcznej widowni. Przez większość walki to Conn miał przewagę punktując Louisa. Był szybki i po ciosie odskakiwał od rywala. Wydawało się, że hegemonia Joe Louisa w wadze ciężkiej skończy się właśnie tego wieczoru, ale talent wziął górę,.”Brawn Bomber” w 13 rundzie wykorzystał moment nieuwagi Conna i posłał mu dwie „bomby”, które zakończyły tą walkę. Louis mógł nadal cieszyć się swoim tytułem.

Przerwa w karierze
Po tym jak na Amerykę napadła Japonia, a Stany Zjednoczone zaczęły się bardziej angażować w wojnę kariera Joe Louisa, zwolniła tempa. W 1942 r. Louis stoczył tylko dwie obrony ponownie z Buddy’m Baerem oraz z Abe Simonem. Dochody z tych walk przeznaczał na fundusze ofiar wojennych. Pod banderą Armii Stanów zjednoczonych staczał pokazówki podnosząc morale żołnierzy. Powtarzał: ”Wygramy bo jesteśmy po stronie Boga”. Zachęcał też do wstępowania do armi. Przeciwnicy mówili że stał się marionetką białych, ale prawdą też jest to, że jako pierwszy czarnoskóry człowiek stał się autorytetem także dla białych i ikoną tamtych czasów dla wszystkich ludzi bez podziału na kolor skóry, co do tej pory było niedopomyślenia.
Louis vs Wolcott
Już po wojnie w 1946 r. stoczył planowany od wielu lat rewanż z Billy Connem, ale tym razem Conn dał się łatwo pokonać przed czasem w 8 rundzie. Tego samego roku Joe Louis wygrał także z Tamim Mauriello w pierwszej rundzie pojedynku. W 1947 r. z braku silnych rywali spotkał się ze starym mistrzem Jersey Joe Walcottem. Ta walka pokazała, że „Brawn Bomber” nie jest już tym samym pięściarzem co parę lat wcześniej. Walcott w ciągu pierwszych 4 rund 2-krotnie posłał na deski Louisa. Ostatecznie to Joe wygrał po niejednogłośnej decyzji sędziów. Louis chciał jednak zakończyć swoja karierę zdecydowaną wygraną, dlatego w czerwcu 1948 r. doszło do rewanżu między tymi dwoma bokserami. I tym razem dał się dwukrotnie powalic na deski w 3 i 4 rundzie, ale zdołał odeprzeć ataki Wolcotta i znokautował go w 11 rundzie. 1 marca 1949 r. ogłosił zakończenie kariery.
Powrót na ring
Po dwóch latach ze względu na kłopoty podatkowe był zmuszony do powrotu. Jeszcze dwukrotnie walczył o mistrzostwo. We wrześniu 1950 roku przegrał z Ezzardem Charlesem, a następnie po kilku wygranych walkach przegrał z Rocky'm Marciano w październiku 1951 r. Po tej porażce ostatecznie rozstał się on z ringiem.

Miał on później sporo kłopotów z zaległościami podatkowymi z których nie zdawał sobie sprawy do czasu kiedy prezydent Kennedy umorzył je w uznaniu jego zasług dla Ameryki i pojednania miedzy ludźmi.
Poza ringiem
Niewielu bokserów wagi ciężkiej będzie w stanie kiedykolwiek przewyższyć osiągnięcia legendarnego Joe Louisa. "The Brown Bomber" jest wymieniany jednym tchem wraz z Muhammadem Alim jako jeden z "największych" ludzi, którzy stąpali po deskach ringu. W początkach XX wieku, okresie nietolerancji rasowej wielu czarnych bokserów nie miało prawa do walk o mistrzostwo świata, szczególnie dotyczyło to "flagowej" kategorii - wagi ciężkiej. Tę smutną sytuację zmieniło pojawienie się wspaniałego Joe Louisa. To on spowodował, iż czarni Amerykanie poczuli dumę ze swej rasy, jednocześnie wymazując z pamięci wspomnienia przemocy o podłożu rasowym i jednocząc wszystkich amerykanów swoim wyważonym i godnym zachowaniem. Jak mówią słynne słowa o nim " Joe Louis jest chwałą dla swojej rasy. Ludzkiej rasy". Znalazł się na liście 100 największych afroamerykanów. Został odznaczony także Złotym Medalem Kongresu, najwyższym cywilnym odznaczeniem w USA. W Detroit ma nazwaną swoim imieniem halę sportową w której są rozgrywane mecze NHL, a także monumentalny pomnik. W 1993 roku został pierwszym bokserem, którego podobizna widniała na znaczku wydanym przez US Postal Service. Na liście "Ring Magazine's 100 Greatest Punchers" widnieje na pierwszym miejscu. Muhammad Ali, który nazywał go "Uncle Tom"(powszechna nazwa ludzi czarnoskórych, którzy są podporządkowani białym), ostatecznie osobiście go przeprosił za te i inne niemiłe słowa, które nie raz kierował w kierunku Joe Louis. Jego pogrzeb odbył się z pełnym wojskowym wyróżnieniem, a opłacił go w części jego stary rywal, a późniejszy przyjaciel Max Schmeling.

[Obrazek: Joe-Louis.jpg]


[Obrazek: joe-louis-photo-01.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
27-01-2012, 09:43 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-11-2013 07:22 PM przez redd.)
Post: #2
RE: Joe Louis -Człowiek maszyna (Biografia)
Louis był znakomitym zawodnikiem jak na tamte czasy. Kiedy jego rywale walczyli dosyć prymitywnie, on był wyrachowanym puncherem. Miał niezbyt twardą szczękę, dało się go usadzić na początku pojedynku, ale Joe brał się w garść i niszczył przeciwników. Posiadał moc w pięściach, wielokrotnie nokautował rywali w spektakularny sposób. Potrafił złamać największych ringowych twardzieli. Wyprzedzał swoją epokę, od czasu do czasu lubię wrócić do jego walk z Galanto, Connem, Braddockiem, czy Baerem.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
10-07-2013, 06:32 PM
Post: #3
RE: Joe Louis -Człowiek maszyna (Biografia)
Jeden z najlepszych w historii jak nie najlepszy, świetny skill wyprzedził epokę.Szkoda że dziś nie ma już takich bokserów.Peter Falk w filmie "Champion" wspomina walkę Luisa z Braddockiem, od tego filmu jeszcze bardziej zainteresowałem się boksem i Lusiem.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
30-11-2013, 07:37 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-11-2013 07:39 PM przez redd.)
Post: #4
RE: Joe Louis -Człowiek maszyna (Biografia)
1941-06-18 Joe Louis vs Billy Conn I
O mały włos mistrz HW nie poległby z wacianym LHW Connem. Pierwsza połowa walki wyrównana. Gdy Louis skupiał się na obijaniu dołów i nie nastawiał się uderzenia na głowę, to uzyskiwał przewagę. Gdy celował na górę to pruł powietrze i był kontrowany. Szybszy i bardziej ruchliwy Conn uzyskał sporą przewagę w drugiej części pojedynku. Był szybszy, dokładniejszy i nieuchwytny dla Louisa. Po 10 rundzie Louis wyglądał już na wypompowanego, a w dwóch następnych rundach był mocno zraniony przez zawodnika z półciężkiej, którego współczynnik zwycięstw przed czasem wynosił mierne 20%. Przed 13 rundą Conn ma sporą przewagę punktową oraz optyczną. Sekundanci to widzą i mówią mu: "Mamy walkę w kieszeni, zero ryzyka, walcz na dystans i tytuł jest twój". I co zrobił Conn? Wyszedł do podmęczonego Louisa z nastawieniem zamordowania go. Ten waciany LHW zaczął trzaskać przez minutę rywala po gardzie (!!!) wściekłymi sierpami jakby walczył o życie. I co się stało? Conn wypompował się fatalnie, wyglądał tak jakby przebiegł maraton. Louis od razu zobaczył co się święci, podkręcił tempo, przez dwie minuty maltretował przeciwnika sierpami i podbródkowymi, aż w końcu ten upadł i dał się wyliczyć. Przez własną nadpobudliwość Conn wypuścił tytuł z rąk. Louis za to wypadł słabo, ale przynajmniej wykorzystał nadarzającą się okazję. W każdym razie dosyć szczęśliwe zwycięstwo.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
30-11-2013, 09:41 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-11-2013 10:29 PM przez redd.)
Post: #5
RE: Joe Louis -Człowiek maszyna (Biografia)
1935-06-25 Joe Louis vs Primo Carnera
Jak ktoś tak przeciętny jak Carnera mógł być kiedykolwiek mistrzem świata? W każdym razie chłop 2m, 217cm zasięgu, 115kg, prawie 90 pojedynków na koncie. A na przeciwko mało doświadczony (19 walk) Joe Louis. Carnera rozpoczął agresywnie, lewy prosty + pressing. Louisowi to pasowało, kilka razy zdrowo skontrował olbrzyma prawym overhandem, zranił i ostudził jego zamiary. Widać było, że Włoch czuje respekt przed ciosem Amerykanina. Carnera ogarnął się i postanowił walczyć na dystans w drugiej rundzie i nawet nieźle mu to wychodziło. W trzeciej Louis ciut mocniej przycisnął i zepchnął rywala do defensywy. A tam Carnera był bezradny jak dziecko. Zero gardy, zero klinczu - chaos. Od tamtej pory Louis pierwszorzędnie rozszyfrował Włocha i zamiast czekać na kontrę sam przeszedł do ataku. W piątej Carnera zaczął zbierać naprawdę sporo, samemu nic nie oddając. W szóstej dostał takiego overhanda, że mało nie wyleciał z butów. Nokdaun, a po chwili jeszcze jeden po tej samej akcji. Chwilę później Carnera znowu na deskach i sędzia przerwał masakrę. Dobry występ Louisa, przeczytał bardziej doświadczonego rywala i zbił go jak dziecko.

1935-09-24 Joe Louis vs Max Baer
Kolejny ex-mistrz świata był rywalem Louisa (XXI zawodowa walka). Baer w ostatnim pojedynku stracił swój pas z ex-journeymanem Braddockiem. Ogólnie Max był sympatycznym mistrzem: lubił wypić, zapalić, zabawić się z płcią piękną. Boksem przejmował się wtedy już raczej średnio (każdy kto widział jego walkę z Braddockiem wie, o czym piszę). Poza tym był puncherem i bił naprawdę mocno (zdarzyło mu się dwukrotnie pobić swoich rywali na śmierć). Ale najogólniej był past prime. Cała walka z Louisem była do jednej bramki. Obydwaj prezentowali identyczny styl, nawet postawę w ringu mieli identyczną. Jednak to Joe był szybszy, lepszy technicznie, bardziej zwinny i młodszy. W pierwszej rundzie Louis metodycznie rozbijał Maxa głównie ciosami na górę. Baer spróbował zrobić w ringu bijatykę, ale w niej również nie przeważał i dał się zranić. W drugiej Louis całą rundę rozbijał rywala jabem i wywierał pressing. Baer nie potrafił się przeciwstawić i właściwie robił za tarczę strzelniczą. W trzeciej rundzie Louis dwukrotnie rzuca Baera na deski (drugi nokdau po trzech lewych sierpowych - miód Smile ). Koniec jest bliski. W czwartym starciu Max obrywa taką prawą kontrę, po tym jak Louis zanurkował pod jego lewym prostym, że pada na deski i stwierdza że ma dość. Na tle wypalonego Baera Louis wyglądał jak milion dolarów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości