Błędne decyzje? Leonard Townsend
|
12-12-2014, 10:38 PM
Post: #1
|
|||
|
|||
Błędne decyzje? Leonard Townsend
Leonard Townsend
Z racji tego, że od wielkich gwiazd wolę szarych, anonimowych bokserów, również takich, którzy nie spełnili pokładanych w nich nadziei, przegrali ważne walki bądź zrujnowali sobie karierę przez głupotę, postanowiłem doszukiwać się, co poszło nie tak. Dzisiejszym(?) "bohaterem", co jest dość kontrowersyjnym słowem określającym tego zawodnika jest - Leonard Townsend. Townsend urodził się 17 lutego 1968 r. w amerykańskim mieście Chicago. Amerykanin zadebiutował po zakończeniu dość "biednej" kariery amatorskiej na ringu zawodowym w 1992 r. W tym samym roku, po trzech wygranych walkach według pismaków z Chicago był nazywany prospektem kategorii półśredniej. Townsend w ekspresowym tempie wygrywał kolejne pojedynki, jednak brak było jego weryfikacji na wysokim poziomie. Townsend nie wyróżniał się niczym specjalnym, był to bokser o co najwyżej poprawnej technice, uderzeniu oraz szybkości, a jak wiadomo mimo iż druga połowa lat 90., to nie był "złoty okres" dla amerykańskich bokserów, to takich prospektów były dziesiątki, jednak on wierzył w swoje możliwości, mierząc wysoko. 9 maja 1997 r. w eliminatorze WBO, Townsend pokonał Jaimiego Lermę, zwyciężając jednogłośnie na punkty po dwunastu rundach. 14 lutego 1998 r., w swoim trzydziestym pojedynku przystąpił do walki z Rosjaninem Akhmedem Kotievem. Walka zakończyła się porażką Amerykanina jednogłośnie na punkty (109-116, 106-119, 110-117), chociaż według jednej z gazet "Suntimes" pojedynek był bardziej wyrównany niż wskazuje punktacja (Walki niestety nie mogłem znaleźć). "Zawsze jestem w świetnej formie, zawsze jestem na siłowni i jestem cały czas w treningu. Chciałbym walczyć więcej, ale to na pewno nie jest tak, że każdy wokół może dostać jakąś cząstkę mnie. - Powiedział notowany na 10. pozycji według jednej z czterech prestiżowych organizacji bokserskich (WBO) Townsend przed walką z Geraldem Sheltonem. Po kolejnych trzech wygranych Amerykanina przestano traktować, jako perspektywicznego zawodnika, a jako dalekie zaplecze kategorii półśredniej. "Mam lokalnego promotora, który nie chce mnie pchnąć dalej. Chcę każdego kolesia z czołówki, ale on nie rzuci mi żadnego takiego rywala. - Powiedział Townsend. Mam 31. lat, chcę zostać mistrzem świata zanim zakończe karierę. Za długo walczyłem w pojedynkach, za które dostawałem 2.000$ bądź 3.000$. To było bardzo przygnębiające dla mnie, walcząc przez 7. lat za takie małe pieniądze. - dodał "On nie może dostać z marszu zawodnika, kiedy sam nie jest gotowy do walki z zawodnikami, którzy mogą mu oddać. Po jego ostatniej walce (Leonarda) przyniosłem nagranie z jego walki, a on je wyłączył". - Powiedział promotor, Ernie Terrell. Po porażce z Angelem Hernandezem, Townsend został "journeymanem", przegrywając kolejnych kilkanaście walk. Rok po zakończeniu kariery Townsend zabił jedną z osób a drugą usiłował zabić, co w 2005 r. zakończyło się dla niego karą 85 lat pozbawienia wolności. Osobiście czytałem, jak doszło do zabójstwa, przeglądając jedną z apelacji oskarżonego. Jak ktoś chce poczytać, to oczywiście wyśle linka Niespełnione nadzieje: - Do momentu porażki z Kotievem oraz krótki czas po niej Townsenda uważano jeszcze za boksera perspektywicznego, aspirującego do walk z najlepszymi. - Townsend niejednokrotnie w wywiadach podkreślał, że jego sparingi z Kostya Tszyu i ciężkie treningi przyniosą mu w przyszłości tytuł mistrzowski. Błędne decyzje: - Townsend do czasu porażki z Kotievem na 29. walk tylko 3. stoczył z zawodnikami, którzy mieli pozytywny bilans walk. Zbyt dużo walk na przetarcie - Walka o mistrzostwo świata na terenie rywala. Ten fakt świadczy o tym, że jego promotor nigdy nie wiązał z nim poważniejszych planów. Gdyby Kotiev broniłby pasa w USA, wynik walki mógłby być inny a Townsend mógłby zostać mistrzem przez co Terrell zarobiłby więcej. Moim zdaniem wątpił w jego wygraną - Przyjęcie walki z Hernandezem. Blisko 32. letni, notowany wtedy w czołówce dwóch prestiżowych organizacji przyjął walkę z 24. letnim rodakiem. Na ten test chyba było już za późno, bo porażka oznaczałaby koniec jego wielkich planów i tak też się stało. Będąc w tym wieku lepszą decyzją byłoby "doczłapanie się" do mistrzostwa świata, pokonując słabszych rywali a nie przyjmowanie walki z młodym prospektem. - Podpisanie kontraktu z promotorem. Townsend mówił w jednym z wywiadów, że czeka na rozwiązanie kontraktu ze swoim promotorem, mówiąc, że zostało jeszcze 16 miesięcy. Bardzo trudno było znaleźć więcej informacji o tym zawodniku a wywiady starałem się skracać, żeby nie było za dużo tekstu, więc w rezultacie wyszła nam biografia. Moim zdaniem, gdyby promotor chciałby z niego zrobić mistrza świata, ściągnałby Kotieva do USA. Oczywiście, Townsend był co najwyżej solidnym bokserem, ale ile było przypadków, że solidniaki zostawali mistrzami świata. Jaka jest wasza opinia? |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości