Wieści z niższych kategorii wagowych

[Szakal]

Nonito Donaire - Jorge Arce
Rozum miał rację: nie było żadnej wielkiej wojny, był za to popis wielkich umiejętności Filipińczyka. Donaire po prostu zrobił swoje, nie dał Arce żadnych szans i efektownie znokautował rywala (ten lewy sierpowy - coś pięknego). Tak naprawdę nawet nie ma o czym więcej pisać w kontekście tej walki: "Travieso" został zdominowany (fakt, że padał na deski trzy razy mówi sam za siebie) i skutecznie zneutralizowany. Wielkie brawa dla "Filipińskiego Błysku", jak dla mnie jest głównym faworytem do tytułu "Boksera Roku 2012".
A kto następny dla Nonito? Głównych kandydatów moim zdaniem jest dwóch: Mares no i oczywiście (wiem, że to może się wydawać nudne, bo piszę o tym chyba cały czas) Rigondeaux. Mam nadzieję, że do którejś (a szczególnie Donaire - Rigondeaux) z tych walk wkrótce dojdzie.

Trzeba też wspomnieć, że tuż po walce Arce ogłosił zakończenie sportowej kariery. Chociaż tak jak pisałem wczoraj najpiękniejszym scenariuszem byłaby emerytura po zwycięstwie nad Filipińczykiem, to jednak "Travieso" i tak odchodzi w chwale. Osiągnięcia Jorge ma wspaniałe (mistrzostwa w czterech kategoriach nie zdobywa przecież byle kto) i chyba zasłużył na miano meksykańskiej legendy. Ja osobiście zapamiętam Arce jako wielkiego wojownika i bohatera świetnych wojen z Husseinem czy Vazquezem Jr'em. Wiem, że to brzmi doniośle i patetycznie, ale ten meksykański wojownik moim zdaniem zasługuje na wielkie słowa.