Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale

[redd]

Ogólnie przypadek Zimnocha po raz kolejny (po Szpilce) ukazuje marność polskiego boksu zawodowego. Pompuje się w boksera kupę kasy, wypłaca co miesiąc stypendium, finansuje treningi za granicą, codziennie przeprowadza po dwa wywiady z zawodnikiem gdzie ten plecie nieprawdopodobne farmazony, umieszcza się go w walce wieczoru pokazywanej w ogólnodostępnej tv i co? Przyjeżdża z Ameryki facet z pogranicza 2-3 ligi, który na co dzień normalnie pracuje, będący przeszczęśliwy, że po raz drugi w karierze mógł przeprowadzić profesjonalne przygotowania i ten sam koleś spuszcza naszej gwieździe wpierdol w trzy rundy jak bumowi. A Sulęcki dalej pozostaje no - nejm dla januszy i nie dostaje żadnej, dobrej walki.

Z drugiej strony jest to obraz pewnej niekonsekwencji. Średniaków kreuje się na gwiazdy, ci wierzą że faktycznie są w stanie namieszać i za razem pcha się ich na weryfikacje. Aczkolwiek lepsze to, niż wstyd w postaci potyczek Kołodziej vs Lebiediew.