Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale
20-07-2017, 09:26 AM
Post: #493
RE: Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale
Jak dla mnie to prędzej Szpilka się wyrwał promotorowi z Jenningsem niż było to ukartowane. Wątpię, żeby Artur był człowiekiem z którym można by ustawiać takie sztuczne deale. Kiedyś oglądałem punchera, w którym w studio był Wasilewski, a z Arturem łączyli się telefonicznie w jakiejś sprawie, a on tam nagle zaczął prywatą jechać, że Wasyl go unika, "panie promotorku, może by pan zadzwonił" i w ogóle.

Poza tym człowiek, który obijał journeymanów powinien zostać skonfrotowany z innym przedstawicielem zaplecza HW czy Jenningsem w celu sprawdzenia, który nadaje się na title-shota a który nie.

Co do Wildera - ja bym tu przede wszystkim winił mistrza WBC, który dobiera takich rywali. Na takiej samej zasadzie można by mówić, że Wawrzyk czy Arreola zostali rzuceni na pożarcie. Ale jak mistrz świata odzywa się do Ciebie - boksera z nienajwyższej półki - z titleshotem to raczej mu nie odmówisz.

Głażewski - półciężka to mocna kategoria. Nieważne na kogo by ruszył, miałby przechlapane. Po wybiciu się na polskim rynku (Miszkin, Grafka) trzeba było ruszyć na zewnątrz. I znowu, pojawiła się mistrzowska szansa od Brehmera, który przecież był dużo lżejszym rywalem niż Kowaliow czy Stevenson. Wiem, że lepiej by było się zweryfikować z jakimś zapleczem jak jakiś Tavoris Cloud czy inny Bellew, ale Breahmer ani wtedy, ani teraz to nie był jakiś przekozak. To po prostu Głażewski okazał się tak słaby. Ale nie było podstaw by sądzić że jest beznadziejny, skoro do title-shota podchodził po wygranych nad Miszkinem i Grafką. Przegrał z nimi dopiero po walce o mistrzowski pas (gdyby z nimi przegrał wcześniej to faktycznuie, rzucanie go do walki o pas byłoby bez sensu, ale on przystępując do pojedynku o pół-pasek miał na koncie tylko dwie porażki w tym jedną kontrowersyjną z RJJ). Na tle rywali Breahmera wcale nie był beznadziejnym przypadkiem.

Kołodziej - zawodnik hodowany i trzymany pod kloszem bardziej niż Głażewski (gorsze resume) rzucony na pożarcie kozakowi swojej wagi (Lebedev groźniejszy niż Breahmer). Tu się zgodzę, że można to było inaczej rozegrać, choć z tego co kojarzę, Kołodziej miał tam problemy z kontraktami, tłumaczeniem dwóch kartek A4 i ogólnie nie wiadomo do końca jak było*

Janik - zgodzę się, jego skrzywdzono.

Rekowski - wszystko było okej aż do walki z Takamem, tutaj pełna zgoda że pojedynek z Kameruńczykiem to ewidentny skok na kasę z olbrzymim ryzykiem.


* - wiele zależy od tego kto ma jakie wyobrażenie o relacjach na linii zawodnik-promotor. Ja uważam, że Szpilka w dużej mierze sam wykrzyczał sobie Jenningsa, poza tym taki pojedynek w końcu musiał się odbyć. Title-shot od Wildera był efektem polityki mistrza, podobnie jak Głażewski-Breahmer.


Jednak jest różnica, między dobrym zawodnikiem, który przechodzi kolejne poprzeczki i ma niezłe resume (Głażewski, Szpilka) od cieniaków hodowanych na innych cieniakach, którzy zostają rzuceni na pożarcie koksom (Kołodziej).
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale - Gogolius - 20-07-2017 09:26 AM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości