Nikołaj Wałujew - David Haye (2009-11-07)

[redd]

Miałem 114-114, chociaż wtedy średnio znałem się na punktowaniu walk. Swojej karty nie wkleję, bo gdzieś się kartka zapodziała, a odmówię sobie tej wątpliwej przyjemności oglądania tej "walki".

W każdym razie Haye bardzo rozczarował. Miał na przeciwko siebie Wałujewa, który zmagał się z kontuzjami i wcześniej powinien przegrać kilka walk więcej. Nie wspominając o już o tym, że do szkoły zabrał go stary Holyfield, w pojedynku gdzie obydwaj wyprowadzali po 20 uderzeń na rundę. Haye walczył ultra asekuracyjnie, dopiero w ostatniej odsłonie pewniej ruszył do ataku.

Z tego pojedynku jedyne co dobre było to to, że była to ostatnia walka Wałujewa.