Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
2016 czyli pod ścianą
26-12-2016, 01:55 PM
Post: #1
2016 czyli pod ścianą
Rok temu pisałem o światełku w tunelu i rozbudzonych nadziejach na lepszą przyszłość polskiego boksu. Niestety, światełko okazało się błędnym ognikiem, a nadzieje były płonne. Rok 2016 przyniósł szereg spektakularnych i bolesnych porażek kilku liczących się polskich bokserów, podczas gdy wielu innych może go uznać za czas zmarnowany. Początkowo chciałem nazwać 2016 rokiem klęski, ale zmieniłem zdanie. Klęska kojarzy się bowiem z niepowodzeniami nieodwracalnymi, a tak źle jeszcze nie jest. Jednak czasu i miejsca na kolejne błędy i wypaczenia już nie ma. Kilku naszych najlepszych pięściarzy znalazło się pod symboliczną ścianą. Od definitywnej klęski dzieli ich cieniutka granica jednej porażki (lub kolejnego roku znikomej aktywności). Ich ewentualne niepowodzenia w 2017 oznaczać będą definitywne obsunięcie się Polski do grona krajów będących dostarczycielami mięsa armatniego na ringi Europy i Świata.

W 2016 straciliśmy jedyny światowy pas mistrzowski będący w posiadaniu Krzysztofa Głowackiego. Nie mamy też żadnego mistrza Europy. Artur Szpilka, Andrzej Fonfara, Tomasz Adamek i Krzysztof Zimnoch ponieśli bolesne przegrane przed czasem. Nieliczne sukcesy (Maciej Sulęcki, Michał Cieślak) absolutnie tych niepowodzeń nie rekompensują. Co gorsza, w ślepym zaułku znalazła się też wizja rozwoju polskiego pięściarstwa w oparciu o imprezy organizowane przez telewizję Polsat. Po umiarkowanie udanej Polsat Boxing Night 5, kolejna planowana gala nie doszła do skutku. Przy okazji doszło za to do głębokiego skłócenia ze sobą środowiska osób mających największy wpływ na polski boks zawodowy.

Przyczyny niepowodzeń od lat pozostają te same. Boks amatorski (a właściwie należałoby powiedzieć olimpijski) mamy słabiutki. Co prawda dwóch reprezentantów Polski wystąpiło na olimpiadzie w Rio de Janeiro, ale odpadło już w swoich pierwszych walkach. Do polskiego zawodowego boksu trafiają najczęściej pięściarze o niezłej technice, ale słabi fizycznie, a przez to nie rokujący nadziei na zawodowych ringach. Inwestowanie w ich rozwój to czysta strata czasu i pieniędzy, co pokazały liczne przykłady. Nawet jednak, gdy trafi się nam jakiś talent, to zazwyczaj jest marnowany przez złe prowadzenie przez promotorów, a sporadyczne sukcesy sportowe nie przekładają się na finansowe. Poza niezbyt zresztą budującym przykładem Artura Szpilki gubiącego po pijanemu złoty łańcuch na karaibskiej plaży nie ma dostatecznych argumentów mogących przyciągnąć polską młodzież do uprawiania boksu. Typowy 30-letni polski bokser zawodowy to ciągle jeszcze „prospekt” na dorobku, a 35-latek u schyłku kariery to zazwyczaj sfrustrowany życiowy bankrut, a czasami niedoszły samobójca lub przestępca lądujący w kryminale. I tu kółko się zamyka.

Można je przerwać, jeżeli trenerzy i promotorzy zamiast brylować w telewizji będą zapuszczać się na prowincjonalne zawody bokserskiego pierwszego kroku, by wychwycić w porę odważnych i silnych fizycznie 15-18 letnich chłopaków, bo tylko tacy nadają się na zawodowych bokserów. Być może nadeszła też pora na pozyskiwanie i asymilowanie w Polsce utalentowanych pięściarzy zza wschodniej granicy. Nie musimy według niemieckich wzorów przerabiać ich na siłę w trybie przyśpieszonym na Polaków np. Usyka na Wąsika, a Kudriaszowa na Kędzierskiego. Sądzę jednak, że podobnie jak w MMA paru zakapiorów np. z kaukaskimi korzeniami bardzo by się naszemu pięściarstwu przydało.

Poniżej ocena poszczególnych bokserów:

Waga piórkowa
Tradycyjnie zaczynam od Kamila Łaszczyka i równie tradycyjnie dopisuje mu do kariery kolejny zmarnowany rok, który zamknął dwoma zwycięstwami nad słabeuszami. Łaszczyk jest wysoko w rankingu WBO i coś tam przebąkiwano o jego występie w Japonii w eliminatorze do title shota tej federacji. Ostatecznie Hiroshige Osawa dostał tego title shota bez walki, a potem baty od Oscara Valdeza. Jeżeli w przyszłości title shota dostanie Łaszczyk, to czeka go podobny los ze względu na brak jakiegokolwiek przetarcia choćby z bokserami szerokiej czołówki swojej kategorii.

Waga super lekka
Michał Syrowatka nie pozbierał się psychicznie po ubiegłorocznej niespodziewanej porażce przez nokaut z Rafałem Jackiewiczem. W rewanżu boksował bardzo asekuracyjnie, zadowalając się wymęczonym punktowym zwycięstwem. Potem pokonał 2 słabeuszy, ale do planowanego zmierzenia się z Rustamem Nugajewem zabrakło mu odwagi. Z tak bojaźliwym podejściem w wieku 28 lat, to lepiej chyba dać sobie spokój z boksowaniem.

Waga półśrednia
Łukasz Maciec
boksuje w USA z częstotliwością jednej walki na rok. W 2016 wygrał na punkty z jakimś przeciętniakiem. Jest na najlepszej drodze do całkowitego zmarnowania kariery.

Waga super półśrednia
Uważany dotąd za wielki talent (i nie kryjący swych wielkich ambicji) 23-letni obecnie Patryk Szymański zaczął rok dobrze, od pewnego zwycięstwa w USA nad niedawnym challengerem światowego tytułu IBF Wilkym Campfortem. Zakończył fatalną walką w Gdańsku, w której tylko dzięki stronniczym sędziom wygrał z Jose Antonio Villalobosem. Słabsza walka może zdarzyć się każdemu, ale Szymański wyglądał na kompletnie nie przygotowanego, co dobrze nie wróży.
Czy pamiętacie jeszcze Damiana Jonaka? Jeśli nie, to przypomnę jego sylwetkę: 33 lata, bilans 39(21) – 0 i rzesze wiernych kibiców na Śląsku. Ostatnia walkę stoczył w maju 2015. Czy stać nas na marnowanie takich bokserów?

Waga średnia
Maciej Sulęcki zdobył w 2016 cenne skalpy Derricka Findleya i Hugo Centeno Juniora, przy czym obydwu pokonał przed czasem. Nic dziwnego, że w Polsce stał się bokserem Nr 2 P4P, a w rankingu Boxreca wagi średniej awansował na 6 miejsce. Sulęcki szuka title shota i werbalnie zaczepia Billy'ego Joe Saundersa, jak i samego Giennadija Gołowkina. Z tym pierwszym na pewno nie byłby bez szans. Niepokoi natomiast przedłużająca się ponad półrocze przerwa Sulęckiego w startach.
Kamil Szeremeta też jest niepokonany, a jego ofiarami w 2016 stali się Artem Karpiec i schyłkowy Kassim Ouma. Polak podskoczył w rankingach, ale jego bilans 14(2) – 0 ewidentnie świadczy o braku mocnego ciosu.

Waga półciężka
Andrzej Fonfara
to największy polski przegrany 2016 roku. Najpierw nic nic nie wyszło z prawie pewnej walki z Adonisem Stevensonem o pas WBC, a potem Polak niespodziewanie został znokautowany w 1 rundzie przez Joe Smitha Juniora. Trzeba od nowa zaczynać mozolną wspinaczkę w rankingach najsilniej chyba obecnie obsadzonej kategorii wagowej. Na dobry początek ma być Chad Dawson, pięściarz bardzo chimeryczny i teoretycznie schyłkowy, ale niekoniecznie łatwy do pokonania. Dla Fonfary będzie to walka o wszystko, bowiem kolejna porażka oznaczałaby koniec jakichkolwiek marzeń o mistrzowskich pasach.
Fatalny rok zanotował również Dariusz Sęk. Wprawdzie wygrał z Jewhenem Machtiejenką i zremisował z Mustafą Chiadlouim, ale po prawdzie obydwa te pojedynki powinien przegrać. Pod koniec roku Sękowi trafiła się okazja zmierzenia się z Umarem Sałamowem o pas IBO. Pod pozorem kontuzji nie skorzystał z niej i tym samym chyba przypieczętował swoją przyszłość w roli journeymana na niemieckich galach boksu.
Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę przy takiej okazji wspominał o Norbercie Dąbrowskim, którego zawsze uważałem za pięściarza bez perspektyw. A jednak Noras zasłużył na wzmiankę zwycięstwem nad Markiem Matyją, a przede wszystkim wyrównaną walką z Eleiderem Alvarezem w Kanadzie. Pod okiem trenera Krzysztofa Drzazgowskiego boksuje o wiele lepiej, niż przedtem. Na tyle dobrze, że... ma szanse zastąpić Łukasza Rusiewicza w roli cenionego journeymana.

Waga cruiser
Nasz najlepszy obecnie bokser Krzysztof Głowacki nie obronił w 2016 pasa WBO, ale i tak zasłużył na słowa pochwały. Główka najpierw w dobrym stylu wygrał na punkty ze Steve'em Cunninghamem w USA, a potem po dobrej walce uległ w Gdańsku genialnemu Ołeksandrowi Usykowi. Szkoda tylko, że za te piękne występy dostał znacznie mniej pieniędzy, niż mógł oczekiwać i niż mu się obiektywnie należało. Wobec olbrzymiego tłoku w czołówce LHW trudno coś prorokować na temat przyszłości Głowackiego, ale na pewno nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.
Po kompletnie straconym roku 2015, w 2016 Krzysztof Włodarczyk odniósł 3 zwycięstwa. W ładnym stylu i szybko rozprawił się z Walerym Brudowem i Kaiem Kurzawą, natomiast z Leonem Harthem wypadł słabo, na co zapewne miały wpływ tradycyjne już komplikacje Diablo w życiu osobistym. Na 2017 Andrzejowi Wasilewskiemu udało się przeforsować w federacji IBF szybką ścieżkę powrotu Włodarczyka na tron mistrzowski. Najpierw eliminator z Noelem Gevorem, a potem walka o pas z Muratem Gassijewem. Wygląda ładnie, ale finansowo 35-letni już Diablo zapewne lepiej wyszedłby na krajowych potyczkach z Tomaszem Adamkiem lub Mateuszem Masternakiem.
Mateusz Masternak wygrał w Krakowie na punkty z Erikiem Fieldsem i więcej w 2016 na ringu się nie pojawił. Rok może więc uznać za stracony, tym bardziej że zakończył występy w grupie Sauerlanda i chyba sam nie wie, co dalej. Trudno na jego miejscu mieć pretensje do Niemców, którzy stworzyli mu 3 kolejne szanse (Drozd, Kalenga, Bellew), z których żadnej nie wykorzystał. Czyżby „era Mastera” skończyła się definitywnie?
Michał Cieślak to po Macieju Sulęckim najbardziej wygrany w 2016 polski bokser. Nie tylko potwierdził instynkt ringowego killera, ale wygrał przed czasem 4 walki. Ostatnią, z Nikodemem Jeżewskim w sposób kontrowersyjny, ale nie ze swojej winy, lecz sędziego ringowego. Plany Cieślaka na 2017 sprowadzają się do wyjazdu do USA. Cel jest dość niejasny, ale może Cieślak i jego promotorzy wiedzą, co robią.

Waga ciężka
Przegląd najcięższej kategorii rozpocznę od Tomasza Adamka. Nasz zasłużony weteran jakoś nie może rozstać się z ringiem, pomimo wielu publicznych deklaracji, że jest sportowcem spełnionym i człowiekiem majętnym. W 2016 Góral poniósł w walce wieczoru na Polsat Boxing Night 5 porażkę przez nokaut z rąk Erica Moliny, ale bynajmniej do boksu go to nie zraziło. Chce walczyć dalej, a dla swoich planów znalazł silne wsparcie w osobie Mateusza Borka z Polsatu. Moje zdanie na ten temat brzmi: „Kończ waść, wstydu oszczędź.”
Artur Szpilka przegrał 16 stycznia 2016 przez ciężki nokaut walkę o pas WBC z Deontayem Wilderem o pas WBC, choć do krytycznej 10 rundy prezentował się nieźle. Potem dochodził do siebie, leczył kontuzję, balował na Karaibach, komentował występy innych, ale w ringu w 2016 już się nie pojawił. Trochę szkoda, że zabrakło jakiegoś przetarcia przed planowanym na luty 2017 starciem z Dominikiem Breazealem. Podobnie jak Fonfara, Szpilka ma przed sobą walkę o wszystko, bowiem kolejna porażka (zwłaszcza przed czasem) oznaczałaby pożegnanie z szeroką światową czołówką HW.
Andrzej Wawrzyk w 2016 wygrał dwie walki przed czasem. W dobrym stylu z Marcinem Rekowskim i w dużo gorszym z Albertem Sosnowskim. Nieoczekiwanie ogłoszono, że w lutym 2017 będzie kolejnym rywalem mistrza świata WBC Deontaya Wildera. Wynik można przewidzieć, więc nasz bokser powinien już raczej myśleć o tym, co dalej po tym bolesnym doświadczeniu. Na kończenie kariery zbyt wcześnie, ale chyba pora na przekwalifikowanie się z niewydarzonego prospekta na solidnego journeymana.
Mariusz Wach wystąpił w 2016 na ringu tylko raz i tylko dzięki sędziom wygrał na punkty z Marcelo Luizem Nascomento. Na początku lutego 2017 już 37-letni Wiking będzie walczył w Magdeburgu o pas EBU z Agitem Kabayelem. Obcy ring i młody silny fizycznie rywal nie pozwalają widzieć w Polaku faworyta. Dziwi mnie, że Wach zgodził się na ten występ za bardzo marną gażę, ryzykując swą renomę boksera nie do znokautowania, który uległ jedynie Kliczce i koksiarzowi Powietkinowi.
Najbardziej perspektywicznym polskim bokserem wagi ciężkiej jest dla mnie Izuagbe Ugonoh. W 2016 po występach w „Tańcu z gwiazdami” zdążył jeszcze w Nowej Zelandii znokautować dwóch rywali i podpisać kontrakt z Alem Haymonem. Wprawdzie Ugonoh ma już 30 lat i nie pokonał dotąd nikogo liczącego się, ale został zauważony w świecie bokserskim. Atletyczna sylwetka i bilans 17(14) – 0 rzucają się w oczy. Byłbym bardzo nieprzyjemnie rozczarowany, gdyby Izu w 2017 nie otrzymał propozycji ciekawej i dobrze płatnej walki.

W porównaniu do 2015 roku z zestawienia wypadli Dawid Kostecki, Łukasz Janik, Paweł Kołodziej, Marcin Rekowski i Krzysztof Zimnoch. Nową twarzą jest Norbert Dąbrowski. Kilku innych młodych bokserów (Nikodem Jeżewski, Adam Balski, Paweł Stępień, Jordan Kuliński, Przemysław Runowski) też rzuciło mi się w oczy, ale na razie nie mają oni dokonań zasługujących na odrębną imienna ocenę.

http://www.the-best-boxers.comIdea
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
2016 czyli pod ścianą - Hugo - 26-12-2016 01:55 PM
RE: 2016 czyli pod ścianą - Wit - 26-12-2016, 05:58 PM
RE: 2016 czyli pod ścianą - Wit - 30-12-2016, 09:05 PM
RE: 2016 czyli pod ścianą - Hugo - 31-12-2016, 07:01 AM
RE: 2016 czyli pod ścianą - Martin - 31-12-2016, 05:42 PM
RE: 2016 czyli pod ścianą - KOXBOX - 03-01-2017, 10:57 AM
RE: 2016 czyli pod ścianą - Gogolius - 03-01-2017, 11:29 AM
RE: 2016 czyli pod ścianą - Gogolius - 03-01-2017, 07:18 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości