Andrzej Gołota vs Riddick Bowe II (1996 - 12 -14)
|
27-12-2016, 11:08 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-12-2016 11:10 PM przez Wilczekstepowy.)
Post: #16
|
|||
|
|||
RE: Andrzej Gołota vs Riddick Bowe II (1996 - 12 -14)
Niedawno Pindera podzielił się informacją, że sam Joshua go zapytał o Gołotę dlaczego z Riddickiem Bowe uderzał poniżej pasa. Tak mnie naszło, że postanowiłem przypomnieć sobie ten pojedynek i przy okazji wypunktować.
Gołota vs Bowie II 01. 10 - 09 02. 09 - 08 03. 09 - 10 04. 07 - 10 05. 10 - 08 06. 10 - 09 07. 10 - 09 08. 10 - 09 75 - 72 Gołota Nie wiem, jak ocenić psychikę Gołoty. Czy miał on słabą i pękał w najważniejszych chwilach czy też miał ją ostro rozchybotaną - coś w stylu choroby afektywnej dwubiegunowej na którą najprawdopodobniej cierpi Tyson Fury? Tylko, że Fury'emu włącza się to raz na jakiś czas a Andrzejowi ten przełącznik w mózgu chyba przeskakiwał z minuty na minutę. Raz w jedną raz w drugą stronę. Niejeden by się załamał po tak kiepskiej 4 rundzie ale nie Andrzej. Wstał dotrwał i walczył dalej. Przełącznik w mózgu Andrzeja był przekręcony w kierunku w jakim trzeba, w tym dobrym kierunku... Szkoda, że w 9 rundzie jakiś krasnal, co tam pomieszkiwał u Andrzeja zrobił taki żart, że przełączył go w drugą stronę... Co, do Bowie to ciężko mi pojąć jak on to przetrwał w 2 i 7 rundzie. Powinien leżeć martwy plackiem, a ten chwiał się na nogach, głowa odskakiwała niczym piłeczka kauczukowa od ciosów Gołoty a ten stoi dalej. W 9 rundzie też cieniował aż wyratował go cios w jaja 8 sekund przed końcem wygranej rundy przez Andrzeja. Kolega powyżej napisał, że walka łatwa do punktowania. Niby tak, ale się wahałem nad odjęciem punktu Bowe w 2 i 7 rundzie. Ostatecznie tego nie zrobiłem - dziś to bez znaczenia. Nie zatrzyma się przez to świat, planeta będzie się kręcić dalej. Teraz, jak odświeżyłem sobie wspomnienia tylko złość, jakaś we mnie wzbiera, że za parę tygodni szansę na tytuł mistrza świata dostanie inny Andrzej z Polski, a taki Gołota, któremu Wawrzyk niegodzien rękawic za nim nosić ma przynajmniej teoretyczną szansę, że Wilder przewróci się o własne nogi, bądź sobie połamie ręce na nim i ten w taki sposób zostanie mistrzem. Co by wtedy miał zrobić Gołota? Chyba nic innego by mu nie pozostało, jak wznowić treningi i wyzwać Wawrzyka na pojedynek. Kto wie, całkiem możliwe, że by to nawet wygrał. "Non clamor sed amor sonat in aure Dei" |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 11 gości