(21-12-2016 06:21 PM)fext napisał(a): - Spokojnie wygram... jestem w życiowej formie - napisał polski pięściarz na Twitterze.
W związku z czym naszła mnie następująca refleksja:
O większego trudno chwata,
Niż nasz Artur, co wymiata,
- Ja nikogo się nie boję!
Choćby Tyson... to dostoję!
Ortiz?... Ja go razem z Hayem,
Nokautuję i poddaję!
Te Joshuy, te Parkery
To cieniasy i frajery!
No a Kliczków, obu braci
Jednym myczkiem wyrwę z gaci!
Brezaele?! – Murzyn duży!
Zresztą trener właśnie wróży,
Że mu porachuję kości,
Razem z resztą innych gości.
Powietkin?... Straszna nowina!
On sterydy ciągle wcina!...
(Ale niech go inni biją,
Bo i u mnie co wykryją!)
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz na sparingi jadę
I nie będę Szpilką wcale,
Jeśli wszystkich nie powalę!
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały,
Aż raz usnął przy butelce...
Budzi się zdziwiony wielce.
Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do Rolexa mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!
Pędzi jakby chart ze smyczy...
- Help! Joshua! Ortiz - krzyczy.
- Ortiz?... – trener dopiął szelki.
- Lub Joshua, taaaki wielki!!
Straszny! Pięści jak maczugi,
Wielkie bary! Zasięg długi...
- Gdzie to było?
- Koło kina.
- Sprawdzał, która jest godzina...
Idą trener z promotorem,
Z pistoletem i toporem,
Patrzą... to Brodnicka Ewa,
Na leżaku się wygrzewa!...
Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać. Przeróbka w całości mojego autorstwa
Pozwolę sobie tutaj przenieść ten genialny wiersz @Fexta,
we wątku Szpilki szybko by został zastronnicowany,
a tutaj będzie dłużej świeży, jeśli masz więcej źiom to podrzucaj.