Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale
|
23-10-2016, 05:17 PM
Post: #167
|
|||
|
|||
RE: Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale
Oglądając polskie gale boksu, nietrudno dostrzec, że większość naszych "prospektów" stanowią bokserzy o niezłym wyszkoleniu technicznym, ale bez ciosu i odporności, którzy w efekcie po obiciu kilku do kilkunastu bumów wykładają się na pierwszym silnym fizycznie rywalu. Dlaczego tak się dzieje? Widzę 2 przyczyny, z czego jedna jest bezpośrednia, a druga pośrednia. Zacznę od tej pierwszej, którą jest zwyczajne lenistwo promotorów i trenerów. Do swoich grup przyjmują bowiem najchętniej najlepszych spośród młodego pokolenia w boksie amatorskim, czyli medalistów jakichś tam krajowych lub młodzieżowych imprez. Pozornie słusznie, ale tylko pozornie. Dlatego, że w ostatnim 20-leciu takie elementy jak siła ciosu i odporność przestały się w amatorce w ogóle liczyć. W związku z tym najlepszy amator niekoniecznie jest najlepszym materiałem na zawodowego boksera. Trzeba by trochę pojeździć po jakichś lokalnych zawodach pierwszego bokserskiego kroku i wyłapać naturalne talenty, ale tego się nikomu nie chce robić. Łatwiej wziąć jakiegoś młodzieżowego mistrza Polski bez specjalnego przyglądania się jego plusom i minusom. I potem najczęściej okazuje się, że to waciak ze szklaną szczęką, a jego niezła technika na zawodowstwie nie przełoży się na sukcesy.
Druga sprawa to jakiś panujący w Polsce od dziesięcioleci mit polskiej szkoły boksu bazującej wyłącznie na technice. Ten mit jest bardzo szeroko rozpowszechniony, ale ma niewiele wspólnego z prawdą . Polska szkoła boksu Feliksa Stamma była oparta na różnorodności. Owszem trafiali się doskonali technicy, ale medale olimpijskie zdobywali też osiłkowie (może nawet w większości). Najwybitniejszy polski amatorski bokser Jerzy Kulej nie był żadnym wyrafinowanym technikiem, tylko agresywnym swarmerem sporo zbierającym na twarz, ale słynącym z granitowej szczęki. Przed olimpiada w Tokio Stamm zostawił w domu najlepszego technika Leszka Drogosza, a zabrał w jego miejsce osiłka Mariana Kasprzyka, który wrócił ze złotym medalem olimpijskim. Tymczasem jak się posłucha polskich komentatorów sportowych to od kilku pokoleń w kółko wzdychanie nad techniką i szermierką na pięści. Łącznie z aktualnymi komentatorami Pinderą, Kostyrą i innymi. Z tego bierze się taka fałszywa psychoza, której ulegają nie tylko trenerzy, ale nawet kibice. Ile to się człowiek nazyta komentarzy o kołkach, drewniakach itp. Z silnego fizycznie drewniaka da się zrobić dobrego zawodowego boksera, ucząc go techniki. Natomiast z wacianego i szklanego artysty ringu niestety nie i ludzie rządzący polskim boksem powinni te prawdę wreszcie zrozumieć http://www.the-best-boxers.com ![]() |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 19 gości