Martin vs Joshua
|
10-04-2016, 12:41 PM
Post: #123
|
|||
|
|||
RE: Martin vs Joshua
Właśnie - Duhaupas albo młodszy Fury to by byli na dziś dzień idealni przeciwnicy. Szkoda, że Szpilka kontuzjowany bo by się już pewnie pchał do walki.
Co do Joshuy to wydaje mi się, że już nawet z dorosłym Furym mógłby sobie poradzić, również z Powietkinem. Gorzej go widzę z Ortizem, Parkerem czy Wilderem mimo iż tej trójki nie cenię wyżej niż Tysona ale to styl robi różnicę. Co do Haye to wciąż nie wiadomo na dziś dzień, co to za gość. Dzięki wyborze Joshuy przez Martina na dobrowolną obronę mogliśmy zaobserwować jak działają pewne mechanizmy psychologiczne u kibiców. Po zwycięstwie nad Głazkowem Martin był spostrzegany przez wielu również i przeze mnie, jako bardzo słaby mistrz możliwy do ogrania nawet przez Szpilkę. Natomiast po wyborze Joshuy na swojego rywala jego akcje raptownie urosły, "bo przecież skoro sobie wybrał takiego kozaka na dobrowolnego przeciwnika to nie może być słaby". U wielu w diabli poszło racjonalne myślenie i obiektywna analiza wcześniejszych walk i przeciwników Charlesa. Ja również zaczynałem wątpić w łatwą walkę Joshuy ale tak naprawdę, jakie były ku temu powody? Na początku uważałem, że Joshua łatwiej sobie poradzi z Martinem niż z Whyte a tuż przed walką mimo iż w typerze obstawiłem KO, gdzieś mi się tam jednak w głowie wątpliwości plątały: "może faktycznie Joshua to napompowany przez media balon, który Martin niczym afrykański bawół rogiem przekłuje"? A tymczasem, jak to już wcześniej przewidział bodajże Krzych, Martin wiedząc, że jest duże ryzyko porażki z każdym innym przeciwnikiem wybrał sobie na rywala najbardziej kasowego. Wypłata życia a za wiele się nie napracował, jak się okazało. Dwa plaski do dupę i parę baniek w kieszeni. Ta cała walka i to wszystko, co działo się przed walką to też taka przynajmniej dla mnie nauczka aby mieć do tego wsyzstkiego większy dystans. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości