Fonfara vs Cleverly
|
17-10-2015, 08:50 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-10-2015 08:54 AM przez Hugo.)
Post: #57
|
|||
|
|||
RE: Fonfara vs Cleverly
Kilka czynników złożyło się na taki, a nie inny obraz tego pojedynku. Przede wszystkim taktyka Cleverly'ego, którą zaskoczył wszystkich ( a przynajmniej mnie, Fonfarę i jego narożnik). Ona była pozornie samobójcza, bo jak można dobrowolnie pchać się do półdystansowej wojny z silniejszym fizycznie rywalem. Okazało się jednak, że Walijczyk był clever i dobrze sobie wszystko skalkulował, a mianowicie, że Fonfara nie da rady go naruszyć krótkimi ciosami bitymi bez skrętu i zamachu. Przy okazji okazało się, że Cleverly wcale nie ma szklanki (o co niektórzy go podejrzewali) i że niestety siła ciosu Fonfary jest niezła, ale do Kowalowa mu pod tym względem daleko. Minęło kilka rund (przegranych) zanim Fonfara (lub jego narożnik) uzmysłowił sobie, że w półdystansie przegra tę walkę z kretesem i zaczął cokolwiek przeciwdziałać, powstrzymując Cleverly'ego jabami i starając się mocno trafić z dystansu. Po następnych paru rundach zaczęło coś z tego wychodzić,a ciosy Fonfary zaczęły wreszcie robić wrażenie na przeciwniku. W sumie wyszarpał minimalne zwycięstwo (chyba 115:113 to prawidłowa punktacja).
Na minus można zaliczyć Andrzejowi kilka błędów. Obok tego, że dał sobie narzucić styl Cleverly'ego, błędem były zbyt rzadkie ciosy w korpus, które wcześniej osłabiłyby Walijczyka. Fonfara pokazał też, że nie umie schodzić z linii ciosu, a także (kolejny raz, bo podobnie było z Ngumbu, Stevensonem i Chavezem) nie potrafi dobić naruszonego rywala. Całościowo jednak nie czepiałbym się za blokowanie ciosów twarzą, bo styl robi walkę i walcząc ze swarmerem, jak Wolak, czy Cleverly nie ma sposobu, żeby sporo nie zainkasować. Na plus jest to, że mimo wszystko wygrał i to po bardzo efektownej walce, która musiała się podobać i zrobi mu bardzo dobrą opinię, a to przełoży się na kasę. Myślę jednak, że nie powinien się teraz śpieszyć z dużymi walkami, tylko popracować nad obroną, a potem wziąć sobie buma na przełamanie i znokautować. Niech inni się powybijają (Kowalow, Stevenson, Beterbijew, Braehmer, Oosthuizen), a dopiero za pół roku zacząć przymierzać się do jakiejś walki życia (najlepiej ponownie ze Stevensonem, bo inni będą jeszcze trudniejsi). http://www.the-best-boxers.com |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 13 gości