Floyd Mayweather, Jr.
|
09-12-2014, 10:28 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-12-2014 10:31 PM przez Gogolius.)
Post: #801
|
|||
|
|||
RE: Floyd Mayweather, Jr.
Tar-Ellendil
"a Pacquiao zawiódł mnie po walce 3 walce z Marquezem kiedy wierzyłem, że jest lepszy nawet od Moneya." Takie rozczarowania są najgorsze, ja może nie byłem tak rozczarowany, ale formą Alvareza z Floydem poczułem się oszukany do bólu i od teraz mam awersję do niego :< Co do bijoków, niekoniecznie musi się to brać z małych umiejętności czy coś. Meksykanie to osobny temat, oni to mają we krwi i takie wyjątki jak Maestro to się zdarzają raz za czas. Muszą dać show, nieważne jak to się dla nich skończy. Ale masa bokserów przechodzi do wyższych kategorii wagowych, gdzie są do tyłu pod względem warunków fizycznych. Więc muszą skracać dystans i dążyć do bójki co ukutecznia większość z nich. Ja bym nie szafował określeniami "lubi bijoków to jest januszem". Januszem to jest ktoś kto lubi Wildera (joke ). A tak serio, to faktycznie zarzucanie defensorom "uciekania całą walkę" to już przesada w drugą stronę. Co innego lubić walkę w półdystansie, a co innego naśmiewać się z innej kultury boksu. ALE co do Floyda i serca do walki...można by najpierw spróbować zdefiniować to serce, ale jednak mnie to się kojarzy w pierwszym rzędzie, z tym że zawodnik CHCE WALCZYĆ. A Floyd czasem nie chce. Oczywiście nie mówię tu o uciekaniu przez całą walkę i biciu z defensywy bo to jest zajebiste. Ale Floyd też ma czasem odpały w tej swojej "defensywie", że aż żal patrzeć. To co robił w ostatniej rundzie z Guerrero czy Maidaną II to było smutne - wiem, że mógł tak robić bo wygrał wyraźnie pojedynek, al dla mnie to trochę kpina z rywala/kibiców, a jakbym był ringowym to bym zabrał punkt za coś takiego. (zero hejtu z mojej strony, stwierdzam fakty). Oczywiście FLoyd z walki z Castillo czy wcześniej to jest kozak, który trzaskał się w półdystansie jak równy z równym więc nie zarzucam mu braku serca, ot czasem przesadza w drugą stronę. A Wasza rozmowa o biografii miażdży A co do historii jego życia to już w dzieciństwie miał przekichane. Ogółem doszło do poważnej kłótni w jego rodzinie, kłócił się jego ojciec z którymś innym członkiem familii. Owy inny członek familii wyciągnął broń, a wtedy stary Floyda wziął Juniora na ręce i krzyczał, że oponent musi zabić też jego syna. Inna wersja jest taka, że się Juniorem po prostu zasłaniał. Przez spory okres czasu Floyd miał przecież dość poważny uraz do ojca, i stosunkowo niedawno wszystko sobie wyjaśnili. Inny ciekawy wątek to przecież walka z ODLH, który miał trenować z ojcem Floyda - ojciec chciał 2mln przed walką za to, Oscar proponował bodajże 500 tys. przed walką i drugie 500 po wygranej. Ale się nie dogadali. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości