Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Carl Froch vs Andre Dirrell (2009-10-17)
06-11-2014, 09:37 PM
Post: #5
RE: Carl Froch vs Andre Dirrell (2009-10-17)
Froch vs Dirrell
1. 9-10
2. 10-9
3. 9-10
4. 9-10
5. 9-10
6. 10-9 (?)
7. 10-9 (???)
8. 9-10
9. 9-10
10. 9-9
11. 10-9
12. 9-10
-------------
112-115 Dirrell

Początek usypiający. Ogromna ilość jabów, które nie doszły do szczęki rywala. Pierwsze 3-4 rundy to celność na poziomie 15%. Już po zsumowaniu obu bokserów.
Dirrell ewidentnie z respektem przed silą Frocha, Anglik za to sporo wolniejszy, nie radził sobie z przechodzeniem do półdystansu, gdzie jest groźniejszy. Od czwartej rundy zarysowała się przewaga Dirrella, to i kolejne starcie wygrał już wraźnie umiejętnie kontrując Frocha. Runda 4. to pierwsza którą wypunktowałem z pełnym przekonaniem, a tu słyszę "bliska runda!" u komentatorów. W rundzie 5. cierpliwość Frocha się skończyła, ewidentnie podrażniony stylem przeciwnika, który więcej biegał i unikał niż walczył, przy pierwszej lepszej okazji przerzucił go sobie w klinczu jak psem. W sumie mógł mieć za to odjęty punkt, z drugiej strony to była pierwsza taka sytuacja w ringu.
Runda 6-ta to już uruchomienie złej krwi, obaj bokserzy nie szczędzili sobie fauli, bijąc się "na odchodnym" z klinczów po żebrach czy głowie. Froch zaciskał klamrę na szyi Dirrella, którego głowa tak nisko w klinczach być nie powinna. Była to najlepsza runda Frocha w pierwszej połowie walki, ale Dirrell w tyle nie odstawał. Dałem ją jednak Carlowi, bo Amerykanin zaczynał aktorzyć, szczególnie komiczna sytuacja była pod sam koniec rundy gdzie Froch trzyma rękawice na jego głowie, a Andre kręci jakiegoś młynka jakby go szarpali za włosy
-_-. Dla mnie takie aktorstwo to gruba przesada i ciężko dać mi 10-9 w wyrównanej rundzie takiemu komediantowi (żeby nie było, Froch swoje winny był także, choć ilość fauli bym rozdzielił po 50%).

7 runda - 0_0
Klasyka gatunku, Dirrell po n-tym klinczu w tej rundzie lezie na Frocha i rzuca się klatką piersiową (!) we Frocha szykującego się do zadania ciosy. Torsy się zderzają, Dirrell robi przytulaska. Wcześniej i później masa klinczy Dirrella, część sprytnych np po własnym ciosie aby uniknąć odpowiedzi, ale z połowa brzydkich, widać było, że nie było chęci zadania ciosu tylko przyklejenia się do rywala. Dirrell trzyma pod łokciem rękawice Frocha i kręci nim karuzelę, a Froch go naparza drugą ręką.
Rundę też dałem Frochowi, ale tu boksu było tyle co kot napłakał, daleki jestem od chwalenia Andre za jakąś przemyślaną defensywę w tej rundzie..
Ósma runda już trochę "lepsza", klinczy mniej. Teraz to Froch w roli tego złego (jeden brzydki cios w tył pochylonej głowy). Dirrell klinczował, zebrał dwie bomby, ale sam też zadał parę mocnych ciosów i ogólnie trochę lepiej się zaprezentował.
W dziewiątej rundzie już klarowniej, Dirrel zrobił więcej fajnych akcji, Froch głównie irytował się klinczami i był w tył pochylonej głowy, choć z reguły albo nie trafiał albo obcierał, nic groźnego (choć oczywiście nagannego jak najbardziej).
Dziesiąta runda to dwie dziewiątki w punktacji, Dirrell wygrał rundę szczególnie dzięki zaakcentowanej końcówce, ale stracił punkt za faulowanie. W tej rundzie mieliśmy kolejne klamry, odpychania, ciosy w tył głowy itd.
W jedenastej wreszcie był boks, wymiany i ataki. Dałem ją Frochowi bo ten się sprawował w takiej bójce ewidentnie lepiej, Dirrell tracił siły na klincze, a trzymać dystansu to już w ogóle nie umiał.
Dwunasta runda lepsza w wykonaniu Dirrella, choć i Froch miał swoje momenty.

Wynik:
Wyszło mi 115-112 dla Dirrella czyli tak jak Sanderowi i salimanowi1. Jest trochę rozbieżności między ocenami poszczególnych rund, więc pewnie jakoś pod Frocha da się to wypunktować. Ale byłoby to naciągane jak diabli.
Werdykt to może nie jakiś skandal, ale olbrzymi prezent dla Frocha jak najbardziej. Dirrell zrobił wystarczająco dużo, by pokonać rywala choć dziwił mnie swoim teatrzykiem w środkowej części walki - gdy się pchał do klinczów i cwaniakował, to obrywał. Jak kontrolował walkę z dystansu to był wyraźnie lepszy. Z drugiej strony (niestety) wyrównane walki idą na korzyść mistrza/gospodarza, a jak już gospodarzem jest mistrz to werdykt mnie nie dziwi.

Odbiór walki:
bliżej mi zdecydowanie do zdania Krzycha niż Sandera. To chyba jedyny pojedynek Frocha stoczony w latach 2008-2014 którego na pewno nie obejrzę drugi raz z własnej woli. Jak się włącza Frocha to się ma konkretne oczekiwania - będzie młócka, dramaturgia, deski i sporo czyściochów w obie strony. A tutaj było brzydko i nieciekawie, zdecydowanie słaba walka Frocha tak pod względem jego formy jak i tego jak pojedynek wyglądał.
Dirrell z jednej strony pokazał dobre przygotowanie kondycyjne, świetnie wyprzedzał akcje rywala i nie dawał sobie zrobić jakiejś wielkiej krzywdy. Z drugiej strony pajacował z klinczami, przyklękami, klamrami, schylaniem głowy, atakowaniem torsem itd. co pewnie zepsuło odbiór jego osoby.

W dużym skrócie: walki nie polecam. Początek jest leniwy i usypiający, a niecelne ciosy nie są niecelne bo mamy zajebistych defensorów w ringu którzy fajnie kontrują, tylko są niecelne bo panowie mierzyli odległość jabami przez trzy rundy.
Potem wchodzimy w fazę cyrku i teatru. Powinniśmy tu sobie zrobić kącik "punktowanie dla hardkorów" i każdy kto się czuje na siłach niech wypunktuje rundę szóstą i siódmą - szczerze polecam (na filmiku to bodajże 32 minuta i 36-ta) tym, którzy widzieli w ringu wiele.
Dopiero końcówka, ostatnie 2,5 rundy to boks jako taki.

Ogółem wydaje mi się, że Sander widział już tyle walk, tyle wypunktował, że taka chaotyczna, niecodzienna potyczka to była dla niego oryginalna odskocznia dlatego mu się spodobało. Przypuszczam, że przeciętnemu oglądającemu walka zbrzydnie, ew. utworzą się stałe zmarszczki na czole z powodu ciągłego zdziwienia tym co można wyprawiać w ringu.

Ja widziałem sporo walk Hopkinsa więc niby powinienem być uodporniony, ale jednak nie ; )
Współczuję każdemu kto sobie obiecał "obejrzę wszystkie walki Frocha/Dirrella/turnieju SuperSix", a jeszcze tego nie widział Tongue
Jest pięćset lepszych walk do obejrzenia.


Ostatnia rzecz to postawa ringowego. Raz, że upominał właściwie tylko Dirrella, a spokojnie 1/3 ostrzeżeń mogła iść do Frocha. Dwa, że zabrał punkt Dirrellowi dość późno. Jak ja bym prowadził walkę i w ciągu dwóch minut 6-7 razy upomniał tego samego boksera, to bym mu już ten punkt zabrał.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Carl Froch vs Andre Dirrell (2009-10-17) - Gogolius - 06-11-2014 09:37 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości