Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
|
29-10-2014, 11:22 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-10-2014 01:00 PM przez BMH.)
Post: #18
|
|||
|
|||
RE: Sugar Ray Leonard - Marvin Hagler (1987-04-06)
Czesc wszystkim.
(29-10-2014 10:29 AM)Gogolius napisał(a): Nie no, luuuuzik. Dla mnie po prostu wypunktowanie tego wyzej niz 115-113 to juz jest skrajnosc. Osobna sprawa to wypunktowanie tego dla Leonarda Przy blisko polowie wyrownanych rund, ktore moga swobodnie isc-moim zdaniem- w obie strony, wynik powyzej 115 to skrajnosc? Chyba troche przesadzasz Gogolius. Punktacja powyzej w ktorej mam wygrana Haglera, to wynik, ktory autentycznie wyszedl mi pierwszy raz przez te wszystkie lata-poprzednio zawsze mialem dla Leonarda. Widzac karte Kubali, nie mialbym sie absolutnie czego czepic. (29-10-2014 10:29 AM)Gogolius napisał(a): Ja zawsze widzialem Haglera jako zwyciezce tej walki, ale jednoczesnie Leonard pokazal tutaj prawdziwa zajebistosc. On juz wtedy byl mocno past prime, absolutnie nie w formie, na sparingach przed walka go przewracano parokrotnie, raz go zamroczyli. Team naciskal mocno zeby walke odwolac/przelozyc, Leonard sie uparl, wyszedl do ringu i dal zajebisty pojedynek prawdopodobnie najlepszemu sredniemu w dziejach (albo jednemu z najlepszych). Ledwo skonczywszy 30tke Leonard, byl mocno past prime? Jak zatem okreslic obecnego Pacquaio, Marqueza, Floyda, czy Hopkinsa? Jezeli tamten Leonard byl mocno past, to oni sa tym bardziej mocno past prime, a zwlaszcza jest nim B-Hop, ktory na tle swojego prime, stracil wiekszosc atutow, a nadrabia ich strate doswiadczeniem i prawie niespotykanym ringowym IQ.. Powolujac sie na sama walke Leonrad-Hagler, to jest to moim zdaniem, koronny dowod na to, ze forma "Slodkiego" byla zajebista. Zaryzykowalbym nawet stwierdzenie, ze Leonard znacznie bardziej byl zmotywowany do walki w ktorej nie byl faworytem, przez co lepiej sie przygotowal niz rywal. Dlatego tez do rewanzu Ray sie nie palil, zeby nie napisac wprost, ze on go najnormalniej nie chcial, mimo zajebistej oferty finansowej. Nie pmietam dokladnie tych plotek o sparingach Raya o ktorych piszesz, ale blizej mi do tego, ze to bylo dobrze przemyslane zagranie, ktore i mialo na celu uspic czujnosc Haglera, niz najszczersza prawda. Samo oglaszanie takich rewelacji przed zblizajaca sie tak wazna walka, smierdzi strategiczna zagrywka z obozu pretendenta. Jak juz pisalem powyzej, sama potyczka powinna rozwiac wszelakie watpliwosci co do formy "Sugara". Zreszta pisanie o mocnym past prime, gdy ten sam Leonard pare lat pozniej dal zajebista, remisowa walke z wciaz trzymajacym b.wysoki poziom Hearnsem, jest dla mnie nie do obrony. Pozniej, to juz rownia pochyla. Najpierw byl coraz bardziej ceniony, w swoim prime Norris, czyli klasyczny byl strzal w stope na powrot po niedlugiej przerwie Raya. Kilka lat pozniej Camacho, to byl tylko skok na ostatnia wyplate boksera, ktory zdaje sie byl juz dobrym przyjacielem kokainy i szalenstw poza ringowych. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 28 gości