Manny Pacquiao - Juan Manuel Marquez III (2011-11-12)
|
07-06-2012, 09:33 PM
Post: #4
|
|||
|
|||
RE: Część III trylogii Pacquiao vs Marquez
No i wreszcie jakiś głos polemiczny
Jeszcze raz obejrzałem rundy do których masz zastrzeżenia, a więc tak: Runda III Przez 2 minuty 45 sekunda Pacquiao prawie nic nie trafiał (góra 4,5 ciosów obcierek). Marquez za to kilka razy trafił wyraźnie - lewym podbródkowym, prawym bezpośrednim, czy lewym na korpus. Pacquiao był lepszy w ostatnich piętnastu sekundach, gdzie faktycznie przycisnął. Ale, czy te 15 sekund mają wypaczyć obraz rundy? Gdyby rundę puścić od końca, czyli ofensywa Pac Mana i później kontrola Marqueza żadnych kontrowersji by nie było. Zresztą napisałem, że to starcie było wyrównane. Marquez dostał rundę ponieważ punktując walkę nie faworyzowałem żadnego boksera i remisowe starcia rozpisałem po równo. Pacquiao na więcej niż remis w tym starciu na pewno nie zasłużył. Teraz nawet bez żadnych zastrzeżeń zapisałbym ją dla JMM. Runda VI Rundę IV uznałem za remisową i dostał ją Pacquiao. Runda nr 6 to bardzo wyrównane starcie, Pacquiao trafił kilka dobrych ciosów, ale Marquez też miał momenty trafiając z kontry, a szczególnie bijąc na korpus. Także tę rundę uznałem za remisową, ale ze względu na czwarte starcie zapisuję ją dla Marqueza, Runda X Tu nie mam żadnych wątpliwości. Przez 2 minuty 50 sekund to Marquez był lepszym bokserem. W wymianach w przeciwieństwie do Pacquiao trafiał i ulokował też kilka dobrych pojedynczych ciosów. Pacquiao był lepszy tylko w ostatnich dziesięciu sekundach. To za mało do wygrania rundy. Przekrętem nazwałem tę walkę i będę dalej ją tak nazywał ze względu na to, że pojedynek w którym remisowe starcia zapisuje się na konto faworyta, co przesądza o jego zwycięstwie inaczej nie może być nazwany. 116-112 dla Pacquiao jest tyle warte ile 118-112 dla Włodarczyka w walce z Palaciosem. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości