Piłka nożna ogólnie
|
02-07-2014, 07:14 PM
Post: #1706
|
|||
|
|||
RE: Piłka nożna ogólnie
Dzień 18.
I zakończyły nam się mecze 1/8 finału... Najpierw zmierzyły się zespoły Szwajcarii i Argentyny. Tutaj świadomie obstawiałem Szwajcarów, którzy mieli wyciągnąć wnioski z lania, jakie dostali od Francuzów i postawić się nieprzekonującej Argentynie. I tak faktycznie było. Mecz trochę przypominał mi starcie Niemców z Algierią, ale tylko pod kątem podziału ról. Szwajcarzy mądrze się bronili i wyprowadzali groźne kontrataki - jeden z nich (chyba najlepsza sytuacja w pierwszej połowie) to była sytuacja sam-na-sam, ale Szwajcar zamiast mocno strzelić to bawił się w jakieś lobowanie i Romero złapał piłkę. Dobre było też rozegranie rzutu rożnego, gdzie doszło do groźnego strzału z dystansu, ale Romero był na posterunku. Po drugiej stronie boiska akcji było mniej, choć to Argentyna dłużej utrzymywała się przy piłce. Dochodzę jednak do wniosku, że Higuain jest bez formy, a Messi z potrojonym kryciem to sam wiele nie zdziała (i tu widać ile mu brakuje do Maradony ![]() Druga połowa to już częstsze i groźniejsze ataki Argentyny, która za wszelką cenę chciała strzelić gola. Szwajcarzy zmuszeni sytuacją cofnęli się i wyprowadzali sporadyczne ataki. Z drugiej strony Benaglio dwoił się i troił zostając bohaterem swojego zespołu - statystycy naliczyli Argentynie ponad 70 groźnych akcji, kilkanaście rożnych -> no działo, się, ale bramkarz dawał sobie radę. Powtórka z dnia wczorajszego, gdzie bramkarz Algierii wyczyniał cuda. No ale ostatecznie 0:0 i dogrywka. Tutaj na chwilę inicjatywę przejęli Szwajcarzy, bardzo mądrze grali w środku pola, ale chyba czekali na karne - siły na jakieś nonszalanckie ataki brakowało. Duże brawa dla Helwetów za grę właśnie w drugiej linii oraz za umiejętności techniczne - wygrywali sporo małych pojedynków 1na1. Niestety całą tą skoordynowaną grę i pracę Benalgio popsuł Lichsteiner, który w 118 minucie stracił piłkę w środku pola. Piłkę przejął Messi i popędził na bramkę Szwajcarów. Co by o nim nie mówić, że mecz rozgrywał średni, z rywalami sobie nie radził (albo był faulowany), a Benalgio bronił jego nieliczne strzały, to jednak po dwóch godzinach gry był w stanie ruszyć sprintem na bramkę i przytomnie odegrać do Di Marii na prawo, zamiast schodzić swoim zwyczajem w lewo. Di Maria miał czystą pozycję i tylko odpowiednio ułożył stopę przy strzale trafiając na 1:0. Di Maria rozegrał dobry mecz, był chyba najlepszy w Argentynie, ale tutaj 80% zasług za gola trzeba przypisać Messiemu. Szwajcarzy jednak nie złożyli broni, ruszyli do odrabiania strat i w ciągu ostatnich trzech minut mieli dwie groźne sytuacje. Najlepszą była wrzutka w pole karne i strzał z 3-4 metrów w słupek. Piłka odbiła się od niego i wróciła do strzelca, odbijając się od jego nogi i turlając się tuż obok bramki. Gdyby odbiła się trochę pod innym kątem to wturlałaby się do bramki i mielibyśmy rzuty karne. Wielkie szczęście Argentyny. Ostatnią okazją był wolny z 17 metrów na wprost od bramki. Zgodnie z radą komentatorów, trzeba było walić prostym podbiciem prawą nogą w róg w którym czaił się bramkarz - niestety lewonożny Shaqiri próbował technicznie strzelać nad murem - piłka odbiła sie od jednego z Argentyńczyków i w tej chwili sędzia zakończył to spotkanie. Mecz w pierwszej połowie był spokojny i stonowany, ale już druga połowa i dogrywka obfitowała w akcje. Tylko, że mój typ się nie sprawdził ![]() Drugi mecz to było spotkanie Belgii z USA. Wiele sobie obiecywałem po tym spotkaniu, bo Belgowie jeśli chcieli awansować musieli zagrać o poziom wyżej niż to co pokazywali w grupie. Papiery na taką grę mieli, ale nie przekładało się to do tej pory na boisku. No to żem sie doczekał. W skrócie było to spotkanie 11 piłkarzy Belgii + rezerwowych + Marka Wilmotsa vs Tim Howard i jakieś błogosławieństwa, które spłynęły na Amerykana. Zaczęło się już w pierwszej minucie i nie licząc paru przejściowych momentów, trwało do mniej więcej 105 minuty dogrywki. Ten mecz to jak żywcem wycięte spotkanie Niemcy-Algieria. Belgowie podobnie jak Niemcy atakowali w każdy możliwy sposób, z każdej strony, praktycznie każdym zawodnikiem. Doskonałe wrażenie robiła ich szybkość i przygotowanie kondycyjne - a wypaść dobrze na tle USA to trzeba być naprawdę dobrze przygotowanym. Ale Howard to miał dzień konia i mimo, że Ochoa, Navas czy Benalgio także bronili fantastycznie, to chyba on był najlepszym bramkarzem 1/8 finału. Tim obronił 16 celnych strzałów Belgów co jest rekordem mistrzostw świata. W sumie Belgowie oddali 38 strzałów, w tym 27 celnych (różnica bierze się z faktu, że do celnych strzałów zaliczane sa także te blokowane przez obrońców). Amerykanie odpowiednio 15 i 9 (czyli też całkiem, całkiem). I znowu jak w przypadku Niemców, nie gromiłbym Belgów za słabą skuteczność bo oni te akcje normalnie wypracowywali i w każdym innym meczu, zamienialiby je na gole. USA zagrały nieźle, miały swoje akcje i jakiegoś gola mogli strzelić, ale mimo wszystko byli tylko tłem dla rozpędzonych Belgów. W regulaminowym czasie było jednak 0:0 i potrzebna była dogrywka. Tutaj Belgowie wreszcie przełamali opór Howarda: najpierw strzelił De Bruyne po podaniu Lukaku, a potem Lukaku po podaniu De Bruyne. I gdy wydawało się, że jest po meczu (105 minuta na zegarze, 2:0 itd.) to Amerykanie strzelili bramkę w 107 minucie - mimo mocnego strzału z bliskiej odległości, Curtois był blisko wybicia tej piłki - niesamowity refleks przy takich warunkach fizycznych. Ostatnie 15 minut to zupełne odwrócenie przebiegu spotkania: Belgowie wyglądali na oszołomionych, a w Amerykanów wstąpiły nowe siły. Mimo jednak kilku akcji, sporej ilości zamieszań i rozpaczliwych wybić Belgów na oślep, skończyło się 2:1. Cóż za emocje! ![]() |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 51 gości