Najbardziej śmieszne (żenujące), ciekawe komentarze, ze strony głównej bokser.org

[BMH]

Krzychu
W tej kwesti mamy niemal identyczne spojrzenie. Ja rowniez nie przepadam za Mannym(do walki z Oscarem go bardzo lubilem), tak samo jest w przypadku Martineza, GGG, Stevensona, czy Alvareza. Jednak nigdy nie bawilem sie w ograniczonego hejtera, ktory ma tak wysoka samoocene i tak zajebiste zycie, ze potrafi co temat srac spamem i uwazac za sluszne te swoje opinie o strachu i uciekaniu przed rywalem. Kompletnym ograniczeniem umyslowym jest pisanie, ze za kilkanascie lat Floyda/Pacquiao beda wspominac jako tych ktorzy uciekali jeden przed tym drugim. Dzisiaj moge jedynie sie uzalac nad takimi dziecmi i wklejac ich posty do tego tematu, ale zastanawiam sie co bedzie za lat 10/20 jak te "szpece" dorosna i zobacza, ze nikt poza nimi samymi nie pamieta tego czego Floyd/Manny nie dokonali, i kogo nie pobili, a wszystko bedzie sie rozbijac o rzeczy dokonane, a wiec walki ktore sie odbyly..?
Co z tego, ze moim zdaniem Floyd robi Mannego 12-0? Za 10lat przy ocenie dokonan Floyda, mam sugerwac sie walkami widmo? Nie! Zawsze skupie sie na takich gosciach Manfredy, Castillo, Marquez, Hernadez, De La Hoya, Cotto, Alvarez.. , a nie Manny vs Floyd, czyli pazera na hajs vs strach przed iglami.