J.M.Mormeck - O'Neil Bell I (2006-01-07)

[Matys]

Mormeck vs Bell

1. 10 9
2. 10 9
3. 10 9
4. 10 9
5. 9 10
6. 10 9
7. 9 10
8. 10 9
9. 9 10
TKO/KO Bell

Do momentu zakonczenia:87-84 Mormeck

Wyszło mi zupełnie tak samo, dziwią mnie punktacje sędziów, ale też i dziennikarzy punktujących tę walkę remisowo i dla Bella, w tym Bernsteina z SHO. Właściwie poza niesamowitą 7 rundą, nie ma rundy którą Bell by jakoś wyraźnie wygrał (a i w 7 Mormeck też się pięknie odgryzał, taki lewy sierpowy jaki tam zjadł Bell w pewnym momencie powinien położyć każdego). O'neil zjadał całą masę czystych, wyraźnych ciosów podczas gdy sam rozbijał się o szczelną obronę Mormecka. Do tego oglądając tę walkę zastanawiałem się - jakim cudem on może tak nokautować przeciwników, skoro te jego ciosy to są takie "arm punches". W końcówce walki Mormeck zaczął jednak siadać kondycyjnie i to on zaczął bić wspomniane ciosy z samej ręki, bez skrętu, a Bell - odwrotnie - przysiadł na nogach i zaczął wyprowadzać mocne ciosy.

Świetna walka.