Floyd Mayweather - Jose Luis Castillo I (2002-04-20)
|
06-12-2013, 09:59 PM
Post: #20
|
|||
|
|||
RE: Floyd Mayweather - Jose Luis Castillo I (2002-04-20)
Odkopuję wątek ; ) Floyd vs Jose Luis 1. 10:9 - wyraźnie, Floyd wyprowadził więcej ataków i jako jedyny zaliczył w tej rundzie czyste, mocniejsze uderzenia 2. 9:10 - wyrównana runda, minimalnie dla Castillo, ale mogła iść w obie strony 3. 10:9 - wyrównana runda, stosunkowo mało ciosów. Floyd miał lepsze uniki i trafił kilka razy na tułów 4. 9:10 - kolejna równa runda, tym razem dla Castillo, który trafił kilka razy mocniej 5. 9:10 - i znów wyrównana runda, znów dla Castillo bo mimo, że Floyd dał świetną kontrę, to większość rundy dla Jose (tułów!) 6. 9:10 - świetna runda dla Castillo, ciągle w natarciu + celne i mocne ciosy 7. 9:10 - jak wyżej, Floyd w sporych tarapatach (jak na niego), Jose celny, mocny i nadający tempo 8. 9:9 - runda równiejsza, Castillo jednak ciosami na korpus zrobił małą przewagę, którą zabrał mu ringowy (słusznie ofc) 9. 9:10 - znowu runda bardzo wyrównana, minimalnie znów dla mnie Castillo szczególnie za sam początek i końcówkę 10. 9:9 - znów równa runda, teraz dla Floyda, który był dobry w obronie i niezły w ataku. Catillo miał swoje momenty, ale troszkę brakło. Sędzia zabrał punkt Floydowi. 11. 10:9 - wyrównana runda w krótkim dystansie, Floyd radził sobie trochę lepiej i to jemu dałem tę rundę 12. 9:10 - ostatnia runda raczej wyraźnie dla Castillo, który dużo więcej atakował i sporo trafiał ----------- 111-115 Castillo Jako, że Castillo bronił tutaj tytułu a Floyd był pretendentem to wyrównane rundy spokojnie można zapisywać dla mistrza. Ogólnie - pojedynek miejscami bardzo równy, ale jak już ktoś wygrywał rundy wyraźnie to był to Jose. Z wyrównanymi rundami pod Floyda wyszłoby mi wyraźne zwycięstwo Floyda, ale to już takie punktowanie na siłę. Pojedynek na czysto wyszedł mi dla Castillo, a biorąc pod uwagę fakt, że to on bronił tytułu to na pewno nie powinien go stracić. Ogólnie ta walka to masa ciekawych rzeczy. Paradoksalnie mogła się podobać i jest przyjemna do oglądania choć roi się w niej od ciosów po gongu, po nerkach, w tył głowy itd. Obaj zawodnicy stracili po punkcie zabranym przez ringowego. Floyd był wtedy niedoskonały i zamiast swojej pół-legalnej obrony barkiem stosował nielegalne odpychanie łokciem, które (gdy otrzymał ostrzeżenie w 10. rundzie) zamienił w 11. rundzie na odpychanie barkiem (taka ewolucja ). Poza tym walka rozpoczęła się od szachów na dystans, Floyd świetnie chodził na nogach i radził sobie bardzo dobrze. Ale od mniej więcej połowy walki, panowie przeszli do półdystansu (czy raczej Castillo w końcu tam dotarł : P) i bili się "czoło w czoło". Kolejna rzecz warta odnotowania to słodziutkie zachowanie Floyda, który stukał się rękawicami z Castillo z byle powodu i bez powodu (w sumie wolę (mimo, że to niepasujące do sportu walki) jak zawodnicy okazują sobie sympatię i szacunek niż popychają i walą serie po gongu) Ogólnie: dobra walka, tutaj Floyd powinien stracić swoje zero w rekordzie i choć daleki jestem od określenia "wałek" to jednak dla mnie wygrana Castillo. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości